Gdy oglądam dzisiaj programy TVP, do moich nozdrzy nie dociera bynajmniej zapach "dymu z krematoriów", podobnie jak nie czułem stęchlizny ubeckich katowni, oglądając telewizję kierowaną przez Roberta Kwiatkowskiego. Gdyby Farfał osobiście czytał na ekranie "Mein Kampf" i puszczał filmy dokumentalne o triumfach marszałka Rommla w Afryce, sam ruszyłbym ochoczo, by odbić budynek na Woronicza z rąk groźnego wariata. Tak się jednak nie dzieje: telewizja Farfała nie zrobi z Polaków miłośników Hitlera. Co najwyżej ćwierćinteligentów.
Reżyserkę oburza "cicha, polska tolerancja dla ideologii faszystowskiej". Ale akurat w Farfałowskiej TVP po cichu toleruje się inne ideologie. W święto 1 Maja "Wiadomości" TVP pokazały pochód lewicy, na którym entuzjastycznie machano sztandarami z sierpem i młotem, i okrasiły te obrazki ciepłym komentarzem... uczestnika manifestacji. Jeden z programów publicystycznych w tym faszystowskim bagienku prowadzi Przemysław Szubartowicz, dziennikarz skrajnie lewicowej "Trybuny", który swego czasu obwieścił światu: "Nie wierzę w Boga (...) odrzucam inne mitologie, na przykład patriotyzm". Tenże Szubartowicz nawołuje rodaków do masowej akcji wypisywania się z Kościoła katolickiego, a przeciętnego Polaka uważa za "kołtuna, antysemitę, głupka, posługującego się fatalną polszczyzną, posiadacza zatęchłej mentalności, wielbiciela ojca Rydzyka, cenzora, zawistnika, hipokrytę", któremu "Europa powinna przewietrzyć łeb" (z wywiadu z nieżyjącym już Piotrem Kuncewiczem, "Przegląd", 2004 r.).
Jak na gwiazdę Nazi-TV to całkiem oryginalne poglądy. Czy pan prezes nie powinien go przypadkiem wyrzucić na zbity pysk? I czy Agnieszka Holland ujmie się wtedy za dyskryminowanym, postępowym publicystą?
[srodtytul]Szkody nieporównywalne [/srodtytul]
Nie dostrzegam potrzeby wykorzystywania tragedii polskich Żydów w politycznej przepychance o fotel prezesa quasi-państwowej instytucji. Farfał jest złym szefem TVP, bo nie zrobił nic, żeby podnieść jej poziom, dba o polityczne interesy swoich kolegów z LPR oraz podejmuje fatalne decyzje personalne. A nie dlatego, że w wydawanym przez niego piśmie publikowano antysemickie rysunki i drukowano godne pożałowania teksty.
Farfał popełnił w młodości błąd, za który powinien wstydzić się do końca życia. Tak jak (toutes proportions gardées) Wisława Szymborska wstydzi się zapewne za niektóre wiersze, które wyszły spod jej pióra, co nie dyskwalifikuje jej wszak jako znakomitej poetki. Nie przypominam sobie jednak jakiegokolwiek felietonu, nawet w "Naszym Dzienniku", w którym ktoś obarczyłby noblistkę winą za wszystkie okrucieństwa towarzysza Stalina i uznał, że musi jeszcze długo za swoje słynne peany odpokutować.