Wojenna, patologiczna dwupartyjność wywołuje też na pozór przedziwne, a przecież zrozumiałe zjawiska w sferze świadomości społecznej. Takimi zjawiskami były: owa niezwykła mobilizacja wyborców, by odsunąć partię Kaczyńskich od władzy, utrzymujące się do tej pory wyższe poparcie dla PO od tego, które zyskała w parlamentarnych wyborach mimo dwu lat rządzenia i to w trudnych warunkach, co przecież zużywa. Wreszcie fenomen najnowszy, wzrost notowań Platformy i jednocześnie spadek popularności rządu i premiera.
Warto zastanawiać się nad tymi "wybrykami świadomości", bo pomagają zrozumieć lepiej, co się w kraju dzieje. To nie wybryki, lecz zdumiewająca racjonalność zachowań tych Polaków, którzy nie chcą powtórki z IV RP. Wielu ludziom z tej części Polski się pogarsza, albo boją się pogorszenia, bo jest kryzys, i słusznie czy niesłusznie patrzą znacznie ostrzej na działania rządu. Normalne podejście do partii rządzącej dyktowałoby im stopniowe odmawianie jej prawa do sprawowania władzy.
Ale podejścia normalne są dla normalnych sytuacji, a ona przez obecność czyhającego za płotem PiS ze swoją IV RP nie jest normalna. Wobec czego następuje rozdwojenie opinii – rosnąca krytyka rządu i premiera, a zarazem trwanie przy Platformie, jako jedynym dzisiaj puklerzu broniącym przed Kaczyńskimi i ich zastępami. To rozdwojenie powinno dać wiele do myślenia Platformie, a także tym, którzy chcieliby się jej wyborcami pożywić. Mam na myśli głównie SLD i środowisko powstające wokół Piskorskiego i Olechowskiego. Dla Platformy to jest ostrzeżenie: taki rozkrok w opinii jej wyborców, jeśli się będzie poszerzał, to w końcu zredukuje poparcie wyborcze dla partii.
Moim zdaniem strategie polityczne obu nie -PiS -owskich oponentów PO są błędne, nie dadzą efektów, czyli istotnego wzrostu notowań SLD i SD. Ich błąd wynika z nierozumienia sił, mechanizmów i istoty wydarzeń na naszej scenie politycznej. W obu strategiach cała artyleria wymierzona jest w Platformę, bo ona rządzi, czyli skierowana jest tak, jak to powinno być przy normalnym kształcie sceny politycznej, na której toczy się wyłącznie spór o to, jaka ma być polityka w tej czy innej dziedzinie.
[srodtytul]Orkiestra dęta i fujarki [/srodtytul]
Otóż, jak wykazałem wyżej i w wielu wcześniejszych artykułach, nasza scena polityczna jest wojenna, na niej trwa nie tyle spór o politykę między partiami, ile wojna o ustrój, w której PO, mając za sobą większość Polaków, go broni, a PiS, mając za sobą mniejszość Polaków, go atakuje. I rozstrzygnięcie w tej wojnie jest dla tej większości Polaków tak ważne, że mimo rosnących zastrzeżeń do rządu i premiera nadal chcą, by Platforma rządziła. To jest dla nich ważniejsze niż kryzys, rewizja budżetu itd.