Bronisław Wildstein ustosunkowuje się w [link=http://www.rp.pl/artykul/9157,337605_Wildstein__Jak_sie_rodzi_antysemityzm.html]„Rzeczpospolitej” (21.07.2009)[/link] do akapitu w moim wywiadzie w „Dzienniku” dotyczącego osoby p.o. prezesa TVP Piotra Farfała i jego samego. Nie odpowiadam zwykle na ataki i insynuacje pod moim adresem, ale sprawa jest na tyle ważna, a autor dokonał tak istotnych przekłamań, wsadzając mi w usta słowa, których w ogóle nie powiedziałam, i imputując znaczenia, których w mych wywodach nie ma, że poczułam się w obowiązku wobec opinii publicznej i czytelników te nieporozumienia i przekłamania wyjaśnić.
[srodtytul]Czujność wobec zagrożeń[/srodtytul]
Otóż nigdy i nigdzie nie twierdziłam i nie twierdzę, że ludzie pochodzenia żydowskiego mają się interesować wyłącznie zbrodniami nazistowskimi lub tylko – czy głównie – przejawami antysemityzmu; niczego takiego w moich słowach nie ma.
Wydaje mi się jednak naturalne, że (jeżeli się od swego żydostwa całkiem nie odcinają) wykazują wrażliwość na objawy odradzania się faszyzmu – w następstwie tej ideologii zostali zamordowani wszyscy lub prawie wszyscy członkowie ich rodzin, a więc ci, którzy żyją, stają się niejako depozytariuszami pamięci o nich i mają prawo być czujni wobec aktualnych podobnych zagrożeń i banalizowania zbrodni.
[srodtytul]Wina i pokuta[/srodtytul]