Jak można sądzić, sejmowy kompromis w sprawie kwalifikacji zbrodni katyńskiej (jako „zbrodni o znamionach” ludobójstwa) nie zakończy sporu o to, jakiego terminu w tej sprawie należy używać, i czego żądać od Rosji. Dalej trwać będą dyskusje o tym, czy Katyń to ludobójstwo? Według Tomasza Terlikowskiego – i wielu innych - oczywiście tak. Według Marcina Wojciechowskiego z „Gazety Wyborczej” – i wielu innych – oczywiście nie. W sporze o Katyń i ludobójstwo nie jest tak, że o którejkolwiek ze stron można powiedzieć, iż bezapelacyjnie ma rację. Mamy tu bowiem do czynienia z terminem o znaczeniu prawnym, ale także potocznym, a termin potoczny i prawny nie zawsze oznaczają dokładnie to samo.
[srodtytul]Rozmyta definicja [/srodtytul]
Jak słusznie napisał Wojciechowski, „w języku potocznym słowo „ludobójstwo” oznacza straszną, masową zbrodnię, taśmę produkcyjną do zabijania ludzi”. I w tym znaczeniu Katyń oczywiście ludobójstwem jest.
Prawne znaczenie terminu jest jednak mniej jasne. Według definicji Rafała Lemkina „ludobójstwo to każdy z następujących aktów, mających na celu zniszczenie, całkowite lub częściowe, grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych:
a) zabijanie członków grupy,