Strategia dla Polski, czyli zapis tajnej narady

– A pewnie! – zapalił się Janusz. – Mogę na przykład powiedzieć, że Lech Kaczyński odpowiada za Holokaust, apartheid i wymordowanie Aborygenów – scenariusz narady kreśli felietonista

Publikacja: 09.07.2010 00:30

Strategia dla Polski, czyli zapis tajnej narady

Foto: Fotorzepa, Piotr Gęsicki Piotr Gęsicki

Nad stołem konferencyjnym wisiało jeszcze wyborcze hasło „Zgoda buduje”. Zasiedli pod nim czołowi działacze Platformy Obywatelskiej i rozpoczęli naradę poświęconą najbliższej przyszłości.

– Panowie – zagaił Donald – musimy zacząć coś robić. Te wybory wygraliśmy jeszcze na moje piękne, błękitne oczy, ale w przyszłości to już może nie wystarczyć. Zwłaszcza że ludzie przestają się bać Kaczyńskiego. Musimy się więc jakoś wykazać, i to szybko. Czekam na propozycje. Co reformujemy, jak i kiedy?

– Najpierw trzeba się wziąć do tych gnojów z telewizji publicznej! – grzmotnął pięścią w stół Sławek. – A więc proponuję tak: przegonić ich, rozgonić, a potem podzwonić po innych telewizjach i gazetach, żeby ich nigdzie nie przyjmowali do roboty. Jak Pospieszalski popracuje przy kasie w Tesco, może w końcu zrozumie, że z nami nie ma co zadzierać.

– Dobrze mówi! – zagulgotał Stefan. – Czas się wziąć do nich wszystkich, dosyć cackania! Tą Gargas na początek wypatroszyć, a potem wypchać. Ja bym ją sobie w gabinecie postawił, żeby delegacjom zagranicznym pokazywać. I tych bliźniaków jednych, tych mniejszych. Chętnie ich wezmę do siebie do piwnicy, niech tam sobie

IV Rzeczpospolitą zrobią, taka ich mać!

– Stefan jak zwykle się zagalopował – studził kolegę Bronek. – Pamiętajmy, że zgoda buduje. Ale faktycznie trzeba działać, bo nam się naród za bardzo podzielił. Trzeba go oddzielić, że tak powiem. Tylko ja nie za bardzo mogę, ja jestem poczciwy, może Janusz by coś teges…

– A pewnie! – zapalił się Janusz. – Mogę na przykład powiedzieć, że Lech Kaczyński odpowiada za Holokaust, apartheid i wymordowanie Aborygenów. Mogę też zrobić pikietę przed domem tego drugiego Kaczora, co to jeszcze niestety żyje, przebrać się za Tu-154 i odgrywać katastrofę w Smoleńsku. To mu powinno popsuć humor, a telewizje na bank przyjadą, żeby to kręcić. I jeszcze mogę zaoferować nagrodę pieniężną za każdy skalp bezpańskiego kota. Nazwę to „debusizacja Polski”. To też go powinno trzepnąć!

– Dobre, dobre – bił się z uciechy po udach Kazimierz. – Ja, niestety, nie mam za dużo czasu, bo pracuję nad pięknym, bardzo humanistycznym scenariuszem, ale w wolnej chwili mogę się wybrać na Wawel i odlać w wiadomym miejscu. Jak się Dziwisz będzie czepiał, powiem, że nie zna się na sztuce.

– Ale, panowie – mitygował zebranych Donald. – Nie do końca o to mi chodziło. Raczej o deficyt, finanse publiczne, KRUS…

– Daj spokój z pierdołami – ryknął rubasznie Grzesiek. – Kiedy ich dobić, jak nie teraz? Ustawę przepchnijmy w Sejmie, że kto nie ma dzieci, won z polityki, do płodzenia się brać. Niby tak prorodzinnie, demograficznie. I będzie po drugim Kaczorze.

– No, nie wiem – miał wątpliwości Donald. – A jak on się rzeczywiście rozmnoży? Zresztą, co ja gadam, nie o to chodzi. Mamy mówić o reformach, a ciągle gadamy o Kaczyńskim!

– Właśnie, łefołmy – pociągnęła temat Hania. – Płoponuję… Ojej, zapomniałam, co miałam zapłoponować.

– Z nią tak zawsze – lekceważąco zauważył Sławek, przeglądając się ukradkiem w lustrze. – Tak jak mówiłem, zacznijmy reformowanie od eksterminacji tych chłystków z publicznej, potem weźmiemy się do „Rzeczpospolitej”, a deficyt nie zając, nie ucieknie nam.

Donald westchnął ciężko. Już miał zganić zebranych, kiedy nagle przyszedł mu do głowy kapitalny pomysł, jak można pognębić, poniżyć i ośmieszyć Kaczora. Aż uśmiechnął się w rozmarzeniu, a potem wrzasnął: – Słuchajcie, mam fantastyczny plan…

[i]Autor jest dziennikarzem, komentatorem politycznym i felietonistą.

Absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie. Współpracował m.in. z „Życiem”,

„Nowym Państwem”, „Wprost”,

„Przekrojem” , „Dziennikiem”

oraz „Polską. The Times”.

Obecnie jest felietonistą

dziennika „Fakt”[/i]

Nad stołem konferencyjnym wisiało jeszcze wyborcze hasło „Zgoda buduje”. Zasiedli pod nim czołowi działacze Platformy Obywatelskiej i rozpoczęli naradę poświęconą najbliższej przyszłości.

– Panowie – zagaił Donald – musimy zacząć coś robić. Te wybory wygraliśmy jeszcze na moje piękne, błękitne oczy, ale w przyszłości to już może nie wystarczyć. Zwłaszcza że ludzie przestają się bać Kaczyńskiego. Musimy się więc jakoś wykazać, i to szybko. Czekam na propozycje. Co reformujemy, jak i kiedy?

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej