Stankiewicz: Aby pamiętać

Ten krzyż to tylko stan wyjątkowy. Powinien trwać, póki Polska nie wyjdzie z zakrętu historii – pisze dokumentalistka Ewa Stankiewicz

Publikacja: 04.08.2010 21:08

Ewa Stankiewicz

Ewa Stankiewicz

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Pod krzyżem ustawionym przed Pałacem Prezydenckim spotkałam katolików, Żydów i protestantów, których łączył patriotyzm. Zrozumiałam, że to, co dzieli Polaków, to nie krzyż, który jest znakiem pamięci i domaganiem się prawdy. Polaków dzieli kłamstwo i manipulacja. Bo choćby sprowadzenie tego konfliktu do sporu zwolenników i przeciwników rozdziału Kościoła od państwa jest manipulacją – większość ludzi, którzy opowiadają się po stronie krzyża, zgadzają się wszak z tym rozdziałem.

Podwójny rząd metalowych barier, który od wtorku oddziela Pałac Prezydencki od ulicy, tuż przed zaprzysiężeniem prezydenta nabiera symbolicznego znaczenia. Czego boi się władza? Z mediów możemy się dowiedzieć, że boi się garstki niezrównoważonych krzykaczy, szaleńców, którzy chcą zaprowadzić tutaj państwo wyznaniowe. Nie dowiemy się natomiast, że pod pałac “światła” część społeczeństwa wysyła w nocy minibusami grupy kilku, czasem kilkunastu bojówkarzy, którzy brutalnie atakują modlących się tam ludzi. Ale nie o tym chciałam pisać, bo to jest margines.

Ważniejsze jest to, co usłyszałam pod Pałacem Prezydenckim, w rozmowach z ludźmi – a było tam wiele ciekawych analiz obecnej sytuacji w Polsce, zaskakująco wnikliwych, czasem ryzykownych, ale bardzo interesujących spostrzeżeń. To tu dochodzi do wymiany poglądów, burzenia schematów, obnażania miałkości utartych sloganów uznawanych powszechnie za pewnik. I choć bywa nierzadko, że ludzie obrzucą się wzajemnymi oskarżeniami i rozejdą, to równie często ci, których dotychczas dzieliła ściana propagandy, strachu, agresji dochodzą do punktów wspólnych w myśleniu, a rozchodząc się, wyrażają wzajemny szacunek.

Być może najważniejsza dla Polski dyskusja o fundamentach naszego kraju tłumiona od lat w mediach nieoczekiwanie zagościła pod Pałacem Prezydenckim. Na zakręcie naszej historii, pod krzyżem, którego symbolika łączy się z drogą, prawdą i życiem.

Dziś właśnie tu zadawane są ważne pytania i udzielane są ważne odpowiedzi. “Nie można wyjaśnić przyczyn już po trzech miesiącach” – brzmi medialny slogan. Dobrze – mówi się pod krzyżem – ale dlaczego od trzech miesięcy polscy prokuratorzy nie dostali dowodów. Dlaczego te dowody wciąż są w Rosji?

Inna medialna mantra: “zginęło 96 osób, a tutaj tyle hałasu o Kaczyńskiego”. – W wymiarze ludzkim ta śmierć jest tak samo ważna jak śmierć stewardesy – znów przytaczam rozmowę, którą udało mi sie zarejestrować na Krakowskim Przedmieściu – ale w wymiarze państwowym zginął nam prezydent. Nie ważne, z jakiej partii się wywodził, został wybrany przez naród jako pierwsza osoba w państwie – i dlatego państwo powinno stanąć na głowie, w interesie swojego bezpieczeństwa oraz elementarnego szacunku do samego siebie, żeby wyjaśnić wszelkie okoliczności tej śmierci.

“Skoro samolot rozbił się na terenie Rosji, to przecież oczywiste jest że to Rosja prowadzi śledztwo” – mówią media. Ale ludzie pod krzyżem pamiętają, że były międzynarodowe układy i umowy polsko-rosyjskie, które pozwalały inaczej tę sprawę poprowadzić. Nie wspominając o tym, że ta katastrofa to precedens i przy dobrej woli obu stron można było się tak umówić, aby Polacy mogli zająć się tym śledztwem. Trzeba było tylko woli i inicjatywy rządu, trzeba było myślenia kategoriami dobra państwa.

Zresztą nawet najbardziej zagorzali obrońcy rosyjskiego śledztwa przyznają, że gdyby amerykański czy niemiecki samolot rozbił się w Rosji, to przewodniczenie śledztwu przez Rosjan byłoby nie do pomyślenia. Czy to słabe poczucie własnej wartości każe nam szukać uzasadnienia dla oddania części naszej suwerenności, której nie wyrzekają się inni?

Następny fragment z dyskusji pod krzyżem, który utkwił mi w pamięci. – To prowokacja – mówi 40-letni chirurg – chcą zaognić konflikt, by móc pokazać w mediach rozwścieczonych moherów, ośmieszyć obrońców krzyża, by ośmieszyć politycznych przeciwników i przygotować kolejną kampanię wyborczą.

I pewna refleksja, będąca może drobnym nadużyciem, ale dobrze pokazująca, co czują ludzie pod krzyżem: – W historii Polski bywały momenty, kiedy w ważne sprawy włączały się miliony – jak było w czasach “Solidarności”. Ale często w tych najtrudniejszych chwilach walczyła osamotniona garstka ludzi.

Jestem osobą wierzącą, ale mogę mówić tylko za siebie. Dla mnie ten krzyż przed Pałacem Prezydenckim to jednak stan wyjątkowy, który powinien trwać, póki jako państwo z tego zakrętu historii nie wyjdziemy. A mam nadzieję, że wyjdziemy. I kiedy to się stanie, krzyż powinien zostać zastąpiony czymś trwałym. Może tablicą wmurowaną w chodnik. Po to, żeby pamiętać. Bo amnezja jest ułomnością, a marzy mi się państwo dobre, silne i sprawne umysłowo.

Autorka jest dziennikarką telewizyjną, dokumentalistką. Wyreżyserowała m.in. filmy “Solidarni 2010” oraz “Trzech kumpli”

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?