Pod krzyżem ustawionym przed Pałacem Prezydenckim spotkałam katolików, Żydów i protestantów, których łączył patriotyzm. Zrozumiałam, że to, co dzieli Polaków, to nie krzyż, który jest znakiem pamięci i domaganiem się prawdy. Polaków dzieli kłamstwo i manipulacja. Bo choćby sprowadzenie tego konfliktu do sporu zwolenników i przeciwników rozdziału Kościoła od państwa jest manipulacją – większość ludzi, którzy opowiadają się po stronie krzyża, zgadzają się wszak z tym rozdziałem.
Podwójny rząd metalowych barier, który od wtorku oddziela Pałac Prezydencki od ulicy, tuż przed zaprzysiężeniem prezydenta nabiera symbolicznego znaczenia. Czego boi się władza? Z mediów możemy się dowiedzieć, że boi się garstki niezrównoważonych krzykaczy, szaleńców, którzy chcą zaprowadzić tutaj państwo wyznaniowe. Nie dowiemy się natomiast, że pod pałac “światła” część społeczeństwa wysyła w nocy minibusami grupy kilku, czasem kilkunastu bojówkarzy, którzy brutalnie atakują modlących się tam ludzi. Ale nie o tym chciałam pisać, bo to jest margines.
Ważniejsze jest to, co usłyszałam pod Pałacem Prezydenckim, w rozmowach z ludźmi – a było tam wiele ciekawych analiz obecnej sytuacji w Polsce, zaskakująco wnikliwych, czasem ryzykownych, ale bardzo interesujących spostrzeżeń. To tu dochodzi do wymiany poglądów, burzenia schematów, obnażania miałkości utartych sloganów uznawanych powszechnie za pewnik. I choć bywa nierzadko, że ludzie obrzucą się wzajemnymi oskarżeniami i rozejdą, to równie często ci, których dotychczas dzieliła ściana propagandy, strachu, agresji dochodzą do punktów wspólnych w myśleniu, a rozchodząc się, wyrażają wzajemny szacunek.
Być może najważniejsza dla Polski dyskusja o fundamentach naszego kraju tłumiona od lat w mediach nieoczekiwanie zagościła pod Pałacem Prezydenckim. Na zakręcie naszej historii, pod krzyżem, którego symbolika łączy się z drogą, prawdą i życiem.
Dziś właśnie tu zadawane są ważne pytania i udzielane są ważne odpowiedzi. “Nie można wyjaśnić przyczyn już po trzech miesiącach” – brzmi medialny slogan. Dobrze – mówi się pod krzyżem – ale dlaczego od trzech miesięcy polscy prokuratorzy nie dostali dowodów. Dlaczego te dowody wciąż są w Rosji?