...dodajmy: dziewczyny jak maliny. Czarujące uśmiechy, rozwiane włosy, szykowne ciuchy. Nawet fotoszop chyba specjalnie nie był nadużywany. Nowe, kampanijne plakaty PiS robią wrażenie, lecz we mnie budzą mieszane uczucia.

Z jednej strony to dobrze, że PiS chwali się swoimi kandydatkami na posłanki w takiej formie: ciepłej i nowoczesnej. Plakaty są zaiste hollywoodzkie (albo co najmniej bollywoodzkie), a panie urocze i fachowo wystylizowane. Ktoś w PiS wreszcie zrozumiał, że aby wygrać wybory, trzeba stać się partią dającą się lubić. Że śnieżnobiałe zęby Magdaleny Żuraw mogą przynieść lepszy efekt niż zaciśnięte zęby Joachima Brudzińskiego, a skuter, na którym siedzi kandydatka z Budgoszczy, zapadnie głębiej w pamięci młodych wyborców niż wąsy Janusza Śniadka.

Z drugiej strony nie chciałbym, żeby kampania zamieniła się w rywalizację o to, kto ma ładniejszą Muchę. Życzę powodzenia wszystkim dziewczynom z plakatu PiS, ale wolałbym, żeby także powiedziały nam coś ciekawego, wzięły udział w jakiejś poważnej debacie, pokazały nie tylko swoje wdzięki, ale i pochwaliły się swoim intelektem (wierzę, że niebagatelnym). Żebyśmy nie wybierali pięknej Sylwii Ługowskiej tylko po to, żeby mieć w Sejmie kolejnego, niekompetentnego klona Julii Pitery (uwaga dla feministek: w męskim świecie jest, niestety, podobnie. Sławomir Apollo Nowak też przecież znakomicie wypada na billboardach i przed kamerami...).

A zatem: skutery bajery, tylko czy wszystkie kobiety mają wjeżdżać do Sejmu na skuterze i w szpilkach?