R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Publikacja: 03.08.2012 19:26

R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Foto: Rzeczpospolita

D

rogi Robercie, w Warszawie zawsze najbardziej lubiłem lipiec: korków nie ma, miasto opustoszałe jak sala kinowa podczas projekcji albańskiego kryminału „Dwie kozy i listopad", ja, słomiany wdowiec, włóczę się po knajpach. Z Tobą zresztą. W tym roku lipiec przedłużył mi się do początków sierpnia i wdała się w niego olimpiada.

T

o cudowny czas, kiedy po srebrnym medalu jednej pani odkrywamy, że naszym narodowym sportem jest strzelanie do czegokolwiek, co przecież każdemu zostało z wesołego miasteczka. Ja też miałbym tam wielkie sukcesy, ale, cholera, zakrzywione lufy były i zamiast pluszaka trafiłem tylko lustro. Musiałem za nie w dodatku zapłacić, bo nie wygrałem, ale tak mi jakoś zniosło i się stłukło.

A

le nie tylko strzelanie nas kręci. Badminton jest super, górskie kajaki, rzut wiadrem albo może i młotem, nie będę robił polskiego piekła i się czepiał. No, w sumie jest kilka dyscyplin, w których jesteśmy w czubie. Tak pierwsza setka, myślę.

W

Londynie wypadamy nieźle. Dotąd nie pobiliśmy rekordu z Pekinu, gdzie to złapano dwóch naszych działaczy, jak spali w wiosce olimpijskiej. Pijani. W sumie normalne, ale oni na trawie. Nie nakryto też nikogo, jak sika do basenu. Nie no, spoko, wszyscy sikają, ale tylko nasi z trampoliny.

T

rochę się tylko rozczarowałem tym otwarciem. Nie żebym miał coś przeciw pannom Radwańskim, gorące patriotki, skoro tak od razu chciały do domu wracać, ale jednak miałem nadzieję, że naszą flagę poniesie pan Zdzisław Kręcina, którego można by spokojnie do kilku dyscyplin zgłosić i żadna klątwa chorążego by nie zadziałała.

F

acet ma łeb jak sklep, 30 lat w branży i nie takich chorążych przepijał. Najchętniej widziałbym go w cztery razy sto. Tu pewnie Ruscy byliby faworytami, ale Kręcina w cztery razy sto by się nadał. I to zarówno z zakąską, jak i sauté.

W

ogóle mam takie poczucie, że ta siatka dyscyplin to nie pod nas była układana. A gdzie na przykład w durnia można zagrać? Albo w trzy karty? Czarna przegrywa, czerwona wygrywa, każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może? Mogłoby się skończyć skandalem, gdyby Angole nam musieli zastawiony stadion do Mielca potem przewozić, nie?

D

laczego do Mielca? A bo dowiedziałem się, że Woody Allen zgodziłby się nakręcić swój film w Krakowie, ale trzeba na to jakieś 15 milionów papierów znaleźć.

A

Kraków to jednak jakiś megabanał, nie? Wyobrażasz sobie, jak prezes Lato razem ze swoim Kręciną idą do Allena, wyjmują z nesesera jajka na twardo, pęto kiełbasy, flaszkę, trzydzieści milionów i mówią: „Przebijamy! Wszystko twoje, ale ma być Mielec".

N

o, ale trudno. Cieszę się więc drobnymi sukcesami. Nasz szpadzista (mogły to też być floret, szabla albo gimnastyka artystyczna, telewizor mam mały i trudno dostrzec) urwał kilka punktów gościowi z Senegalu, a polski Chińczyk o mało nie wygrał z Chińczykiem hiszpańskim w ping-ponga.

T

y podobno na Węgrzech, tak? To sobie nie pogadasz. Ja za to jadę na Roztocze. Tak, Roztocze, wyraźnie piszę, roztocza to jakieś robactwo, co żyje w syfie, i dlatego trzeba sobie kupić odkurzacz za 30 tysięcy, żeby nie umrzeć. No, pozdrawiam, dzięki za samolot, też Ci coś przywiozę.

Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej