To już pewne- Instytut Pamięci Narodowej traci swoją warszawską siedzibę. Właściciel budynku - „Ruch" SA - sprzedał ją prywatnemu inwestorowi, który z pewnością pozbędzie się budżetowego najemcy.
IPN będzie więc musiał wynająć za znacznie większe pieniądze nowy budynek. Oznacza to zwolnienia pracowników, co pociąga za sobą ograniczenie merytorycznych prac Instytutu - mniej historycznych książek, mniej projektów przybliżających najnowszą historię młodzieży. Zapewne też mniej śledztw, więc więcej oficerów UB dożyje swoich dni nie niepokojonych, spokojnie. Można przypuszczać, że cała sprawa będzie też pretekstem dla kolejnej kampanii wrogów IPN, którzy jak zwykle, kiedy dookoła Instytutu coś się dzieje, nawykowo zażądają jego likwidacji, bo po co rozkopywać jakieś tam groby jakichś tam rozstrzelanych i niepokoić jakichś nieszkodliwych staruszków, skoro za te pieniądze można by było na przykład zrefundować komuś in vitro albo sfinansować paradę Drag Queen...
Co najmniej równie ważne jest jednak to, jak do tej kompromitującej sytuacji doszło. Bo przecież dojść nie musiało, sprawa siedziby Instytutu nabrzmiewała od wielu lat. Było przecież jasne, że sprywatyzowany „Ruch" pozbędzie się w końcu starego biurowca na warszawskiej ulicy Towarowej.
Sprawa ta w jakiejś mierze obciąża wszystkie ekipy, sprawujące władzę od momentu powołania do życia IPN. Przede wszystkim rząd Jerzego Buzka. Nie zadbał on o to, żeby powstającej wówczas, bardzo ważnej w planie politycznym i ideowym instytucji zapewnić trwałą materialną podstawę. A taki cel zawsze najłatwiej osiągnąć w momencie, w którym nowy urząd dopiero powoływany jest do istnienia. Również gabinet PiS, mimo starań śp. Janusza Kurtyki, nie zmienił tej sytuacji. Rządy SLD-owskie pomijam, trudno bowiem wymagać, aby nad losem Instytutu życzliwie pochylili się jego jawni wrogowie.
Ale największa jest odpowiedzialność rządów Platformy. Bo przecież to wtedy, kiedy Ministerstwem Skarbu rządził Aleksander Grad, prywatyzowano „Ruch". To wtedy można było nieruchomość, w której mieścił się IPN, wyłączyć z tej prywatyzacji. I to wtedy resort skarbu tego nie zrobił - mając przecież świadomość następstw tego zaniechania.