Ćpun, sportowy terrorysta - człowiek, którego śmiertelnym grzechem była jazda rowerem na dopingu. OK. Dowiedzieliśmy się, że sport nie jest czysty. Sportowcy kłamią, zażywają i nic ich nie zatrzyma w drodze po złoto. Oni jedni? Czy ktoś zna dziś dziedzinę życia, gdzie się czegoś nie bierze?
Kurczaki rosną na prochach, mleko się nie zsiada, kukurydza rośnie na Mazurach większa niż w Bułgarii. Ba, nawet tulipan dziś coś zażywa, skoro trzyma formę kilka dni po ścięciu. Piosenkarze muszą się wzmocnić, żeby skakać kilka godzin z mikrofonem. Biznesmeni zażywają testosteron, żeby brylować na bankietach jak młode wilczki. A modelki prujące z szerokim uśmiechem po wybiegu w tę i z powrotem na koturnach wykrzywiających nogi? Niech mi ktoś powie, że nic nie biorą. A prawnicy? Po 16 godzinach negocjacji umów, analizujący komentarze do komentarzy - czy ktoś poważnie sądzi, że tak sami z siebie, na jednym koniaku? Nawet nie chcę myśleć, co ich napędza.
Ale co tam gwiazdy. Fabryki samochodów, banki - zwłaszcza tym ostatnim nie wystarcza dodatkowa puszka Red Bulla. Jadą na miliardowych pakietach pomocowych państw. Państw, które bez zażywania też by dawno zwiędły.
Ale Grecja czy Irlandia to pestka. Taka Ameryka, cała oburzona Armstrongiem - ci dopiero zażywają. Nawet nie widać, jak wstrzykują kolejny wirtualny bilion - kredyt pod rozwój, którego nie ma, ale jeżeli dobrze dobiorą stymulanty, to może kiedyś… Kto wie, jak szybko pojadą?
Tylko jeden Armstrong, jedyny nieuczciwy, więcej nie wsiądzie na rower, żeby - jak ogłosiła komisja - nie propagować złych wzorców.