To charakterystyczne, że kpinki z aktora, który ignorancję przykrywa moralizatorskim zapałem, zastąpiły nam debatę nie tylko nad antysemityzmem, ale nad czymkolwiek. No, przepraszam, był jeszcze dreamliner. Kiedy szukałem informacji na temat ostrzału Gazy na poważnym podobno portalu tvn24.pl, pierwsze pięć (dosłownie!) wiadomości dotyczyło dreamlinera.
Kiedy więc o tym konflikcie milczą poważne media, kiedy nie prosi się o komentarze autorytetów, to głos zabierają przygodni mędrkowie. Ton dyskusji da się łatwo wychwycić: no, nikt nie jest tak zupełnie bez winy, ale jednak ten Izrael przegina, to żydowscy okrutnicy, mordercy dzieci… I tak w ten deseń.
Nie usprawiedliwiam żadnej przemocy, ale gdyby ktokolwiek zechciał unicestwić moje państwo, zepchnąć wszystkich Polaków do Bałtyku i jeszcze oburzał się, że mu na to nie pozwalam, to raczej nie mógłby liczyć na moje zrozumienie. Ale w sprawie państwa żydowskiego jest inaczej. Tu możemy nawet zaobserwować egzotyczny sojusz antysemitów prawicowych z tymi, którzy równie mocno jak Izraela nienawidzą Kościoła i polskiego kołtuństwa. Jest ONR-u spadkobiercą Partia – pisał poeta? To się doczekał postscriptum.
Wszak to dziś młodzi leniniści idą ramię w ramię z nacjonalistami na Tel Awiw.
Im więcej czytam o Bliskim Wschodzie, tym bardziej uderza niechęć, by nie powiedzieć nienawiść do Izraela. Żydzi nadużywają prawa do samoobrony – grzmią owi specjaliści. Wystarczy wszak, że zestrzelą lecące na siebie rakiety, po co jeszcze ostrzeliwać Gazę, wszak cierpią niewinni.
Słuszne to rozumowanie chciałbym zadedykować Tobie, drogi czytelniku. Napadnie Cię w ciemnej bramie zbir? Masz prawo uciec, zrobić unik, ale za nic w świecie nie oddawaj żulowi, bo – nie daj Boże – okażesz się silniejszy, nie daj Boże zrobisz mu trwałe kuku, nie daj Boże skrzywdzisz człowieka.