Jak uratować Ukrainę

Jeśli Wiktor Janukowycz przetrwa, a nie zatrzyma procederu łupienia państwowych pieniędzy to rok 2015 będzie dla niego przykry. Nad Dniepr zawita bankructwo i wróci prawdziwa rewolucja – twierdzi były wicekonsul RP we Lwowie

Publikacja: 29.01.2014 19:47

Red

Przed Majdanem ludzie na Ukrainie wiedzieli, że coś jest nie tak z polityką wewnętrzną w ich państwie. Teraz mają świadomość, że krach nastąpił w polityce zagranicznej, gospodarczej, społecznej i w każdej innej. Od zupełnego bankructwa, a może i rozpadu kraju Kijów uratowała Moskwa, pożyczając miesiąc temu „młodszemu" bratu 15 mld dol. Moskiewski kredyt wcale jednak nie usunął zagrożenia, wręcz przeciwnie. Na ulicach Kijowa polała się krew, a miecz Damoklesa na dobre zawisł nad Dnieprem. Ukraina stanęła na krawędzi wojny domowej. Aby przetrwać, nie wystarczy już zaprzestać z rozkradaniem państwa. Ukraińskie elity i całe społeczeństwo muszą zachować zimną krew i wznieść się ponad podziały. Aby spełniły się marzenia demonstrantów o nowym państwie cała Ukraina musi zmienić system wartości.

Car Wiktor

Wyciągnięty przez Leonida Kuczmę w 2002 r., jak królik z kapelusza, Wiktor Janukowycz miał być politykiem słabym i nie związanym z żadnym oligarchą. Dziś na scenie ukraińskiej jest carem, który zbudował własny klan i zgromadził majątek, służący mu do utrzymania władzy i dalszego bogacenia się. Nawet najpotężniejszy ukraiński magnat, Rinat Achmetow, który po przegranych wyborach prezydenckich 2004 roku przywitał Janukowycza na lotnisku prawym sierpowym, dziś przyjął jego reguły gry. Współpracuje z „siemiejnym" kapitałem, bo nie ma innego wyboru. Wie, że precedens Chodorkowskiego, choć zapewne w łagodniejszej formie, może powtórzyć się równie dobrze i nad Dnieprem. Pozostali oligarchowie wodzą za nim wzrokiem i raczej nie mają zbyt wielkiej chęci zadzierać z prezydentem. Trudno więc dać wiarę temu, że Majdan, a szczególnie wydarzenia 30 listopada i 11 grudnia to wynik rokoszu części oligarchów. Jeśli nawet są oni „wyznania dniepropietrowskiego", czy nawet moskiewskiego, to rewolty nie zaryzykują. Czasy, kiedy to oni wybierali prezydenta już się skończyły. Mało tego, dziś  największą gwarancje przetrwania daje im właśnie Janukowycz. Przyczyn Majdanu trzeba szukać gdzie indziej.

Zajazd Donbasu

Obejmując urząd prezydenta w 2010 roku Wiktor Janukowycz nie był już politykiem nieznanym, ale wciąż pozostawał uzależniony niczym ubogi krewny od oligarchów, głównie Achmetowa, a także od różnych frakcji w Partii Regionów. W rządowych fotelach zasiadali znani politycy delegowani przez klany kapitałowe i partyjne. Ich zadanie nie polegało na pełnieniu misji państwowej, a na dbaniu o interesy swoich mocodawców. Ten stan rzeczy zaczął się zmieniać po odrzuceniu przez Sąd Konstytucyjny zmian wniesionych do ustawy zasadniczej w 2004 roku, czyli po powrocie Ukrainy do systemu prezydenckiego. Wymianę kadry rządowej szczególnie dało się zauważyć przed i po wyborach parlamentarnych 2012 r. Janukowycz na funkcje ministrów i wyższych urzędników państwowych przestał powoływać znane osobistości. Od tej pory do rządu wchodzili ludzie nieznani, za to mocno związani m klanem „Simii"; (Arbuzow, Kołbołow, Zacharczenko, Klimienko, Stawicki,...) Ich zadaniem nie była już ochrona interesów różnych frakcji politycznych i towarzyskich, a dbanie o interesy rodziny prezydenckiej. Utrzymywanie Partii Regionów prezydent zrzucił na barki oligarchów, a sam skupił się na ochronie własnych interesów i kampanii prezydenckiej 2015 roku. W efekcie doboru nowej kadry stworzył się wzajemny krąg poręczenia, gdzie wszyscy byli swoi i nikt z „zaprzyjaźnionych" osób  nie ponosił za nic odpowiedzialności. Liczne nadużycia i patologie były i są wzajemnie przykrywane przez sądy, prokuratury, milicję i rozliczne inspekcje. Wyznacznikiem „immunitetu" jest przynależność do kręgu władzy. Ten dobór najwyższych urzędników państwowych posiada także odzwierciedlenie terytorialne - większość ludzi Janukowycza pochodzi z Donbasu. W takiej sytuacji, pomimo przyjmowanych ustaw i powoływanych komitetów walka z korupcją jest kolejnym mitem. Urzędnicy powołani przez Janukowycza nie mają także zaplecza politycznego i są zdani na łaskę i niełaskę prezydenta. Z tej też racji nie posiadają ambicji politycznych. Rzecz zrozumiała, nie mają oni wizji państwowotwórczej, czy reformatorskiej, a z takimi hasłami szedł do wyborów zarówno Janukowycz, jak i Partia Regionów. Skupienie się Janukowycza i jego „kamandy" na budowaniu własnej pozycji finansowej i zaniechanie niepopularnych reform doprowadziło ukraińską gospodarkę na granicę bankructwa. Nad przepaść z nad której naszego sąsiada niekoniecznie może wyciągnąć nawet nowy rząd, czy całkiem nowy prezydent.  Trzeba przyznać również, że dużo racji mają ci ekonomiści, którzy twierdzą, że jakakolwiek polityka gospodarcza Ukrainy skończyła się w 2004 roku. Należy też przyznać rację samemu Janukowyczowi, który za złą kondycję ukraińskiej gospodarki obwinia niekorzystny kontrakt gazowy z Rosją podpisany w 2009 r. przez premier Julię Tymoszenko, kredyty zaciągnięte w MFW w latach 2008 i 2009 oraz recesję na świecie i trudności w handlu z Rosją.

Ponad stan

Eugenij  Pożydajew z rosyjskiej federalnej agencji „Regnum" uważa, że za pojawieniem się setek tysięcy Ukraińców na Majdanie stoi bunt oligarchów, a za przyczynę nieszczęść Kijowa uważa stan jej gospodarki. Według niego uwzględniając potencjał, czytaj niewydolność ukraińskiej gospodarki, poziom życia Ukraińców nie powinien różnić się od poziomu potomków faraonów. Gdyby tak było, to na Ukrainie finał rewolucji mógłby być podobny do scenariusza egipskiego, a Janukowycz spokojnie mógłby podzielić los Mubaraka, zwłaszcza w ostatnich dniach. Jednakże tak się nie stało, nad Dnieprem do takiej eskalacji zajść jak nad Nilem nie doszło pomimo, że na ulicach Kijowa polała się krew. Nasz sąsiad pierwszych 59 dni łagodnego przebiegu rewolucji/wystąpień publicznych zawdzięcza dwóm aspektom: po pierwsze europejskiemu położeniu, a po drugie zawyżonemu poziomowi życia swoich obywateli. Na życie ponad stan naszych sąsiadów składa się pięć czynników, które skrupulatnie wylicza rosyjska agencja: pierwszy to bardzo wysoki i stale rosnący  stopień zadłużenia obywateli. Drugi to zawyżony kurs hrywny. Dzięki czemu istnieje duża przewaga importu nad eksportem (dane za październik ur. to; import 7,9 mld dol., a eksport 5,7 mld dol.), którą trzeba pokrywać z Rezerw Złotowo Walutowych (RZW). Trzeci czynnik to bezpośrednie i pośrednie subsydiowanie nierentownych gałęzi ukraińskiego przemysłu, szczególnie górnictwa węglowego (roczny koszt dotacji górnictwa to około 2mld dol.). Ma to zapobiec utracie miejsc pracy. Czwarty, chyba najbardziej bolesny dla ukraińskiego skarbca, to drastycznie zaniżone ceny gazu i energii elektrycznej dla ludności. Ten zabieg kosztuje RZW około 5 mld dol. rocznie.  Piąty, nie mniej bolesny, to zawyżona wysokość emerytur i pensji sektora budżetowego.

Ten stan rzeczy został odzwierciedlony w budżecie 2013 roku deficytem 5 mld dol. oraz wysokoobrotową produkcją hrywny, której na koncie rządu i tak zabrakło w październiku. Do tego dochodzi zadłużenie, z racji którego wg Bloomberga Ukraina w ciągu najbliższych 2 lat będzie musiała wyłożyć 15,3 mld dol. A jest to dług bardzo drogi. Średnia długu dolarowego to 11,8% (druga na świecie).

Według cytowanego eksperta dalsze narastanie drogiego długu przy nierentownej gospodarce prowadzi do niewypłacalności, upadku kursu hrywny i spirali inflacji.  Przy spadku efektywnego popytu pojawia się masowe bezrobocie, kryzys „złych długów" i zapaść lub krach systemu bankowego. W normalnych warunkach wyjściem z takiej sytuacji mogłaby być dewaluacja hrywny i rezygnacja z subsydiów. Trudno było by jednak ekipie, która każdego dnia pomnaża swoje majątki, spauperyzować i tak już bardzo biedne społeczeństwo (wg ONZ 78% Ukraińców żyje poniżej minimum socjalnego), czy też przed wyborami podnieść/uwolnić ceny za gaz i energię dla ludności, lub też urealnić wynagrodzenia budżetówki i wysokość emerytur. Choć te wydatki stoją w poprzek zasad ekonomi to rząd ukraiński  nie zamierzał przeprowadzić radykalnych prób reform. Przyczyniłyby się one do tego, że obecne wystąpienia na Majdanie, nawet te z ostatnich dni na ul. Gruszewskiego, jawiłby się obecnej władzy li tylko kolorowym wspomnieniem wystąpień obywateli. Masowe bezrobocie, brak wypłat pensji i emerytur wyprowadziłby ludzi nie na majdany, a na wszystkie ulice Ukrainy. Wtedy w Kijowie właśnie mogłoby być niczym w Kairze. Dlatego też rezerw Janukowycz tu nie szukał i szukał nie będzie, ponieważ wie, że to jest niebezpieczeństwo najgroźniejsze ze wszystkich możliwych. Ciepła woda w kranie (sporadycznie, ale jednak), wypłata na czas pensji i emerytur zatrzymały nad Dnieprem ludzi w domach. Według ostatnich sondaży 25% Ukraińców jest skłonnych zrezygnować z ograniczenia swoich praw w zamian za korzyści materialne, a kolejnych 20% jest za dyktaturą. Nic więc dziwnego, że w grudniowe dni nie odbył się na Ukrainie strajk generalny ogłoszony na Majdanie, co było chyba momentem przełomowym rozgrywki między władzą a społeczeństwem, a śmierć demonstrantów nie wyprowadziła, choć to nie jedyny powód, większych rzesz przeciwników reżymu na ulice. Znając stan gospodarki i poziom nastrojów społecznych prezydent Ukrainy nie mógł wprowadzać zasad ekonomii i czynić oszczędności. Finansowania ukraińskiej gospodarki musiał  szukać gdzie indziej. Dlatego też przystępując do kluczowej rozgrywki integracji europejskiej Janukowycz tak naprawdę grał o unijne dotacje lub tanią pożyczkę, która uchroniłaby Ukrainę przed bankructwem.

Anatomia majdanu

Janukowycz negocjując z Unią albo zaocznie prowadził grę z Moskwą albo naprawdę liczył na grubą kasę w tzw. nieoznakowanych workach. Tak aby nie tylko mógł spokojnie pomachać Moskwie na odjezdne, ale i wygrać prezydenckie wybory 2015 . Na to zgody ani w Brukseli, ani w Waszyngtonie, a tym bardziej w Berlinie nie było. Obecny szef państwa ukraińskiego nie jest ulubieńcem tych ośrodków politycznych i dla nich rozgrywka pożegnania się z Janukowyczem jeszcze nie dobiegła końca. Warto przypomnieć, że apetyt Bankowej sięgał 160 mld dol., a zakładane minimum to 10 mld dol. od ręki i pozytywne załatwienie wstrzymanego kredytowania z MFW. Ale  i tego nie było. Angela Merkel chciała dać Janukowyczowi 670 mln. dol. wiedząc dokładnie, że to bankructwo Ukrainy i śmierć polityczna prezydenta. Na szczycie w Wilnie suma ta nieco wzrosła, mówi się, że propozycja niemiecka wynosiła około 3 mld plus obietnica protekcji w MFW. Janukowycz nie mając wyjścia, bo w takiej sytuacji mógłby tylko wstąpić do Unii Celnej Putina najwyraźniej podbija stawkę. Jak to robi? Grozi Zachodowi, a chyba i przygotowującej się do olimpiady Rosji konfliktem w środku Europy. Po raz pierwszy 30 listopada rozganiając i pałując studentów, a gdy nie ma efektu milicja rusza na Majdan jeszcze raz 11 grudnia. Na narodowe „wicze" ciągną się setki tysięcy Ukraińców, a konflikt wisi w powietrzu. Właśnie wtedy goszczą w Kijowie wysocy przedstawiciele UE i USA; panie Catherine Ashton i Victoria Nuland. Po informacji przekazanej przez The Financial Times można mniemać, że zabieg straszenia się udał. Prezydentowi Ukrainy, wg tego pisma, proponowano już nie 3, a 20 mld dol., ale w zamian żądano od niego przywrócenia konstytucji z 2004 roku (tę informację potwierdził W. Gryb były szef analityki SBU), czyli powrotu do systemu parlamentarno - prezydenckiego. Rezygnacja z pełni władzy oznaczała dla niego również śmierć polityczną, a cywilnie zapewne więzienie. Przed wylotem do Moskwy 17 grudnia Wiktor Janukowycz ma jednak w kieszeni 20 mld, gdyby co... i kilkusettysięczny tłum na ulicach Kijowa. Boi się go nie tylko Zachód. Moskwa przed olimpiadą nie tylko chce mieć spokój w regionie, ale również nie chce być oskarżana o napisanie scenariusza konfliktu, a to ona byłaby głównym podejrzanym. Nie wiadomo też, czy konflikt, o ile by wybuchł, nie rozlałby się dalej. Kreml na tym etapie nie tyle chce wziąć Ukrainę co jej aktywa, pozostawiając ukraińskiemu rządowi utrzymanie 45 mln obywateli. Przejęcie wschodnich obwodów,  Krymu i ewentualnie centrum jest raczej rozpatrywane w dalszej perspektywie. Oczywiście, zawsze na życzenie miejscowej ludności, której obecna sytuacja służy w dojrzewaniu do takiej decyzji.

W położeniu skrajnie kryzysowym Janukowycz dostaje tani kredyt i jeszcze dodatkowo zniżkę ceny na gaz. A to wszystko za obietnicę nieintegrowania się z Unią i konsultowanie polityki zagranicznej z Kremlem - o czym wspomniał sam prezydent Rosji- oraz jeszcze parę innych rzeczy. Prawie za darmo. Dlaczego tak tanio?  Wicepremier Jurij Bojko potwierdza, że w uzyskaniu zniżki na gaz, o którą Kijów walczył trzy i pół roku, pomogła „nieoczekiwanie" sytuacja na Ukrainie. O ile nie ma tajnego protokołu do tego porozumienia (Janukowycz raczej by tego nie zaryzykował) Moskwa wspierając Ukrainę odciąga ją od Zachodu i jeszcze bardziej uzależnia ją finansowo od siebie (patrz Białoruś). Ale oprócz interesów samej Moskwy prowadzi chyba tu swoją działalność i sam W. Putin. Jeśli nie większość z 15 mld dol., to z pewnością spora ich część ma szanse wróci za wschodnią granicę jeszcze przed spłatą pożyczki. Nie, nie wprost do Funduszu Stabilizacyjnego Federacji Rosyjskiej, a na konta firm związanych z obecnym szefem Kremla. Może „widkat" (prowizja) od ww. kwoty dla człowieka, który dysponuje majątkiem 130 mld dol. nie jest najwyższy, ale w Rosji mówią – po rubla i car się schyli. Rodzinny biznes Janukowycza realizację zakupów publicznych na Ukrainie (czytaj dalej) przeprowadza przeważnie przy pomocy pieniędzy Wnieszekonombanku i Wniesztargowowobanku (???, ???) potocznie zwanymi „Putinbankami". Obie strony dzielą się zyskami 50/50, o czym wielokrotnie pisała pobita niedawno dziennikarka „Ukraińskiej Prawdy", Tatiana Czornowoł. W. Putin najwyraźniej liczy, a może i ma „kontrakt" na dalsze absorbowanie kijowskich funduszy publicznych. Czeka też cierpliwie, aż Janukowycz i spółka  padną pod ciężarem własnej chciwości. Czy tak się stanie?  Jest duża szansa, że tak, bo wyjść z korkociągu chciwości i pikującej gospodarki jest niezmiernie trudno. Można to uczynić przez łagodne reformy, o niepopularnych do 2015 roku trzeba zapomnieć, przez ożywienie gospodarcze związane z tanim gazem, ale przede wszystkim zatrzymanie rozpędzonego pociąg korupcji nawet nie politycznej, a państwowej.

Jest jeszcze jeden aspekt układu Putin – Janukowycz. Dla wielu kijowian nie jest tajemnicą, że była premier obok wsparcia politycznego ze strony Kremla rok rocznie otrzymuje, a raczej otrzymywała 1,5 mld dol. prowizji od dziesięcioletniego kontraktu, jaki zawarła z Gazpromem w 2009 r. Tę wartość potwierdził sam W. Janukowycz żądając za jej uwolnienie od A. Merkel 50% tej sumy, czyli 7 mld dol. W nowym układzie gazowym była premier najwyraźniej nie tylko wypada z roli beneficjenta, ale i traci szanse wyjścia na wolność. Obecna cena jest inna i prawdopodobnie, jak informuje Ukraińska Prawda, dostawy gazu na Ukrainę będzie obsługiwał nowy pośrednik. Tu układ się domknął. To może, choć nie tylko to, po części tłumaczyć ostatnią fazę Majdanu.

Tym razem nie Janukowycz, a Julia Tymoszenko wykorzystuje rozregulowany i zdesperowany brakiem reakcji władz Majdan. Była premier mówi do Ukraińców: idźcie i walczcie o Ukrainę. Nie bójcie się niczego. Jej minister, szef ugrupowania Trzeciej Ukraińskiej Republiki (główna siła Majdanu), Jurij Łucenko jeszcze przed 16 stycznia, czyli przed przyjęciem ustaw „dyktatorskich" radykalizuje swoją postawę. Zbrojne ramie majdanu, Prawy Sektor podczas kolejnego narodowego „wicze" 19 stycznia rusza na ul. Gruszewskiego, dążąc do siłowego przejęcia władzy. Przejęcie się nie udaje, a po trzech dniach padają pierwsze ofiary. Janukowycz jeszcze raz pokazuje swoim przeciwnikom, tym na Ukrainie i tym poza nią, że presji nie ulega. Nie cofa się przed niczym. Ukraina znajduje się na krawędzi wojny domowej.

Ukraińska Kana Galilejska

Dwa miesiące temu Ukraina rozpaczliwie szukała 10- 20 mld na załatanie dziury przed bankructwem, jednocześnie podobna kwota wycieka rok rocznie z budżetu państwa na korupcyjne prowizje kontraktów na zakupy publiczne. Ogólna suma zamówień wynosi około 400 mld hrywien (50 mld dol.).  Z tych 50 mld dol. 20 pożera huragan „Wiktor". Większość tej sumy zasila konta firm związanych klanem „Simii". Takie dane podaje wcześniej wspomniany Wadim Gryb, a SBU oficjalnie podaje, że ten proceder pochłania 35-50 mld hrywien, czyli 10-15% wydatków ukraińskiego budżetu.  Kolejne pieniądze leżą w off- shorach. Rocznie do rajów podatkowych z nad Dniepru wypływa około 10 mld nieopodatkowanych dol. W okresie trwania Majdanu prawo łatwego wyprowadzania pieniędzy zostało „domknięte" i stworzona przez W. Janukowycza Policja Podatkowa może spokojnie egzekwować właściwe należności. Ta służba już wcześniej zyskała miano „opryczniny". Istnieje też potężna szara strefa, ale jej „wyczyszczenie" z przyczyn przedstawionych powyżej jest też nierealne.

Czas ostateczny

Udzielenie pożyczki przez Rosję Putina to tylko odwleczenie bankructwa Kijowa w czasie, lub daty wejścia do Unii Celnej, co też sprowadza się do bankructwa tyle że  politycznego. Jeśli Wiktor Janukowycz przetrwa, a nie zatrzyma procederu łupienia państwowych pieniędzy, a czasu ma bardzo mało, to rok 2015 i tak będzie dla niego czasem bardzo przykrym. Nie dlatego, że nie wygra wyborów ale dlatego, że nad Dniepr zawita nieodwołalne bankructwo. Wtedy wróci prawdziwa rewolucja, tym razem egipska, a Wiktor Janukowycz ostatecznie podzieli los Mubaraka. Warto jeszcze raz podkreślić jeśli...

Dziś dla Ukrainy najlepszym rozwiązaniem byłby nie zamach stanu, a zamach demokracji, to znaczy zagwarantowanie sobie przez opozycję równych szans w wyborach prezydenckich i wygranie ich. Oczywiście, patrząc na przyjęte ostatnio ustawy i dotychczasową praktykę jest to scenariusz mało realny, ale tu właśnie powinno pojawić się zdecydowane stanowisko państw zachodnich.  Każde inne rozwiązanie przy tej temperaturze złych emocji i wewnętrznych podziałów niesie ryzyko konfliktu i rozpadu państwa.

Wyjście z opresji gospodarczych i politycznych oraz zachowanie suwerenności i integralności to zadanie na teraz. A jakie są wyzwania przed Ukrainą na jutro? Aby naprawdę żyć w innym państwie Ukraińcy powinni posłuchać metropolity seniora kościoła grekokatolickiego kardynała, Lubomyra Huzara: Jeśli chcemy dogłębnie zmienić kierunek rozwoju naszego społeczeństwa, musimy zmienić system wartości. Musimy to zrobić wszyscy.

To bardzo trafne słowa mądrego człowieka, ale czy ktoś może przekonać Ukraińców, aby zmienili priorytety wartościowania rzeczywistości? Czy można stworzyć nowe państwo, o jakie walczą teraz na Majdanie, zabierając do niego stare grzechy i budząc demony przeszłości? Choćby nie rozliczając i nie oceniając komunizmu i faszyzmu, zwłaszcza zbrodni UPA? Pewnie można, ale to państwo nie będzie się wiele różnić od tego obecnie.

Autor jest byłym wiceprezesem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie" oraz byłym wicekonsulem RP we Lwowie

Przed Majdanem ludzie na Ukrainie wiedzieli, że coś jest nie tak z polityką wewnętrzną w ich państwie. Teraz mają świadomość, że krach nastąpił w polityce zagranicznej, gospodarczej, społecznej i w każdej innej. Od zupełnego bankructwa, a może i rozpadu kraju Kijów uratowała Moskwa, pożyczając miesiąc temu „młodszemu" bratu 15 mld dol. Moskiewski kredyt wcale jednak nie usunął zagrożenia, wręcz przeciwnie. Na ulicach Kijowa polała się krew, a miecz Damoklesa na dobre zawisł nad Dnieprem. Ukraina stanęła na krawędzi wojny domowej. Aby przetrwać, nie wystarczy już zaprzestać z rozkradaniem państwa. Ukraińskie elity i całe społeczeństwo muszą zachować zimną krew i wznieść się ponad podziały. Aby spełniły się marzenia demonstrantów o nowym państwie cała Ukraina musi zmienić system wartości.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?