Reklama

Robert Gwiazdowski: Buty albo klimat

Niektórych zaskoczyły złe dane dotyczące konsumpcji w Polsce. Tymczasem nie ma w tym nic zaskakującego.

Publikacja: 24.10.2024 05:20

Robert Gwiazdowski: Buty albo klimat

Foto: Adobe Stock

We wrześniu triumfalnie ogłosiliśmy, że produkcja sprzedana przemysłu okazała się aż o 9 proc. wyższa niż w sierpniu. Ale za to była o 0,3 proc. niższa w porównaniu z wrześniem 2023 r., kiedy to zanotowano spadek o 3,3 proc. rok do roku. A jakby tego było mało, to we wrześniu 2024 r. wzrosła w stosunku do sierpnia, w którym spadła w ujęciu miesięcznym o 5,2 proc. i o 1,5 proc. w ujęciu rocznym.

Na dodatek również sprzedaż detaliczna we wrześniu w cenach stałych była niższa aż o 3 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku minionego. W porównaniu z minionym miesiącem aż o 5,7 proc., a po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych – o 6,7 proc.

Czytaj więcej

Pogorszyły się nastroje polskich konsumentów. Nowe dane GUS

„Jak teraz zwalniają, znaczy się: będą zatrudniać”

Nie ma się jednak co ekscytować. Jak teraz zwalniają, znaczy się: będą zatrudniać – jak przenikliwie, tak na chłopski rozum, głosił Lejzorek Rojtszwaniec, bohater kultowej niegdyś powieści Ilji Erenburga, rozgrywającej się w sowieckiej Rosji, gdy wdrażany był NEP, czyli Nowa Ekonomiczna Polityka.

Tak na ten „chłopski rozum” to przecież wiadomo, że w życiu są różne cykle. Nigdy tak nie było, by trwał zawsze stały wzrost. Nawet jak jest w długim horyzoncie czasowym, to okresowe fluktuacje są oczywistością. Można – jak uczył John Keynes – konsumpcję pobudzać przy pomocy instrumentów pieniężnych, ale nie można robić tego w nieskończoność.

Reklama
Reklama

Nie można nieustannie rozdawać ludziom pieniędzy, by ożywiać konsumpcję, która spowoduje, że przedsiębiorcy rzucą się do jej zaspakajania. Potrzebna jest produkcja.

W długim horyzoncie czasowym to nie konsumpcja jest najważniejsza – wbrew twierdzeniom Apostoła z Cambridge (do stowarzyszenia o takiej skromnej nazwie przystąpił Sir John, jak jeszcze nie nosił tytułu „Sir”). Nie można nieustannie rozdawać ludziom pieniędzy, by ożywiać konsumpcję, która spowoduje, że przedsiębiorcy rzucą się do jej zaspakajania. Potrzebna jest produkcja.

A trudno produkować, gdy rosną ceny energii, rośnie płaca minimalna (więc za nią musi wzrosnąć także płaca średnia), a tydzień pracy za to podwyższone wynagrodzenie ma zostać skrócony do 35 godzin.

Czytaj więcej

Robert Gwiazdowski: Powódź na chłopski rozum a uczeni ekonomiści i prywaciarze

Ministra od klimatu znów się popisała

Co prawda niektórzy twierdzą, że rząd ma przecież swoje pieniądze, i się dziwią, że nie chce ich ludziom dać i zainwestować w „rozwój”. Ale póki co w ramach trwającego wcześniej „rozwoju” największe zmniejszenie sprzedaży odnotowali producenci tekstyliów, odzieży i obuwia – bo aż 12,5 proc. I tu popisała się ministra. Ta od klimatu. Oświadczyła mianowicie, że to dobrze, gdyż to „rzeczy, bez których możemy się czasami obejść”. I wbrew różnym prześmiewkom ona ma rację. Bez zmniejszenia konsumpcji zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych nie będzie możliwe. Albo „klimat”, albo spodnie i buty. Tylko nikt jeszcze tego tak odważnie wcześniej nie powiedział.

felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niebezpieczna gra Zachodu z Rosją. Lepiej żeby Polska nie stała z boku
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama