Łukasz Warzecha: Takie rzeczy się nie zdarzają

O ilu pociskach ze wschodu, leżących na polach i w lasach, nie wiemy?

Publikacja: 17.05.2023 03:00

Służby w miejscu znalezienia szczątków rosyjskiej rakiety w lesie w okolicach miejscowości Zamość k.

Służby w miejscu znalezienia szczątków rosyjskiej rakiety w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy,

Foto: PAP/Tytus Żmijewski

Takie rzeczy się zdarzają – oznajmił pan premier, komentując sprawę rakiety znalezionej pod Bydgoszczą po czterech miesiącach gnicia w lesie. Nie wiem, co dokładnie Mateusz Morawiecki miał na myśli. Bo chyba jednak nie to, co powiedział dokładnie: „Niestety, tego typu rzeczy w całej Europie, i to tej również dalej oddalonej od frontu w Ukrainie, zdarzają, mogą się zdarzać”.

Nie słyszałem, żeby w jakimkolwiek innym kraju niespodziewanie znaleziono leżący sobie spokojnie w lesie rosyjski pocisk, o którym wcześniej było wiadomo, że leciał, ale którego jakoś nikt nie zaczął szukać, gdy już lecieć przestał.

Czy może w takim razie szef rządu miał na myśli, że zdarza się, iż coś gdzieś rąbnie, a wojsko i władza machną sobie na to ręką na zasadzie „przewróciło się, niech leży”, jak śpiewał niegdyś Kuba Sienkiewicz? Czy może myślał o tym, że zdarza się gdzieś, że po 24 lutego ubiegłego roku pomiędzy wojskowymi, prezydentem jako zwierzchnikiem sił zbrojnych oraz ministrem obrony trwa żenująca publiczna przepychanka o to, kto ponosi winę za taką kompromitację? Szukam podobnych faktów gdzieś poza Polską i nie znajduję. Więc nie, panie premierze, to się jednak nie zdarza.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Morawiecki bagatelizuje temat rakiety

Pan premier na pewno bardzo by chciał, żeby historia rakiety znalezionej w środku Polski została zamieciona pod dywan. Dlatego próbuje ją przedstawić wyłącznie w kategoriach partyjnej nawalanki z opozycją. Owszem, opozycja – takie jej wilcze prawo – sprawę wykorzystuje, żeby uderzać w koalicję, a w szczególności w ministra Mariusza Błaszczaka.

Ale opozycja opozycją, a obywatelom należą się całkiem niezależnie od tego wyjaśnienia, bo jednak za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, a sprawa rakiety jest w jaskrawej sprzeczności z wpajanym nam przekonaniem, że wszystko jest pod jak najlepszą kontrolą. Ba, przypomina słynną diagnozę stanu polskiego państwa autorstwa Bartłomieja Sienkiewicza, utrwaloną na słynnych nagraniach: „Ch…, d… i kamieni kupa”.

Jak spać spokojnie, skoro rolę organów państwa i armii pełni przypadkowy jeździec

Jak to się zatem stało, że choć było wiadomo, że coś w polską przestrzeń powietrzną wleciało i spadło, nie podjęto poszukiwań? Jak to możliwe, że ze strony Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, Pałacu Prezydenckiego pojawiają się sprzeczne komunikaty co do tego, kto w tej sprawie zawinił i kto czego zaniedbał? Wreszcie – jak Polacy mają spać spokojnie, skoro rolę organów państwa i armii przyjmuje na siebie przypadkowy jeździec, odkrywający w czasie przejażdżki po lesie wojskowy obiekt obcego pochodzenia?

Nieuchronnie pojawia się pytanie kolejne: ile razy takiego przypadkowego jeźdźca, grzybiarza czy rowerzysty zabrakło i o ilu pociskach ze wschodu, leżących spokojnie na polach i w lasach, nie wiemy? I nie jest to sianie paniki, tylko pytanie wynikające wprost z braku zaufania, na który sobie ta władza zasłużyła.

Przy okazji zaś warto przypomnieć, że mimo trwającego przez całe miesiące śledztwa w sprawie tragedii w Przewodowie Polacy nadal nie dostali jasnej i jednoznacznej odpowiedzi, kto jest winny śmierci dwóch polskich obywateli.

Łukasz Warzecha

Autor jest publicystą tygodnika „Do Rzeczy”

Takie rzeczy się zdarzają – oznajmił pan premier, komentując sprawę rakiety znalezionej pod Bydgoszczą po czterech miesiącach gnicia w lesie. Nie wiem, co dokładnie Mateusz Morawiecki miał na myśli. Bo chyba jednak nie to, co powiedział dokładnie: „Niestety, tego typu rzeczy w całej Europie, i to tej również dalej oddalonej od frontu w Ukrainie, zdarzają, mogą się zdarzać”.

Nie słyszałem, żeby w jakimkolwiek innym kraju niespodziewanie znaleziono leżący sobie spokojnie w lesie rosyjski pocisk, o którym wcześniej było wiadomo, że leciał, ale którego jakoś nikt nie zaczął szukać, gdy już lecieć przestał.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Waga nieważnych wyborów
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Gorzka pigułka wyborcza
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Dlaczego kobiety nie chcą rozmawiać o prawach mężczyzn?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Czy szczyt klimatyczny w Warszawie coś zmieni? Popatrz w PESEL i się wesel!
felietony
Marek A. Cichocki: Unijna gra. Czy potrafimy być bezwzględni?