Jacek Nizinkiewicz: Igrzyska prezesa zamiast chleba

Jarosław Kaczyński, podróżując po Polsce, atakuje opozycję, obraża tych, którzy nie popierają PiS i wzbudza kontrowersje wypowiedziami. To zgubna taktyka.

Publikacja: 16.11.2022 03:00

Jarosław Kaczyński (na zdjęciu, na spotkaniu z sympatykami PiS w Żywcu) chciał iść drogą Donalda Tru

Jarosław Kaczyński (na zdjęciu, na spotkaniu z sympatykami PiS w Żywcu) chciał iść drogą Donalda Trumpa, który dzielił i rządził każdą swoją wypowiedzią

Foto: PAP/Tomasz Wiktor

W USA „seksedukatorzy w szkołach dobierają się do pięciolatków i sześciolatków”, „partia niemiecka”, której „lider wygląda nawet jak Niemiec”, „wszystkie samochody świata naraz uruchomione mają mniejszy wpływ na klimat niż w wielkiej hali sportowej zapalenie jednej zapałki” – to zaledwie część wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z niedzielnych wizyt w Żywcu i Bielsku-Białej.

Szokują? Zaskakują? Bulwersują? Taki jest cel PiS. Odwrócić uwagę od spraw ważnych. Prezesowi wygodniej mówić o rzekomej 12-letniej lesbijce niż realnej prawie 18-proc. inflacji. Stąd te wypowiedzi Kaczyńskiego od wiecu do wiecu, które później są transmitowane we wszystkich mediach i omawiane w głównych programach publicystycznych. Prezes podczas wieców mówi o wszystkim, tylko nie o realnych problemach Polaków. Nie przedstawia planów pomocowych dla kredytobiorców. Nie wie, jak radzić sobie z drożyzną. Nawet nie podejmuje tematu spadku wartości złotego. Prezes woli straszyć Polaków i wymyślać groteskowe cytowalne historie o dziewczynkach lesbijkach i kobietach, które w Polsce nie rodzą, bo „dają w szyję”, niż przedstawić plan PiS na walkę z inflacją. Gorzej, że media i polityczni konkurenci podejmują grę prezesa, z której dla państwa i społeczeństwa nic nie wynika. Za to dla PiS wynika bardzo dużo.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Kaczyński, „dawanie w szyję” i wina Tuska. PiS może przegrać dzięki TVP

Nawet podczas spotkań ze swoimi wyborcami ludzie pytają Kaczyńskiego głównie o kwestie finansów, biurokrację i sprawność państwa. Prezes powoli rozmija się z nastrojami własnego elektoratu. Wyborca PiS biednieje tak samo jak zwolennik PO, Lewicy, PSL i Hołowni. A sytuacja będzie coraz gorsza.

Polska jest wciąż przed zimą i rekordową inflacją. Święta będą wyjątkowo drogie, a nastroje Polaków proporcjonalnie podłe. Nie da się za kryzys finansowy państwa oskarżyć opozycji, która na nic nie ma wpływu. Kaczyński próbuje odwrócić kota ogonem i wmówić Polakom, że to opozycja łamie praworządność i przez nią nie dostajemy unijnych funduszy. Im większe będzie niezadowolenie społeczne, tym częściej prezes będzie starał się zmienić temat debaty publicznej. I nieważne, że eksperci wprost mówią, że szef PiS mija się z prawdą ws. diagnoz dotyczących wpływu pijaństwa Polek na demografię czy globalnego ocieplenia. Większość wyborców nie weryfikuje usłyszanych informacji. Prezes wie, że kłamstwo zdąży obiec pół świata, zanim prawda włoży buty i dlatego manipuluje. A później, gdy język wyprzedzi u niego myśl, sam przyznaje, jak w Bielsku-Białej, że „prawnicy przekręcają różne rzeczy, wiem, bo sam jestem prawnikiem”.

Prezes manipulacjami i oskarżeniami bez pokrycia świadomie obniża poziom debaty publicznej i wygra z tymi, którzy podejmą z nim grę, bo najpierw sprowadzi ich do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Dziki, ziemniaki i haczyk na opozycję

Kaczyński chciał iść drogą Donalda Trumpa, który dzielił i rządził każdą swoją wypowiedzią. Trump, stawiając na jastrzębi i chcąc zaostrzenia prawa aborcyjnego, nie tylko pogrążył republikanów, ale również zminimalizował swoje szansę na powrót do Białego Domu. Trumpizacja Kaczyńskiego może za kilka miesięcy przynieść podobny efekt. Igrzyskami nie zastąpi się chleba ani w USA, ani w Polsce. Ale prezes PiS widocznie musi się o tym przekonać na własnej skórze.

W USA „seksedukatorzy w szkołach dobierają się do pięciolatków i sześciolatków”, „partia niemiecka”, której „lider wygląda nawet jak Niemiec”, „wszystkie samochody świata naraz uruchomione mają mniejszy wpływ na klimat niż w wielkiej hali sportowej zapalenie jednej zapałki” – to zaledwie część wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z niedzielnych wizyt w Żywcu i Bielsku-Białej.

Szokują? Zaskakują? Bulwersują? Taki jest cel PiS. Odwrócić uwagę od spraw ważnych. Prezesowi wygodniej mówić o rzekomej 12-letniej lesbijce niż realnej prawie 18-proc. inflacji. Stąd te wypowiedzi Kaczyńskiego od wiecu do wiecu, które później są transmitowane we wszystkich mediach i omawiane w głównych programach publicystycznych. Prezes podczas wieców mówi o wszystkim, tylko nie o realnych problemach Polaków. Nie przedstawia planów pomocowych dla kredytobiorców. Nie wie, jak radzić sobie z drożyzną. Nawet nie podejmuje tematu spadku wartości złotego. Prezes woli straszyć Polaków i wymyślać groteskowe cytowalne historie o dziewczynkach lesbijkach i kobietach, które w Polsce nie rodzą, bo „dają w szyję”, niż przedstawić plan PiS na walkę z inflacją. Gorzej, że media i polityczni konkurenci podejmują grę prezesa, z której dla państwa i społeczeństwa nic nie wynika. Za to dla PiS wynika bardzo dużo.

Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa