Klimat w cieniu wojny

Konflikty zbrojne mogą być nie tylko skutkiem kryzysu klimatycznego, ale też się do niego przyczyniać – pisze aktywistka Greenpeace Polska.

Publikacja: 14.11.2022 03:00

Klimat w cieniu wojny

Foto: AFP

Wojny i kryzys klimatyczny to problemy, które często wymienia się jednym tchem. Najczęściej mówi się o tym, że kryzys klimatyczny narusza i będzie naruszał stabilność ekosystemów, a także ograniczał dostęp do zasobów, co może powodować konflikty. Dodatkowo wspomina się też o tym, że wojny i kryzys klimatyczny mogą mieć to samo źródło, czyli tak jak w przypadku wojny w Ukrainie – uzależnienie od paliw kopalnych. Ale to nie wszystko. Wojny mogą być nie tylko skutkiem kryzysu klimatycznego, ale też się do niego przyczyniać. Napędzają też kryzys klimatyczny.

Mogą być też efektem postępującego kryzysu klimatycznego. W sytuacji suszy, ograniczonej ilości wody czy też kurczącej się przestrzeni do bezpiecznego życia – przez podnoszenie się poziomu mórz i oceanów czy rosnące temperatury – zwiększy się obszar niezdatny do zamieszkania. Będzie tam zbyt gorąco, by funkcjonować. To może wywoływać konflikty.

Wojny i kryzys klimatyczny mogą mieć to samo źródło. Wyraźnie widać to w przypadku konfliktu w Ukrainie. Uzależnienie od paliw kopalnych kupowanych w Rosji, współfinansowało i nadal współfinansuje napaść na Ukrainę. Od 24 lutego Unia Europejska zapłaciła już ponad 100 miliardów euro za paliwa kopalne z Rosji.

Wojenne emisje

Wojny mogą też napędzać kryzys klimatyczny. Poza tym, że kosztują życie milionów ludzi – tych walczących, ale też ludności cywilnej – mają też inne niesprawiedliwe skutki. Napędzają kryzys klimatyczny, który najszybciej dotyka tych, którzy najmniej się do niego przyczynili. Regiony na globalnym południu, zamieszkiwane przez większość populacji świata.

Brakuje niestety transparentności w raportowaniu, żeby dokładnie wyliczyć skalę problemu. Pozostają więc szacunki. Podjęli się tego badacze z Climate and Environment Observatory (CEOBS) i przekonują, że armia Wielkiej Brytanii emituje trzy razy więcej gazów cieplarnianych niż oficjalnie podaje.

Dlaczego tak mało wiemy o wpływie działań militarnych na klimat? Wynika to w dużej mierze z utrudnionego dostępu do informacji o tym, jakie i ile emisji wiąże się z działaniami militarnymi, a także z przygotowywaniem się do nich. Nazywamy to military emissions gap. Dane dotyczące emisji nie są w pełni jawne, co argumentuje się bezpieczeństwem narodowym. Ujawnienie, ile gazów cieplarnianych jest emitowanych, ułatwiłoby rozgryzienie taktyki innym krajom. Udostępnia się tylko część informacji, a w ramach raportowania do ONZ podawanie tych danych jest nieobowiązkowe.

Jakie dokładnie są te emisje? Pierwsze, co przychodzi do głowy, to prawdopodobnie czołgi. Te i inne duże pojazdy wykorzystywane w czasie konfliktów zużywają dużo paliwa. Ich dymiące przez wiele godzin silniki to emisje, a do tego też zanieczyszczenie powietrza.

Po drugie – samoloty i wszystkie latające maszyny używane do prowadzenia działań wojennych. Jak czytamy w publikacji „The military’s contribution to climate change” wydanej przez CEOBS w 2021 roku, samoloty wojskowe latają na wyższej wysokości niż loty komercyjne, więc są jeszcze bardziej szkodliwe. W 2021 roku w celach militarnych w skali globalnej korzystano z ponad 50 tysięcy maszyn lotniczych, dwa razy więcej niż w przypadku floty cywilnej. Szacuje się, że lotnictwo odpowiada za więcej niż 3 procent globalnych emisji, z czego na lotnictwo wojskowe przypada 8–15 proc.

Poza tym – statki, które używają szczególnego, bardziej szkodliwego paliwa bunkrowego. Branża morska odpowiada za ponad 2 procent globalnych emisji gazów cieplarnianych, ale przez brak transparentności ciężko powiedzieć, za jaką część z tego odpowiada wojsko.

Częste cele ataków podczas wojen to miejsca wydobywania, spalania czy przechowywania paliw kopalnych, a także infrastruktura potrzebna do ich transportu. Przykład działania wywierającego duży wpływ na atmosferę to podpalanie zbiorników z paliwem. Ich spalanie to emisje gazów cieplarnianych. W 1991 roku podczas wojny w Zatoce Perskiej podpalano tysiące szybów naftowych, co przyczyniło się do 2–3 procent globalnych emisji w tamtym roku. Co więcej, zanieczyszczenia powietrza, które powstały w wyniku pożaru, przyspieszyły topienie lodowców w Tybecie – przez sadzę, która pozostawała na lodzie.

Niszczenie kół ratunkowych

Lasy i dzika przyroda to nasze najlepsze antidotum na kryzys klimatyczny. Magazynują węgiel, ale też wodę, przez co lepiej radzimy sobie ze skutkami kryzysu klimatycznego. Tymczasem podpalenia i pożary lasów to jedno z oblicz wojny. Obserwujemy je także w Ukrainie.

Ukraińskie Ministerstwo Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych zbiera dane dotyczące zagrożeń środowiskowych, spowodowanych przez rosyjską okupację i publikuje je na stronie ekozagroza.gov.ua. Znajdziemy tam m.in. dane na temat obszaru wypalonych lasów. Płonące lasy, to często śmierć zwierząt, a w Ukrainie znajduje się 35 proc. europejskiej bioróżnorodności. To także uwalnianie magazynowanego tam przez lata węgla, a więc likwidowanie koła ratunkowego globalnego klimatu. Podobny efekt, choć w mniejszej skali, przynosi rozjeżdżanie ciężkim sprzętem gleby.

Podpalanie lasów albo plądrowanie ich, masowe wycinki to jedna z taktyk w działaniach wojennych. Jak czytamy w publikacji CEOBS „How does war contribute to climate change?”, w trakcie w wojny w Wietnamie (ale też w Kambodży i Laosie) niszczono lasy poprzez używanie środków chemicznych – defoliantów, które powodują zrzucanie liści przez rośliny i odsłanianiają obiekty wojskowe w lasach. W ten sposób Wietnam stracił od 14 do 44 proc. powierzchni lasów.

Lasy wycina się także, kiedy nie ma innych źródeł energii i na potrzeby opałowe dostępne jest tylko drewno. Dzieje się to m.in. w Demokratycznej Republice Konga, Jemenie, Sudanie Południowym czy Syrii. Sprzedawanie drewna w czasie wojny to także jeden z niewielu możliwych sposobów uzyskania dochodów.

Wojny i kryzys klimatyczny są więc ze sobą powiązane. Oba zjawiska kosztują życie ludzi, zwierząt i roślin, wywołują zniszczenia i straty. Wojny napędzają kryzys klimatyczny, zarówno bezpośrednio przyczyniając się do emisji gazów cieplarnianych, jak i niszcząc koła ratunkowe, które w postaci dzikiej przyrody, mogłyby pomagać nam w radzeniu sobie z kryzysem klimatycznym.

Wojny i kryzys klimatyczny to problemy, które często wymienia się jednym tchem. Najczęściej mówi się o tym, że kryzys klimatyczny narusza i będzie naruszał stabilność ekosystemów, a także ograniczał dostęp do zasobów, co może powodować konflikty. Dodatkowo wspomina się też o tym, że wojny i kryzys klimatyczny mogą mieć to samo źródło, czyli tak jak w przypadku wojny w Ukrainie – uzależnienie od paliw kopalnych. Ale to nie wszystko. Wojny mogą być nie tylko skutkiem kryzysu klimatycznego, ale też się do niego przyczyniać. Napędzają też kryzys klimatyczny.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński dogadał się z Ziobrą. PiS ma kandydata na prezydenta RP
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Rok traumy i nienawiści. Palestyńscy liderzy nie potępili Hamasu za 7 października
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Czarnek naucza w kościele. PiS, upolityczniając religię, przyspiesza laicyzację
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Dlaczego trzeba bić na alarm
Opinie polityczno - społeczne
Jan Nowina-Witkowski: Reset sceny politycznej po upadku PiS to szansa dla polskiej prawicy