Łukasz Warzecha: Słuszność moralna i polityka realna

Żądanie reparacji od Niemiec to prymitywna gra PiS na emocjach.

Publikacja: 07.09.2022 03:00

Jarosław Kaczyński usiłuje wpędzić opozycję w pułapkę i skłonić ją do ustawienia się w roli obrońców

Jarosław Kaczyński usiłuje wpędzić opozycję w pułapkę i skłonić ją do ustawienia się w roli obrońców Niemiec.

Foto: Radek Pietruszka/pap

Reparacji od Niemiec będziemy się domagać wszelkimi możliwymi sposobami. Raport przetłumaczymy na wszystkie języki, aby cały świat mógł skonfrontować narrację niemiecką, która ucieka od odpowiedzialności. Będziemy dochodzić swoich praw. Tego oczekują Polacy” – takie oświadczenie umieściła na Twitterze europoseł PiS Anna Zalewska.

Można i prościej: „Mają płacić i już!” – napisał w charakterystycznym dla siebie stylu były poseł Kukiz ’15 Marek Jakubiak.

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Niemcy, wróg wymarzony

Obie te wypowiedzi idealnie podsumowują podstawową wadę reparacyjnej fanfaronady obozu władzy: mnóstwo racji moralnej, zero praktycznych propozycji.

Polski romantyzm

Od obojga polityków próbowałem wyegzekwować informację, jak mianowicie mamy ich zdaniem działać, jednak bez sukcesu. Nawiasem mówiąc, nim raport przetłumaczy się „na wszystkie języki”, może warto by było najpierw przetłumaczyć go na niemiecki, bo na razie są tylko wersje polska i angielska.

W przypadku kwestii odszkodowań od Niemiec istnieją dwie całkowicie odrębne aspekty. Pierwszy to aspekt etyczny. Na pytanie, czy Niemcy należycie wynagrodziły nam poniesione wskutek II wojny światowej szkody, odpowiedź musi być przecząca. Drugi aspekt jest praktyczny. Tu musi paść pytanie, czy istnieją jakiekolwiek realne możliwości wyegzekwowania od Niemców jakichś pieniędzy. Odpowiedzią nie musi być zdecydowane „nie”, ale zarazem obóz władzy nie wskazuje żadnej konkretnej drogi, jaką zamierza w sprawie odszkodowań iść.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Niemcy - brzydkie słowo na „N”

W percepcji większości publiczności natomiast obie te kwestie zlewają się w jedno. Mamy właśnie, jak na ironię, oficjalny Rok Romantyzmu i wszystko się zgadza: romantycznie pobudzeni Polacy uważają, że z faktu, iż coś jest słuszne, automatycznie wynika, że w jakiś cudowny sposób zostanie załatwione. A jeżeli ktoś uparcie pyta o konkretne metody, sposoby i szuka dziury w całym, to znaczy, że jest przebrzydłym mącicielem, który nie uznaje naszej świętej racji.

Obawiam się jednak, że naszej świętej racji nie uznają także Niemcy z bardzo prostego powodu: bo ta racja musiałaby ich kosztować niemałe pieniądze, a w takiej sytuacji każde normalne państwo (może z wyłączeniem Polski) broni się, jakkolwiek się da. I choćby pani Zalewska napisała tysiąc tweetów, a pan Jakubiak tupał ze złości nogami przez sto dni bez przerwy – niczego to nie zmieni. To znaczy – nie zmieni, jeśli idzie o same odszkodowania, bo jeśli idzie o efekt wyborczy, którego oczekuje PiS, ta dość przecież prymitywna gra na emocjach może jakiś rezultat przynieść.

Tylko na użytek władzy

Jeślibyśmy natomiast chcieli faktycznie coś dla Polski i potomków pokrzywdzonych uzyskać, powinniśmy najpierw zdać sobie sprawę z sytuacji. Po pierwsze, nie istnieje instancja, która może sprawę odszkodowań rozsądzić. Funkcjonujemy w rzeczywistości prawno-międzynarodowej, gdzie do specjalnego sądu można się zwrócić tylko, o ile obie strony tego chcą. Tu tak nie jest, a żaden trybunał nie posiada w tej sprawie jurysdykcji. Po drugie, jedno państwo może na drugim wymóc spełnienie tego typu żądań, bez żadnego sądu, jeżeli góruje nad nim siłą. Reparacje płacą zawsze przegrani. My jesteśmy wielokrotnie słabsi politycznie i gospodarczo od Niemiec.

To nie oznacza, że nic kompletnie zrobić nie można. Gdybyśmy połączyli siły i wywierali dyplomatyczną presję wspólnie z innymi państwami mającymi do Berlina swoje roszczenia (aczkolwiek każda sytuacja jest indywidualna), coś mogłoby z tego jednak wyjść. Tylko że nie o to tu przecież chodzi, lecz jedynie o to, żeby PiS mógł epatować swoich wyborców kolejnym emocjonalnym wzmożeniem. Oraz aby wpędzić opozycję w pułapkę i skłonić ją do ustawienia się w roli obrońców Niemiec.

Łukasz Warzecha

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Reparacji od Niemiec będziemy się domagać wszelkimi możliwymi sposobami. Raport przetłumaczymy na wszystkie języki, aby cały świat mógł skonfrontować narrację niemiecką, która ucieka od odpowiedzialności. Będziemy dochodzić swoich praw. Tego oczekują Polacy” – takie oświadczenie umieściła na Twitterze europoseł PiS Anna Zalewska.

Można i prościej: „Mają płacić i już!” – napisał w charakterystycznym dla siebie stylu były poseł Kukiz ’15 Marek Jakubiak.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę