Wolny rynek służy kulturze

Wysuwany przez Piotra Nowaka zarzut, że Leszek Balcerowicz uznaje za kompromitację finansowanie z publicznych pieniędzy kwartalnika filozoficznego, wynika z przeinaczenia logicznego sensu wypowiedzi autora polskich przemian – pisze politolog.

Aktualizacja: 13.06.2016 21:28 Publikacja: 12.06.2016 16:28

Anna Czepiel

Anna Czepiel

Foto: archiwum prywatne

Na łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się tekst Piotra Nowaka, profesora filozofii na Uniwersytecie w Białymstoku i zastępcy redaktora naczelnego kwartalnika „Kronos”. Artykuł stanowił krytykę sprzeciwu prof. Leszka Balcerowicza wobec finansowania kultury i nauki z publicznych pieniędzy. Na samym początku Piotr Nowak przyznaje, że impulsem do napisania tego krytycznego tekstu była wypowiedź Leszka Balcerowicza, w której – według Nowaka – prof. Balcerowicz stwierdził jakoby „instytucje państwa polskiego kompromitują się, dofinansowując Fundację wydającą kwartalnik filozoficzny »Kronos« oraz wspomagając finansowo a priori nierentowne filozoficzne wydawnictwo”.

Przeinaczenie czy ignorancja?

Nikt nikomu nie broni wyrażać poglądów popierających finansowanie nauki i kultury przez państwo. Istotne jest jednak to, że sens wypowiedzi Leszka Balcerowicza, na której Piotr Nowak oparł swój artykuł, został całkowicie przeinaczony. Przyjrzyjmy się całości wypowiedzi Balcerowicza, w której według Nowaka zawarte jest stwierdzenie, że finansowanie kwartalnika „Kronos” i jego wydawnictw książkowych jest kompromitacją państwa:

„Niektórzy zwolennicy PiS krytykują Krystynę Jandę, że występowała o dotację dla prowadzonych przez siebie teatrów. Ci ludzie kompromitują się podwójnie: moralnie i intelektualnie. Moralnie – bo nie protestują, gdy państwowe pieniądze idą do niepaństwowych instytucji, jak fundacja ojca Rydzyka Lux Veritatis, Centrum Opatrzności Bożej, wydawca kwartalnika »Kronos« czy Klub Jagielloński. To moralność Kalego. Ponadto demonstrują podłość, insynuując, że poglądy Krystyny Jandy na bieg spraw w Polsce za PiS-u wynikają z tego, że obcięto dotację dla prowadzonych przez nią teatrów, a nie z jej obserwacji i przekonań. Insynuacje (a także wyzwiska, fałszywe oskarżenia itp.) to żałosny przejaw moralnego skarłowacenia. Intelektualnie – bo chyba nie wiedzą, że w rozwiniętych krajach Zachodu rozdziela się dotacje na cele kulturalne niezależnie od tego czy placówka jest publiczna czy prywatna – liczy się jakość propozycji”.

Jak widać w powyższym cytacie, to, co Leszek Balcerowicz uznaje za kompromitację, to stosowanie podwójnych standardów przez niektórych polityków. Jego zdaniem polega ono na tym, że politycy tacy nie protestują wobec dotowania z publicznych pieniędzy wszystkich ubiegających się o to instytucji kultury i nauki. Ale kiedy któraś z tych instytucji jest przez nich nielubiana z powodów wcale niemerytorycznych, ale politycznych czy personalnych, wtedy stają się oni zaciekłymi przeciwnikami finansowania nauki i kultury, czy też tej konkretnej instytucji, przez państwo.

Taki sprzeciwiający się podwójnym standardom sens wypowiedzi Balcerowicza dodatkowo potwierdza ocena: „To moralność Kalego”. Słowa ekonomisty nie odnosiły się do jakości merytorycznej kwartalnika „Kronos” (którego wydawca opublikował skądinąd prace wielu wybitnych autorów); nie sugerowały, że „Kronos” nie zasługuje na państwową dotację. Pokazywały po prostu, że fundacja prowadzona przez Krystynę Jandę ma, na równi z wydawcą „Kronosa” czy innymi instytucjami kultury, prawo do występowania o dotację dla swoich teatrów i przy tym ma prawo nie być za to krytykowana.

O krytyce państwowych dotacji

Druga część cytowanej powyżej wypowiedzi Balcerowicza – „w rozwiniętych krajach Zachodu rozdziela się dotacje na cele kulturalne (...) – liczy się jakość propozycji”, sprawia w dodatku, że na znaczeniu tracą te fragmenty artykułu Piotra Nowaka, które stanowią krytykę wywiadu z Leszkiem Balcerowiczem z 2009 roku, kiedy nieprzychylnie odnosił się on do zjawiska publicznego dotowania kultury i nauki. Z wypowiedzi prof. Balcerowicza z maja 2016 r. jasno wynika przecież, że ekonomista z akceptacją wyraża się o państwowym finansowaniu instytucji kultury, uznając to za standard właściwy Europie Zachodniej, jeżeli kryterium przyznawania dotacji jest jakość, a nie polityczne powiązania. Jednak nawet z cytowanego przez Piotra Nowaka wywiadu z „Gazety Wyborczej” z 2009 r. nie wynika, że Leszek Balcerowicz chciał natychmiastowego cięcia pieniędzy na kulturę.

„Nie chcę powiedzieć, że akurat w budżecie kultury trzeba szukać największych oszczędności. Trzeba ich szukać w ogromnych i demobilizujących ludzi wydatkach socjalnych” – mówił wtedy Balcerowicz. Jego krytyka publicznego dotowania kultury i nauki odnosiła się bardziej do pewnej filozofii niż do politycznej praktyki: „Dlaczego lobbing u polityków i urzędników ma być moralnie lepszy od zabiegania o pieniądze osób prywatnych – odbiorców czy sponsorów?” – pytał autor polskich przemian gospodarczych. (Obie te wypowiedzi z „Gazety Wyborczej” zostały zresztą przytoczone przez Piotra Nowaka jako część obszerniejszych cytatów, lecz na sens tych zdań Nowak nie zwrócił akurat uwagi.)

Skoro jesteśmy już przy zaprezentowanej przez Piotra Nowaka krytyce chłodnego podejścia prof. Leszka Balcerowicza wobec finansowania kultury przez państwowe instytucje, warto krótko się do tej kwestii odnieść. Piotr Nowak argumentuje konieczność udzielania takich dotacji tym, że – jak pisze – „państwo jest odpowiedzialne za kształtowanie swoich własnych elit, a nie konsumentów. Państwem mają zarządzać osoby światłe, nie zaś ograniczeni i skorumpowani urzędnicy”. Autor zdaje się jednak nie dostrzegać drugiego dna kwestii dotowania kultury i nauki przez państwo – tego, że istnieje ogromne ryzyko, iż rozdzielanie państwowych dotacji na instytucje kultury i nauki stanie się w dużej mierze finansowaniem „swoich”, czyli artystów i naukowców zaprzyjaźnionych z władzą czy też instytucji, których działalność jest po myśli polityków, bez względu na jakość merytoryczną projektów.

Dobrym potwierdzeniem istnienia tego zjawiska jest ciekawy artykuł prof. Zbigniewa Stawrowskiego, który ukazał się w „Plusie Minusie” w 2015 r. Autor, ceniony filozof i doświadczony naukowiec, z oburzeniem ujawnił w nim niejasne zasady rozstrzygania konkursów o państwowe dotacje dla nauki, przykładowo w zakresie recenzowania projektów, co doprowadziło do tak zadziwiających efektów jak np. przyznanie finansowania niszowym badaniom literaturoznawczym, zamiast projektom o dużym znaczeniu dla polskiej humanistyki i historii najnowszej.

Nie jest także tajemnicą, że w okresie rządów partii prawicowych państwowe dotacje tracą niektóre czasopisma i inicjatywy o nachyleniu lewicowym i liberalnym społecznie, a w czasach rządów ugrupowań lewicowych mniejsze szanse na publiczne finansowanie mają akcje i periodyki prezentujące konserwatywny punkt widzenia. W 2006 r. minister edukacji Roman Giertych, polityk nawiązujący do przedwojennej tradycji narodowo-demokratycznej i Romana Dmowskiego, jako pierwszy w historii III RP szef resortu edukacji nie dał pieniędzy na coroczny marsz upamiętniający Józefa Piłsudskiego i jego żołnierzy; z kolei rząd Platformy Obywatelskiej w roku 2014 i 2015 nie przyznawał dotacji m.in. konserwatywnemu rocznikowi filozoficznemu „Teologia Polityczna”.

Oto dowody, jak bardzo procedura rozdzielania państwowych środków na kulturę i naukę bywa upolityczniona i chimeryczna.

Niepotrzebne złośliwości

Jest jeszcze jedna rzecz, do której warto się odnieść, krytykując artykuł prof. Piotra Nowaka. Nietrudno spostrzec, że tekst zawiera pełno niepotrzebnych „wycieczek osobistych”, które oprócz emocji nic do tekstu nie wnoszą, i których autor mógł sobie oszczędzić. Jak bowiem inaczej niż argumentum ad personam można nazwać ironiczną sugestię: „W jego [Leszka Balcerowicza] domu – jak sądzę – nie ma książek innych niż te, które służą do pracy zawodowej. Zapytajcie go, kiedy ostatni raz sięgnął po wiersze”; „Piękna rzecz, idea, dzieło sztuki nie są w stanie nim [Leszkiem Balcerowiczem] wstrząsnąć, jeśli nie mają przyczepionej metki z ceną”...

Wśród tych personalnych uwag warto wnikliwiej pochylić się nad jedną z nich: „Balcerowicz to człowiek, który zainicjował modę wśród biednych i bogatych na nieczytanie, na nieinteresowanie się niczym, co wykracza poza wąsko pojętą specjalizację”. Zastanawiające jest przypisywanie Leszkowi Balcerowiczowi (który skądinąd, jak przyznał w jednym z wywiadów, pasjonuje się filozofią) takiej mocy sprawczej, jak doprowadzenie do spadku czytelnictwa w Polsce. Piotrowi Nowakowi można polecić wywiad z dyrektorem Biblioteki Narodowej Tomaszem Makowskim („Dziennik Gazeta Prawna”, 29.04.2016 r.), z którego jasno wynika, że fenomen niskiego czytelnictwa w Polsce na tle innych krajów regionu jest (niestety) zjawiskiem o bardzo starym, jeszcze przedwojennym rodowodzie.

Zarzut, że Balcerowicz – a raczej promowane przez tego ekonomistę wartości liberalizmu gospodarczego – przyczynia się do „mody na nieczytanie”, wpisuje się w typową dla wielu intelektualistów krytykę kapitalizmu czy też, cokolwiek miałoby to znaczyć, „neoliberalizmu”, na które zrzucana jest wina za wszelkie zło. Tymczasem reformy Balcerowicza, wprowadzające w Polsce wolny rynek, przyniosły w zakresie czytelnictwa skutek wręcz odwrotny – sprawiły chociażby, że zagraniczne książki mogły pojawić się na polskich półkach, a działalność rozpoczęły krajowe prywatne wydawnictwa, co niewątpliwie zwiększyło wybór dostępnych tytułów.

Takie same pozytywne dla czytelnictwa skutki przyniesie wprowadzenie w życie wolnorynkowych postulatów promowanych przez prof. Balcerowicza i Fundację Forum Obywatelskiego Rozwoju. Konkretnym przykładem jest np. postulowanie rozwoju rynku cyfrowego UE, dzięki któremu łatwiejsze stałoby się kupowanie książek elektronicznych z księgarń w całej Europie.

Piotr Nowak kończy swoją krytykę poglądów (i osoby) Leszka Balcerowicza następującym stwierdzeniem: „Tym razem naprawdę powinien odejść”. Warto zapytać, czy sytuacja, w której jeden profesor – bądź co bądź przedstawiciel elit – sugeruje drugiemu profesorowi, że powinien wycofać się z życia publicznego, jest na miejscu, biorąc pod uwagę założenie przez Piotra Nowaka, że elity mają zachowywać się jak „osoby światłe”.

W opublikowanej 3 czerwca w „Rzeczpospolitej” swojej odpowiedzi na zarzuty Leszka Balcerowicza o odwracanie sensu jego komentarza o dotacjach dla teatrów Jandy i „Kronosa”, Piotr Nowak uznał, że nie polemizował z osobą ekonomisty, lecz z jego „duchem”. Jednak nawet taki sprytny wybieg nie daje Nowakowi przyzwolenia na odczytywanie czyichś wypowiedzi w sposób niezgodny z logiką. Polemizowanie z „duchem” nie znajduje także uzasadnienia, jeżeli spojrzy się na nagromadzenie argumentów personalnych w tekście Piotra Nowaka.

 Autorka jest politologiem, absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, studiowała także na Uniwersytecie w Genewie i Katolickim Uniwersytecie w Leuven. Analityk Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju, stały współpracownik „Obserwatora Finansowego” NBP

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?