Stefan Szczepłek: Haniebna ucieczka

Prośba Paulo Sousy o rozwiązanie kontraktu z PZPN jest dla mnie szokiem. Portugalczyk oszukał nas wszystkich.

Publikacja: 26.12.2021 19:03

Paulo Sousa

Paulo Sousa

Foto: shutterstock / Dziurek

Najpierw starał się w pięknych słowach do siebie przekonywać, co mu się raczej nie udawało, a w ostatnim meczu, z Węgrami, pokazał, że niczego w Polsce przez ten rok się nie nauczył, bo błędy, jakie popełnił, go dyskwalifikują.

Być może gdy dowiedział się, że musi w barażu grać z Rosją na wyjeździe (do czego swoimi nierozsądnymi decyzjami doprowadził), porzucił wszelkie nadzieje na awans. Zapewne tak było, skoro postanowił zrezygnować z pracy ze średnią reprezentacją europejską, zamieniając ją na średni brazylijski klub.

Czytaj więcej

Paulo Sousa chce zostawić reprezentację. Prezes PZPN: Odmówiłem

Trener Top Klasse, jak zapewniał prezes Zbigniew Boniek, postawił warunek, że przychodzi z sześcioma współpracownikami z Portugalii, Hiszpanii i Włoch, nie życząc sobie w sztabie żadnego Polaka (poza analitykiem Hubertem Małowiejskim).

Już wtedy wyrażaliśmy obawy, że zgoda na ten warunek oznacza pozbawienie się wszelkiej kontroli nad reprezentacją, oddanie jej w pacht ludziom, którzy w Polsce mają wyłącznie finansowe interesy.

Ale trener rozwiewał te wątpliwości, starając się od pierwszej konferencji robić na nas jak najlepsze wrażenie. Każdemu dziennikarzowi dziękował za pytanie, przywoływał wizerunek Jana Pawła II, mówił, jakim zaszczytem jest dla niego praca w Polsce i jaka to odpowiedzialność.

Jedyna nadzieja w tym, że zanim teraz PZPN zatrudni następnego zagranicznego trenera, to się dwa razy zastanowi.

Po niespełna roku okazało się, że to wszystko była cyniczna gra. Sousa rzadko pojawiał się w naszym kraju, nie wiedział, co się u nas dzieje, pracował zdalnie nie z powodu pandemii, ale dlatego, że tak mu pasowało. Najpierw został rozgrzeszony ze wstydliwej porażki na Euro, bo Zbigniew Boniek mówił, że ważniejsze są eliminacje do mundialu, a Cezary Kulesza uznał, że rewolucja w połowie eliminacji nie jest potrzebna, więc Sousy nadal nikt nie niepokoił, nie kontrolował, pieniądze spływały na jego konto.

Nie wiem, co może siedzieć w człowieku, który nagle ucieka w takich okolicznościach, ale bez wątpienia nie jest to dżentelmen. Oczywiście mógłbym się wyżywać na temat morale Sousy, ale on tego nie przeczyta, a pewnie większość czytelników ma zdanie podobne jak ja, więc pisać nie trzeba. Uczciwi ludzie dotrzymują umów, chociaż świat futbolu pokazuje, że to nie jest norma. Sousa to jeden z pracowników najemnych, jakimi są piłkarze i trenerzy, podróżujący po świecie w poszukiwaniu naiwnych, którzy im uwierzą. W Polsce znaleźli.

Czytaj więcej

Paulo Sousa pokazał środkowy palec

Jedyna nadzieja w tym, że zanim teraz PZPN zatrudni następnego zagranicznego trenera, uważając, że to recepta na problemy reprezentacji, to się dwa razy zastanowi. Chociaż po Portugalczyku do końca zapewniającym o swojej lojalności takiej decyzji się nie spodziewaliśmy, to może ona wyjść reprezentacji na dobre. Z Sousą nigdzie byśmy nie zajechali. Polska straciła z nim rok.

Portugalczycy to bardzo mili ludzie, jednak Sousa nieco ich wizerunek w oczach Polaków nadszarpnął. Przed nim na podobną opinię zapracował rezydujący niegdyś w Warszawie Portugalczyk Vincento Osculati, o którym w Kabarecie Starszych Panów śpiewała Barbara Rylska. Osculati „mącił dusze dziewczęce", „naciął dziewcząt jak róż w kraju sosny", po czym każdej mówił, że nie uiści i nie zaplati.

Sousa przez rok zachowywał się wobec nas podobnie. I byłbym za tym, żeby jednak zaplatił.

Najpierw starał się w pięknych słowach do siebie przekonywać, co mu się raczej nie udawało, a w ostatnim meczu, z Węgrami, pokazał, że niczego w Polsce przez ten rok się nie nauczył, bo błędy, jakie popełnił, go dyskwalifikują.

Być może gdy dowiedział się, że musi w barażu grać z Rosją na wyjeździe (do czego swoimi nierozsądnymi decyzjami doprowadził), porzucił wszelkie nadzieje na awans. Zapewne tak było, skoro postanowił zrezygnować z pracy ze średnią reprezentacją europejską, zamieniając ją na średni brazylijski klub.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił