Ireneusz Krzemiński: W obcęgach Putina

Prezydent Rosji nie jest w stanie wygrać z Zachodem, ale może robić wszystko, by go osłabić i podzielić. I doskonale widać to na naszej wschodniej granicy.

Publikacja: 09.11.2021 18:43

Ireneusz Krzemiński: W obcęgach Putina

Foto: AFP

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest nie tylko trudna, ale dramatyczna. Dramat jest wieloaspektowy i ujawnia swą złożoność tym bardziej, im bliżej jest zima. Ludzie złapani w pułapkę przez rząd Aleksandra Łukaszenki stali się jak bezradne stado, przeganiane z jednej i drugiej strony. Tysiąc czy nawet więcej ludzi zgromadzonych przy polskiej granicy i – zapewne – przy udziale białoruskich funkcjonariuszy przerywających druciane ogrodzenie, dostarczyło świetnego argumentu o słuszności niehumanitarnego ich traktowania.

Gdy to piszę, we wtorkowe przedpołudnie, ze strony ludzi z obozu rządowego padają oskarżenia wobec opozycji, która rzekomo nie chciała bronić naszej, narodowej i europejskiej granicy! UE nagle okazała się pozytywną siłą, nie na tyle jednak, aby rząd polski zgłosił potrzebę współpracy z przedstawicielami Unii. W istocie, nie ma co tu wiele mędrkować: działania Łukaszenki są okrutne, obrona granic konieczna, ale czy wyklucza to – zwłaszcza wtedy, gdy wejdą w to instytucje UE – potraktowanie biednych ofiar jak ludzi? Moim zdaniem na pewno nie. Można to rozwiązać na wiele sposobów, choćby budując przy granicy obóz dla uchodźców i stosownie do obowiązujących polskich i międzynarodowych dokumentów prawnych przesiewać tych, których przyjmiemy, i tych, których można odesłać z powrotem do ich krajów.

Nasuwają mi się jednak dwie ważne myśli. Po pierwsze pytam, czy tego napływu uchodźców, wśród których jest wielu młodych mężczyzn, jak to obecnie podkreślają oficjele PiS, nie warto wykorzystać na korzyść Polski? Nasz kraj znalazł się w zapaści demograficznej, którą pogłębiła epidemia i jej tragiczne skutki. I chodzi nie tylko o bezpośrednie ofiary koronawirusa, ale tysiące zgonów towarzyszących z powodu słabości ochrony zdrowia. Rząd PiS nie zrobił przez sześć lat dosłownie nic, w sprawie wzrostu demograficznego.

Czytaj więcej

Związek Radziecki 2.0 coraz bliżej. Białoruś jedną nogą już jest w Rosji

Moja teza jest prosta: Polsce w tej chwili opłacałoby się przyjąć znaczącą część uchodźców, tym bardziej że jest tam też sporo chrześcijan wschodnich. Na ogół w tego typu ucieczkowych migracjach, jakie perfidnie organizuje Łukaszenko, biorą udział ludzie najbardziej rzutcy, przedsiębiorczy, odważni, a zapewne wśród uchodźców na granicy jest bardzo wielu ludzi wykształconych, zwłaszcza z Syrii czy z Irackiego Kurdystanu, nie mówiąc o Afgańczykach. Stworzenie im naprawdę dobrych ośrodków z obowiązkową nauką języka, z udostępnieniem szkoły dla dzieci – to wielki potencjał rozwojowy na przyszłość. Twierdzę, że w tej chwili odruch człowieczeństwa i rachunek możliwych zysków pokrywają się ze sobą.

Po drugie, mamy do czynienia z całą pewnością nie tylko z agresją Łukaszenki. Wydaje mi się absolutnie konieczne uwzględnienie strategii Władimira Putina, strategii, którą stosuje już od dawna przeciwko światu Zachodu, światu wolności i praw obywatelskich. Przeciętny obserwator wie, że od wielu lat rosyjski prezydent wspiera nie tylko symbolicznie, ale finansowo różne partie (vide – Marine Le Pen) oraz szereg stowarzyszeń i ugrupowań, które głoszą hasła nacjonalistyczne, sceptyczne lub antyunijne, lecz także lewicowe grupy radykalne, głoszące antyzachodnie hasła. Dotyczy to nie tylko UE, ale i USA. Jak pokazał to w swej książce Timothy Snyder („Drogi do niewolności"), zwycięstwo Trumpa w Stanach było w ogromnym stopniu dziełem manipulacji putinowskich służb w internecie, choć nie tylko. Manipulacja świadomością ludzi na wielką skalę i w dodatku inaczej działająca niż „zwykła" propaganda została przez Putina opanowana do perfekcji. Dobrodziejstwo ludzkości, jakie przyniósł internet, niesie też ze sobą śmiertelne zagrożenie, zagrożenie dla demokratycznej tradycji Zachodu. Putin nie jest w stanie wygrać z Zachodem, tym bardziej ze zjednoczonym Zachodem. Może więc zrobić – i jak twierdzi Snyder – właśnie wszystko robi, by go osłabić, by podzielić, by też pokazać, że ten demokratyczny ideał dla ludzi w Rosji i w dziesiątkach rządzonych tyrańsko państwach jest tylko gadaniną.

Można zasadnie sądzić, że część obecnych uciekinierów z Iraku czy Syrii mogła mieć w głowie pozytywny stereotyp nie tylko Niemca, ale i Polaka. Bo przecież reagowaliśmy z wielką życzliwością na ofiary wojny w Czeczenii przed kilku laty. W momencie, gdy polskie władze traktują ich analogicznie do nieludzkiego traktowania przez Białoruś Łukaszenki, powstaje nowy, zdecydowanie negatywny, stereotyp Polski i Polaków. Cel Putina już się zaczyna spełniać, bez względu na dalsze losy uchodźców na naszej granicy. Im więcej ofiar się tam pojawi, tym gorszy będzie obraz Polski i Polaków, i miraż wolnego świata, do którego wciąż Polska należy.

A więc znaleźliśmy się w okrutnym chwycie putinowskiej, długiej strategii. Faktycznie, mają rację rządzący, gdy mówią, że nie możemy wpuszczać uchodźców „jak idą", bo grozi to napływem większej liczby uchodźców. Niehumanitarne, nieludzkie traktowanie ludzi zaprzecza jednak jednemu z najważniejszych elementów obrazu Polski i Europy. I dlatego sądzę, że można i należy dylemat rozwiązać dwojako: z całą pewnością opłaca nam się przyjąć, zaadaptować część uchodźców, nawet znaczną, bo są nam potrzebni na dziś (ręce do pracy) i na jutro (demografia). I nie ma innego wyjścia, jak umiędzynarodowienie sytuacji na granicy. Chyba że antyrosyjska polityka polskiego rządu wcale taka antyrosyjska w swych intencjach nie jest...

Autor jest socjologiem, profesorem nauk humanistycznych

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest nie tylko trudna, ale dramatyczna. Dramat jest wieloaspektowy i ujawnia swą złożoność tym bardziej, im bliżej jest zima. Ludzie złapani w pułapkę przez rząd Aleksandra Łukaszenki stali się jak bezradne stado, przeganiane z jednej i drugiej strony. Tysiąc czy nawet więcej ludzi zgromadzonych przy polskiej granicy i – zapewne – przy udziale białoruskich funkcjonariuszy przerywających druciane ogrodzenie, dostarczyło świetnego argumentu o słuszności niehumanitarnego ich traktowania.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Agnieszka Markiewicz: Zachód nie może odpuścić Iranowi. Sojusz między Teheranem a Moskwą to nie przypadek
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Rada Ministrów Plus, czyli „Bezpieczeństwo, głupcze”
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pan Trump staje przed sądem. Pokaz siły państwa prawa
Opinie polityczno - społeczne
Mariusz Janik: Twarz, mobilizacja, legitymacja, eskalacja
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Śląsk najskuteczniej walczy ze smogiem