No, lewactwo, ręka w górę! Który z was, pierwszy, przyjmie pod swój dach zboczeńca, który gwałcił krowę albo kobyłę – tak będzie wyglądało wasze dziecko po czymś takim" – z silnym knajackim zaśpiewem, wykrzykiwał w Sejmie poseł Piotr Kaleta z PiS. Trzymał przy tym w dłoni kolejną „ilustrację przykładową", jak to określa się w jego partii. Był 31 września br. Poseł Cymański głośno śmiał się z pytań o los dzieci z Michałowa przepchniętych na białoruską stronę, Zdzisław Sipiera określił tę troskę mianem „szantażu humanitarnego". Minister Wąsik zaś, porwał z balustrady fotografię dziecka migrantów, otworzył drzwi znajdujące się pod krucyfiksem i wyrzucił przez nie zdjęcie.
Po chwili wszyscy posłowie wstali i modlitwą uczczono zmarłych migrantów w pasie przygranicznym. A większością rządzących – uchwalono przedłużenie stanu wyjątkowego.
François de La Rochefoucauld mogłby odnieść swoje słowa do władzy RP: „Zawsze mamy w sobie dość siły, aby znieść cierpienia innych".
Gra w ludzkiego ping-ponga
Piotr Skrzypczak, z Grupy Granica powiedział „Więzi": „Migranci na granicy znaleźli się w dramatycznym kole. Z jednej strony mają brutalny reżim Łukaszenki, z drugiej – polskie władze, które grają w ludzkiego ping-ponga, odbijając nimi jak piłeczkami. Ci ludzie już nie wierzą, że są w stanie przeżyć kolejną dobę. Prośba o zastrzelenie jest prośbą o jakiekolwiek wyjście: człowiek chce zrobić cokolwiek, a jego jedyną możliwością jest umrzeć – dziś, jutro albo za tydzień, bo żadne z państw go nie chce (...) a jak umrzesz to nie będzie problemu".
Czytaj więcej
30 września minister obrony Litwy poinformował, że sytuacja na granicy jego kraju z Białorusią unormowała się. Cały ciężar ataku hybrydowego przesunął się tym samym na Polskę – dodał Arvydas Anuszauskas. Zastanówmy się więc, drogi Watsonie, jak mogło do tego dojść.