Z prawdziwym zdumieniem przeczytałem artykuł Jana Żaryna „Przykrywanie prawdy kłamstwem” („Rzeczpospolita” z 29.04.2009). Wynika z niego, iż złamanie mojego rzekomego monopolu na badanie stosunków polsko-ukraińskich w IPN dyrektor Żaryn uważa za jeden z większych sukcesów swojej pracy na stanowisku dyrektora Biura Edukacji Publicznej.
Autor, kreśląc w artykule demoniczną wizję „zakłamanych centrowych liberałów”, siłą rzeczy musiał się uciec nie tylko do uproszczeń, ale również przekłamań i przeinaczeń, a w internetowej wersji tekstu wręcz zwykłych kłamstw. Sprostowanie ich wszystkich wymagałoby napisania obszernego oddzielnego artykułu, dwóch rzeczy nie mogę jednak pozostawić bez komentarza.
[srodtytul]Racja stanu ważniejsza od cierpienia[/srodtytul]
Nie rozumiem, co autor ma na myśli, pisząc o dominacji w latach 2000 – 2006 „jednej opcji historyczno-ideowej”, której miałem być „znakiem firmowym”. W konferencjach dotyczących problematyki polsko-ukraińskiej organizowanych przez IPN do 2005 r. wzięło udział kilkudziesięciu wybitnych historyków o bardzo różnych poglądach, m.in. prof. Władysław Filar (były żołnierz 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK) czy prof. Grzegorz Mazur z UJ, dwukrotnie uczestniczyła w nich też (w 2001 r. w Lublinie i w 2003 r. we Wrocławiu) Ewa Siemaszko, którą jakoby dopiero Jan Żaryn dopuścił do głosu.
Być może zdymisjonowany dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN ma na myśli zasadę obowiązującą do 2006 r. w działaniach edukacyjnych Instytutu, że nie należy usprawiedliwiać zadawania cierpień bezbronnej ludności niezależnie od tego, jakiej by była narodowości. Dlatego w publikacjach IPN mówiono zarówno o masowych mordach na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943 – 1945, jak i o przymusowych wysiedleniach Ukraińców i Łemków w 1947 r. Potępiano mającą charakter ludobójstwa „antypolską akcję UPA”, ale też akcję „Wisła”, przeprowadzoną na polecenie Biura Politycznego PPR i będącą typowym przykładem zbrodni komunistycznej.