Matczyna solidarność

Nie możemy odwracać wzroku od problemów kobiet, które wychowały kilkoro dzieci, a dziś żyją na granicy ubóstwa. Polityka rodzinna musi się opierać na ideałach społecznej solidarności – przekonuje minister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Publikacja: 18.02.2019 19:04

Elżbieta Rafalska

Elżbieta Rafalska

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Rodzina jest najważniejszą i najtrwalszą wartością dla naszego społeczeństwa, a sprawy związane z życiem osobistym i rodzinnym wyznaczają podstawowy kierunek dążeń Polaków. Cele związane z rodziną – zdrowie, szczęście, wzajemna pomoc czy godne życie – niezmiennie od kilku dekad stanowią najważniejszy element w systemie wartości polskiego społeczeństwa. Rodzina wypełnia treścią codzienne życie zdecydowanej większości z nas, a od jej pomyślności zależy los całego państwa.

Polityka wobec rodziny – co wydaje się być oczywiste – musi być zanurzona w wartościach jej bliskich – traktować ognisko domowe podmiotowo, godnie, z poszanowaniem autonomii. Polityka rodzinna powinna być budowana w oparciu o ideały społecznej solidarności, po to, by z jej owoców korzystała cała wspólnota.

Zwielokrotniony trud

Tak definiujemy politykę rodzinną i w tym nurcie zaprojektowany został program Mama 4+. To kolejny element wśród prorodzinnych rozwiązań zaproponowany przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Pokazujemy, że państwo dostrzega rodziny wielodzietne, zwielokrotniony trud i wyrzeczenia, które nierzadko ponieśli rodzice wychowujący więcej dzieci.

Nowymi przepisami chcemy docenić osoby, które, skupiając się na opiece nad kilkorgiem dzieci, zrezygnowały z pracy zarobkowej, a dziś żyją na granicy ubóstwa, nie mając prawa do świadczeń emerytalnych nawet na minimalnym poziomie. Nie możemy od tych problemów odwracać wzroku.

Echa stygmatyzacji

Państwo zbyt długo nie zauważało rodzin wielodzietnych. Na spotkaniach z matkami wielokrotnie słyszałam historie o tym, jak rodziny pozostawione były same sobie, pozbawione wsparcia państwa. Profesor Józefina Hrynkiewicz przed laty celnie zauważyła, że „wieloletni brak polityki społecznej państwa wobec rodzin, polityki społecznej przyjaznej rodzinie, umożliwiającej i ułatwiającej rodzinom realizację funkcji prokreacyjnej, ekonomicznej, opiekuńczej, wychowawczej i socjalizacyjnej w sposób szczególny dotyczy rodzin wielodzietnych".

Zaniedbania, chaotyczne i doraźne działania kolejnych rządów nie tylko nie wpłynęły na poprawę sytuacji, ale doprowadziły do stygmatyzacji rodzin wielodzietnych, postrzeganych jako źródła biedy i patologii. Echa tej stygmatyzacji pobrzmiewają do dziś w wypowiedziach tych, którzy zamiast skupić się na merytorycznej krytyce programu, wykrzykują nienawistne hasła pod adresem matek. To słowa krzywdzące kobiety, uderzające w dzieci, w rodziny.

Zresztą, merytorycznej krytyki programu jest jak na lekarstwo. Słyszymy za to krzywdzące opinie, że rząd propaguje lenistwo, rozdaje pieniądze, a sam program jest niesprawiedliwy, bo dzieli matki i wyklucza ojców.

Elementarna sprawiedliwość

Tymczasem to utrzymanie obecnego stanu jest przykładem elementarnej niesprawiedliwości. Wychowanie kilkorga dzieci wiąże się nierzadko z biedą matek pozbawionych bezpieczeństwa emerytalnego. Mówimy o kobietach, dziś już często babciach, które przez wiele lat nie pracowały zawodowo, są niewidoczne dla systemu, ale paradoksalnie do systemu solidarności międzypokoleniowej dołożyły więcej niż jedną czy dwie cegiełki.

Już w 2012 roku, w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela" Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus mówiła wręcz o dyskryminacji matek przez system emerytalny.

Domowe etaty

„Posiadanie dzieci ma negatywny wpływ na wysokość emerytury. System emerytalny jest bowiem związany z rynkiem pracy, wysokością i długotrwałością wpłacanych składek i nie bierze pod uwagę wartości pracy związanej z wychowywaniem dziecka. Kobieta, która nie pracowała zawodowo, a wychowała przykładowo ośmioro czy czternaścioro dzieci nie otrzyma emerytury. Jest to krzywdzące także dla jej dzieci, które w życiu dorosłym oprócz tego, że będą ze swoich podatków płacić na emerytury starszego pokolenia, będą musiały utrzymać swoją matkę" – zauważyła Krupska.

Nie możemy dłużej tego tolerować. Mama 4+ przywraca elementarną sprawiedliwość społeczną i jest dowodem na to, że nasz rząd rozumie potrzeby dużych rodzin, jak nikt przed nami. Nasz program jest wyrazem wdzięczności dla matek. Doceniamy w nim pracę jaką jest wychowanie większego grona dzieci. Jako pierwszy rząd mówimy wprost, że poświęcenie się obowiązkom domowym oraz wychowaniu dzieci jest pracą – w przypadku osób objętych programem – pracą wykonywaną niejako na „kilku etatach". Pracą wyjątkową również pod tym względem, że nie wiążą się z nią żadne gwarancje bezpieczeństwa na starość.

My chcemy zapewnić matkom minimum tego bezpieczeństwa. Nie chcemy, żeby przerażała ich perspektywa pozostania na starość bez środków do życia.

Dlatego nie ma mowy o rozdawaniu pieniędzy. Mama 4+ nie jest nadzwyczajnym świadczeniem, nie jest nagrodą za wielodzietność, ekstratransferem pieniędzy do liczebniejszych rodzin. Mówimy właśnie o absolutnym minimum – zadośćuczynieniu poniesionym trudom.

Nie jest to też zapomoga. Rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego nie należy utożsamiać z pomocą społeczną, nie możemy dopuścić, żeby wielodzietne matki ustawiały się w kolejce po pomoc.

Ale minimalne świadczenie dla mam kilkorga dzieci nie powinno nikogo oburzać, tak jak nie oburza nas udzielanie pomocy osobie znajdującej się w trudnej sytuacji. Tego typu wsparcie to fundament, na którym powinniśmy budować naszą wspólnotę.

Domena kobiet

A dlaczego mówimy o matkach? Odpowiedź jest prosta. Jak pokazują badania, obowiązki opiekuńczo-wychowawcze są na ogół domeną kobiet. Z badań CBOS z września ubiegłego roku wynika, że odsetek gospodarstw domowych, w których wyłącznie na mężczyźnie spoczywa opieka nad dziećmi, odrabianie lekcji czy opieka nad osobami z niepełnosprawnościami, nie przekracza 3 proc.

Z kolei raport „Wielodzietni w Polsce" przygotowany w 2016 roku przez Związek Dużych Rodzin Trzy Plus również dowodzi, że mimo pomocy innych członków rodziny (głównie ojca) największy ciężar prac domowych spoczywa na matce.

Nie oznacza to, że w projekcie przepisów pomijamy ojców – w przypadku śmierci matki dziecka, porzucenia lub długotrwałego zaprzestania wychowania dzieci przez matkę – ojcu również będzie przysługiwało rodzinne świadczenie uzupełniające (po osiągnięciu wieku emerytalnego i w przypadku braku środków do życia).

Wyzwanie

Nie zapominajmy jeszcze o jednej kwestii – o zmianach w strukturze demograficznej ludności. Rośnie liczba osób w wieku poprodukcyjnym, natomiast liczba urodzeń nie gwarantuje nawet prostej zastępowalności pokoleń. Słowem, jesteśmy coraz starszym społeczeństwem.

Według prognoz populacja Polski w wieku poprodukcyjnym w 2023 roku wzrośnie o około milion osób, a populacja osób w wieku produkcyjnym w tym samym okresie zmniejszy się o ok. 1,1 mln osób. Będzie to miało przełożenie na kondycję systemu emerytalnego.

Jak wiemy, finansowanie tego systemu opiera się na wpłacanych składkach na ubezpieczenie emerytalne, z których z kolei opłacana jest wypłata świadczeń. Niezależnie od sposobu ich naliczania – czy to w systemie kapitałowym czy repartycyjnym – bieżąco wypłacane emerytury i renty finansowane są z bieżąco wpłacanych składek.

Innymi słowy, na sytuację systemu emerytalnego, a poprzez to na sytuację emerytów, decydujący wpływ ma sytuacja demograficzna – to, ile osób odprowadza składki i utrzymuje daną liczbę emerytów.

Profesor Uniwersytetu Łódzkiego i demograf Piotr Szukalski przed kilkoma laty stwierdził, że „niezależnie od indywidualnego stosunku do wielodzietności, wszyscy musimy sobie zdawać sprawę, iż bez niej nie ma możliwości zapewnienia prostej zastępowalności pokoleń".

Co to oznacza dla systemu emerytalnego, nie trzeba chyba nikomu mówić. Ale nie o sam system emerytalny chodzi. Rozmawiamy o Polsce i jej przyszłości. Naszej przyszłości. Bez wzmocnienia rodzin grozi nam demograficzna katastrofa.

Elżbieta Rafalska – kieruje Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej od listopada 2015 r. W latach 2006–2007 była sekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej

Opinie polityczno - społeczne
Uroczystość zaprzysiężenia Trumpa będzie przeglądem nowego układu sił
Opinie polityczno - społeczne
Jakub Chabik: Dlaczego mężczyźni są w Polsce dyskryminowani?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Haszczyński: Duet Trump–Musk. Najważniejszy stand-up świata i jego konsekwencje
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Czy święty papież Polak pomoże Karolowi Nawrockiemu wygrać wybory
Opinie polityczno - społeczne
Prezydent Duda zaprasza do Auschwitz Netanjahu. Czy zaprosi również Putina?