To już prawie 20 lat po tym, gdy jeden z polityków snuł marzenia o tym, by powstały "Polskie drogi", tyle że o akowcach. Jak widać, marzenia się spełniają i zamiast serialu o dzielnych alowcach mamy cichociemnych. I kawał dobrze odmalowanej historii, budzących sympatię bohaterów i patriotyzm bez patosu. To naprawdę wiele, a jeśli jeszcze przy tym wciąga, to czegóż chcieć więcej?

A jednak film oglądał będę z ambiwalencją. Rozumiem prawidła rynku, przyjmuję więc do wiadomości pewne uproszczenia scenariusza. Ze zgrzytaniem zębów akceptuję wizję, że cichociemni zajmowali się głównie wydostawaniem z tarapatów, w które przez pogoń za pięknymi narzeczonymi sami wpadali. No dobra, pal licho, to w końcu tylko film. I niech mają te swoje świetnie skrojone marynarki, śnieżnobiałe koszule i eleganckie swetry. Cokolwiek jednak razi, gdy chłopcy piękni jak malowanie wyglądają i zachowują się, jakby przez przypadek nad Polską zrzucono uczestników castingu do reklamy Yardleya, a prawdziwi żołnierze zostali gdzieś w Kencie.

To skądinąd problem szerszy. Niedawno obejrzałem rosyjskie "Dzieci Arbatu" zrobione w konwencji opery mydlanej. Ot, między jedną a drugą zabójczo piękną narzeczoną po ekranie przechadzał się tow. Stalin albo niesympatyczny pan z bezpieki. Jak powiedziałby klasyk – czarna groteska.

Dlaczego niezłym skądinąd polskim aktorom kazali grać podobnie, dlaczego są tak papierowi, że aż szeleszczą? Dalibóg nie wiem. I nie wiem, dlaczego twórcy filmu tak bardzo bali się zaufać sile scenariusza. I tego filmowego, i tego pisanego przez historię. Skąd obawa, że dramatyczne losy cichociemnych, bez popkulturowych ozdobników nie wzbudzą u widza emocji, nie przywiążą do telewizora? Że chłopaki przejęci miłością nie tylko do Jadzi, ale i, przepraszam za patos, do Polski, przepojeni takim wartościami jak służba i tytułowy honor nie wzbudzą naszej sympatii?

I co tam u licha ciężkiego robi celebryta Kozyra jako gubernator Fischer oraz Hubert Urbański w roli pułkownika AK?! To zdecydowanie zbyt trudne pytanie. Tak, poproszę o telefon do przyjaciela.