Ustawkę zrobili związkowcy z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, który ma zostać sprywatyzowany. Podejrzane było już samo zaproszenie – na debatę. Bo w ostatnim punkcie porządku obrad przewidziano "podjęcie uchwały przeciwko prywatyzacji". Wynik debaty był więc już z góry znany. Ale razem z panią profesor Fornalczyk próbowaliśmy stawić im czoła. Moje szczęście, że była pani profesor, bo mnie samego pewnie by pobili. Nie siłą argumentu, tylko argumentem siły.
Bo argumenty były takie: kapitalista, żeby zwiększyć zyski, zmniejszy zatrudnienie, podwyższy ceny wody i/lub pogorszy jej jakość. W wiecu wziął udział pan profesor z SGH. Powiedział, że czytał paru noblistów i jemu nikt wody z mózgu nie zrobi, bo on wie, że chodzi tylko o kasę – ale on nie będzie wnikał, jaką i dla kogo, bo on jest obiektywnym przedstawicielem nauki. Co prawda sam ma niewysoką pensję, ale zna kilku bankowców i jakby pozwolono mu ZWiK kupić, to dostałby od znajomego Kazia kredyt i mając już taką kurę znoszącą złote jajka, robiłby, co by chciał. Ciekawe, czy Grekom kredyty też pan profesor u Kazia załatwiał.
Faktami nikt nie zawracał sobie głowy. Skoncentrowano się na emocjach. A fakty są takie, że na przykład w Tarnowskich Górach, gdzie miejscowy ZWiK został sprywatyzowany, wielkość inwestycji na głowę mieszkańca była 2,5 razy wyższa niż w Łodzi, a taryfa za wodę w latach 2008 – 2011 wzrosła dwukrotnie mniej (odpowiednio 24 i 50 proc.). Ale jak powiadał Wielki Językoznawca i zwolennik własności społecznej Józef Stalin – jeśli fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów.
Pracownicy obawiają się zwolnień. Pewnie niektórzy czują, że są w firmie niepotrzebni – jak to często w zakładach uspołecznionych bywa. Potrzebni niczego nie muszą się bać z tej prostej przyczyny, że kapitalista jest chciwy i chce zarabiać. Sam kapitał, ziemia i maszyny mu nie wystarczą! Potrzebuje pracowników, żeby ich niecnie wykorzystać! Powody do obaw mogą mieć związkowcy – bo związków w łódzkim ZWiK jest pięć! Wolny rynek jest bowiem dla działaczy, a nie dla kapitalistów. Ale skoro nie ma w zakładzie wstrętnych kapitalistów, to po co w nim związki zawodowe?
Dysonans poznawczy uczestnicy antykapitalistycznego wiecu mogli mieć, słuchając emerytowanej pracownicy, która narzekała, że były prezydent pozatrudniał w zakładzie kolesiów! No bo jak ZWiK zostanie sprywatyzowany, to już nikt kolesiów żadnego prezydenta zatrudniać nie będzie.