Czy komukolwiek przyszłoby do głowy zamiast tego wynająć osobę do wynajęcia potrzebnego fachowca? I zapłacić jej za pośrednictwo dodatkowe pieniądze?

No tak, ale inne zasady obowiązują, gdy konkretny człowiek wydaje swoje pieniądze na swoje potrzeby, a inaczej, gdy rząd wydaje pieniądze podatników na potrzeby obywateli (czyli cudze na cudze). Dlatego metoda, którą próbowano zbudować autostrady na Euro, urąga zdrowemu rozsądkowi. Zamiast firm, które naprawdę budują, lukratywne kontrakty dostały firmy, które dopiero miały zatrudnić prawdziwych wykonawców (zwanych na tę okoliczność „podwykonawcami"). Dostały też pieniądze na ich opłacenie, ale w wielu przypadkach gdzieś im się te pieniądze rozeszły. I teraz oprócz problemu rozgrzebanych, niedokończonych (i, wbrew kłamliwie składanym do ostatniej chwili zapewnieniom, także „nieprzejezdnych") autostrad mamy problem dziesiątek rodzimych firm, które nie dostały należnego im wynagrodzenia i bankrutują, zwalniając pracowników. Ukoronowaniem tej sytuacji jest fakt, że państwo, które do tego doprowadziło, bezlitośnie ściąga z upadających firm podatki odtego, czego im nie zapłacono!

Jedna tylko firma - Dolnośląskie Surowce Skalne - winna jest wykonawcom autostrady A2 prawie 900 milionów złotych. I nie zapłaci, bo sobie radośnie zbankrutowała. Przechowuję w pamięci wyjaśnienie, jakiego udzielił jej pracownik jednej z gazet: „po śmierci prezesa (o którego związkach z władzą sporo kiedyś pisano - groch o ścianę) nikt nie jest w stanie ogarnąć skomplikowanej inżynierii finansowej firmy". Wmyślmy się, proszę, w te słowa - ileż w nich głębokiej prawdy o „cywilizacyjnym sukcesie" IIIRP!

Autor jest publicystą „Uważam Rze"