Interesujące, że senator Czelej konsekwentnie sugeruje, że pieniądze na cyfryzację pochodzą (pochodzić będą) z budżetu. Na pewno zakup odbiornika obciąży budżet rodzinny, zaś koszty emisji – nadawców. Nadawcy publiczni koszty cyfryzacji pokrywać będą w dużej mierze z wpływów abonamentowych. Senator Czelej konsekwentnie ten fakt ignoruje i pisze o uprzywilejowanej „dzięki finansowaniu z budżetu" pozycji Polskiego Radia albo stwierdza, że ta rozgłośnia może sobie pozwolić na cyfrowy eksperyment „na koszt podatnika". Można odnieść wrażenie, że cyfrowa emisja Polskiego Radia jest finansowana z budżetu państwa, co prawdą nie jest. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała środki na ten cel z wpływów abonamentowych w ramach przewidzianego w ustawie medialnej porozumienia finansowo-programowego. Tę decyzję poprzedziła wnikliwa analiza zebrana w opracowaniu „Koncepcja uruchomienia radiofonii cyfrowej – DAB+ przez spółki radiofonii publicznej z wiodącą rolą Polskiego Radia SA na tle problemów implementacji radiofonii cyfrowej", przyjętym przez KRRiT w połowie ubiegłego roku. Rada analizowała zasadność takiego wydatku bardzo rzetelnie i z równą skrupulatnością będzie oceniać jego realizację, czyli efektywność wprowadzania techniki cyfrowej. Od tego zależy przyznanie środków na kolejny rok. Nie ma tu żadnego automatyzmu pozwalającego na nieodpowiedzialność czy frywolność finansową.
Osobnej uwagi wymaga zarzut, że na procesie cyfryzacji „może skorzystać" jedynie Polskie Radio. Mam kłopot ze zrozumieniem sugerowanej korzyści Polskiego Radia. Bo kto w istocie skorzysta na tym, że poprawi się jakość sygnału programów publicznej rozgłośni, że Program II i IV po raz pierwszy dotrze do wszystkich słuchaczy, że odbiorcy będą mieli możliwość słuchania nowych programów wypełniających wymogi misji publicznej?
Nic też zdrożnego w tym, że liderem cyfryzacji jest Polskie Radio i rozgłośnie regionalne. Bo słusznym wydaje się, by ciężar pierwszego okresu wdrażania radia cyfrowego, kiedy trzeba ponieść koszty emisji cyfrowej przy praktyczne zerowej słuchalności (a ta warunkowana jest posiadaniem nowych cyfrowych odbiorników), ponosił nadawca publiczny. Jego sukces będzie opłacalny także dla nadawców komercyjnych, którym łatwiej będzie wejść na rynek już wyposażony w odbiorniki cyfrowe. Od efektywności wdrażania techniki cyfrowej przez Polskie Radio zależeć też będzie możliwość skrócenia kosztochłonnego okresu podwójnej emisji.
Rada manipuluje?
Senator Czelej nie oszczędza też KRRiT zarzucając jej działanie pośpieszne, narzucanie rozwiązań metodą faktów dokonanych, stronniczą ingerencję w rynek, a także to, że „manipuluje danymi i wprowadza w błąd". Zastanawia waga oskarżeń i miałkość lub brak ich uzasadnień. Na stronie KRRiT nie brakuje informacji o cyfryzacji radia. Cyfrowe multipleksy na potrzeby radiofonii zostały przyznane Polsce w 2006 roku w Genewie na Regionalnej Konferencji Radiokomunikacyjnej. Decyzją rządu zostały one uwzględnione w Krajowej Tablicy Przeznaczeń Częstotliwości. Nie były to i nie są decyzje tajne. Na początku 2004 roku powołano decyzją premiera Międzyresortowy Zespół do Spraw Telewizji i Radiofonii Cyfrowej. Opracowanie tego zespołu, przyjęte przez rząd rok później, w części dotyczy radiofonii cyfrowej. W 2010 roku w ramach wspomnianego Zespołu Międzyresortowego powołano grupę problemową do spraw radiofonii cyfrowej. W 2012 roku prezes UKE w porozumieniu z przewodniczącym KRRiT wydał Polskiemu Radiu rezerwację częstotliwości na multipleks cyfrowy. Wcześniej, bo w latach 2008-2010, zarówno UKE jak i KRRiT prowadziły konsultacje społeczne na temat cyfryzacji radia. Ostatnią, poprzedzającą decyzję rezerwacyjną, przeprowadziła KRRiT w terminie od listopada 2011 roku do stycznia 2012 roku. Okazało się, że nadawcy publiczni i Radio Maryja wypowiedzieli się za wprowadzeniem radiofonii cyfrowej DAB+, natomiast nadawcy komercyjni byli temu przeciwni wskazując na rozwój radiofonii w Internecie.
Nie można więc mówić o zbytnim pośpiechu lub działaniu z zaskoczenia. I nieprawdą jest, że – jak twierdzi senator Czelej – „w przypadku telewizji istniał konsensus, co do korzyści wynikających z cyfryzacji". Proces cyfryzacji telewizji trwał w warunkach ostrego sporu kompetencyjnego, personalnego i programowego, któremu kres położyła dopiero obecna KRRiT oraz nowa prezes UKE Magdalena Gaj. Skuteczność wdrożenia tej technologii w dużej mierze wynika z faktu, że ówczesny przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski miał odwagę rozpocząć proces cyfryzacji, bez właściwych narzędzi prawnych.