Chłopaki się dogadają

Rząd, gdyby nawet mógł, nie sprzedałby lasów, ponieważ ?ma do czynienia z olbrzymim zapleczem ponadpartyjnego lobby, ?które broni nie naszego interesu, tylko swojego stanu posiadania ?i wpływów – pisze biolog.

Publikacja: 28.01.2014 00:53

Red

"Wielki skok na kasę" to jedno z najczęściej przewijających się przez media w Polsce haseł ostatnich tygodni. Rzecz dotyczy rządowego projektu nowelizacji ustawy o lasach, według której Państwowe Przedsiębiorstwo Leśne Lasy Państwowe (PGL LP, czyli podlegająca ministrowi środowiska organizacja zarządzająca i gospodarująca lasami stanowiącymi własność Skarbu Państwa) miałoby w tym i przyszłym roku zapłacić po 800 mln złotych Skarbowi Państwa, a od roku 2016 płaciłoby regularnie 2 proc. od swoich dochodów.

Profesor Jan Szyszko z PiS i liczni jego koledzy (branża leśno-łowiecka) z innych partii grzmią: to wstęp do prywatyzacji, dezintegracji jedynego doskonale prosperującego przedsiębiorstwa, zamach na nasze ogólnonarodowe dobro i prawa obywateli do darmowego korzystania z dóbr lasu! A przedstawiciele rządu: Boże broń, żadna prywatyzacja! Oczywiście, Lasy Państwowe wspaniale wykonują swoje zadania, są doskonałymi fachowcami i wszyscy jesteśmy im wdzięczni za to, że mamy takie piękne lasy, ale czasy są trudne, potrzeby kraju wielkie i dlatego chcemy, by LP podzieliły się ze Skarbem Państwa swoją nadwyżką. Wtórują im media: zarówno głównego, jak i niegłównego nurtu.

Tylko nie prywatyzacja!

Drodzy Państwo, po co tyle krzyku, nerwów! Przecież i jedni, i drudzy zgadzacie się co do najważniejszego – tego, że PGL Lasy Państwowe to najlepsze rozwiązanie dla Polski, model jego funkcjonowania jest ideałem, do którego powinni dążyć leśnicy całego cywilizowanego świata, i tego modelu nikomu nie wolno zmienić (premier zaproponował nawet stosowny zapis w konstytucji). To nie podlega i nie może podlegać żadnej dyskusji! Panie premierze, może rzeczywiście te 800 mln złotych to trochę za dużo na początek, niech się chłopaki jakoś przygotują, oswoją. Na przykład przygotują sobie jakiś program zagospodarowania skutków klęsk (zgodnie z art. 12 ustawy o lasach, koszty zagospodarowania, ochrony w przypadku szkód spowodowanych np. przez kornika drukarza albo wiatr spadają na budżet). Drodzy leśnicy, spróbujcie zrozumieć premiera – rząd, przecież on tak jak wy, dba o nas wszystkich, nie odwracajcie się plecami!

„Osiągnięcia" III RP w zakresie przekształceń własnościowych niezwykle skutecznie uczuliły społeczeństwo na każde hasło, które może się kojarzyć z losem kolei, stoczni, cukierni czy cementowni. To fantastyczny atut w ręku obrońców istniejącego status quo PGL Lasy Państwowe. Wszystkie ekipy, które miały możliwość dłuższego rządzenia, dobitnie udowodniły, że najskuteczniejszym ich sposobem na (chwilową) poprawę finansów publicznych jest rozdrobnienie i sprzedaż majątku narodowego.

Czy można zatem wierzyć zapewnieniom premiera, że prywatyzacja lasów nie wchodzi w rachubę? Można, ale nie dlatego, że rząd nie sprzedałby (gdyby mógł) lasów, tylko dlatego, że ma do czynienia z najsilniejszym przeciwnikiem – PGL Lasy Państwowe z olbrzymim zapleczem ponadpartyjnego lobby, które nie bronią naszego interesu, tylko swojego stanu posiadania i wpływów. Tym bardziej nie chodzi o żadną strukturalną reformę zarządzania lasami publicznymi. Tu rzeczywiście chodzi „jedynie" o te 800 mln złotych. Bo trzeba coś załatać (niekoniecznie drogi), bo blisko wybory, bo...

Państwowa służba leśna

Nadrzędną misją władzy ma być troska o interes publiczny. Skoro ?75 proc. lasów stanowi własność ogólnonarodową, naszego interesu związanego z tymi lasami (a więc ich stanu, dostępu do nich itd.) powinna strzec państwowa służba leśna. Powinna być to organizacja złożona z funkcjonariuszy o najwyższych kwalifikacjach merytorycznych (wiedzy przyrodniczo-leśnej, prawnej i gospodarczej), bardzo silnych kompetencjach policyjno-kontrolnych, charakteryzująca się najwyższym morale.

W żadnym wypadku w grę nie może wchodzić automatyczne przekształcenie PGL LP w taką służbę. Po to, by skutecznie spełniać swoje zadania, państwowa służba leśna nie musi zatrudniać 26 tys. ludzi. Przede wszystkim jednak głęboko zakorzeniona kultura korporacyjna LP w żadnym stopniu nie sprzyja kształtowaniu cech, jakimi powinien się odznaczać funkcjonariusz państwowy. Państwo – właściwy minister, wspierany kompetentnymi ciałami doradczymi, powinien na podstawie przygotowanych planów urządzeniowych lub ochronnych ustalać warunki koncesji na gospodarowanie poszczególnymi jednostkami leśnymi (np. nadleśnictwami). Lasy Państwowe, przekształcone w „czysto gospodarcze" (tzn. bez polityki, „edukacji" itp.) przedsiębiorstwo, zajęłyby się gospodarowaniem zgodnie z warunkami koncesji, odprowadzając do budżetu odpowiednią dywidendę. Wówczas można by mówić o prawdziwie „samofinansującym się" przedsiębiorstwie. Równie dobrze można sobie wyobrazić scenariusz konkurencji kilku firm leśnych działających na równych zasadach. Przestrzegania warunków koncesji w imieniu prawowitych właścicieli (nas) pilnowałaby finansowana przez nas (podatników) państwowa służba leśna.

Na razie jednak pomysły na rzeczywiste zmiany pro publico bono pozostają w sferze marzeń. „Chłopaki się dogadają" – to najpewniejszy scenariusz. Rząd dostanie swój haracz (może leśnicy utargują jakiś upust), a Lasy Państwowe ugruntują swój wyjątkowy w skali Europy model.

Autor jest biologiem ?z Wydziału Biologiczno-Rolniczego Uniwersytetu Rzeszowskiego

"Wielki skok na kasę" to jedno z najczęściej przewijających się przez media w Polsce haseł ostatnich tygodni. Rzecz dotyczy rządowego projektu nowelizacji ustawy o lasach, według której Państwowe Przedsiębiorstwo Leśne Lasy Państwowe (PGL LP, czyli podlegająca ministrowi środowiska organizacja zarządzająca i gospodarująca lasami stanowiącymi własność Skarbu Państwa) miałoby w tym i przyszłym roku zapłacić po 800 mln złotych Skarbowi Państwa, a od roku 2016 płaciłoby regularnie 2 proc. od swoich dochodów.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?