"Nowy lakier i wymiana klaksonu w samochodzie" – tak poseł Marek Balicki ocenił projekt reformy lecznictwa zaprezentowany przez ministra Bartosza Arłukowicza. Opozycja krytykuje ten projekt, a premier go akceptuje i daje ministrowi zdrowia ostatnią szansę. Ostrzega też, że jeśli wprowadzone w najbliższym czasie zmiany w onkologii nie przyniosą efektów, Arłukowicz z rządu odejdzie.
Każdego roku umiera w Polsce na raka 90 tys. osób. – Wielu chorych można byłoby uratować, gdyby szybciej trafiali na badania, byli prawidłowo diagnozowani i leczeni. Niestety, wystarczy odwiedzić kilka szpitali onkologicznych w kraju, nawet tych najlepszych, by się przekonać, w jak trudnych warunkach walczą o zdrowie i życie. Zanim zostaną przyjęci przez lekarza, wiele godzin spędzają, czekając na rejestrację, a potem także przed gabinetami specjalistów. A ilu chorych w ogóle nie trafia do specjalistycznych placówek onkologicznych i umiera na skutek za późno rozpoznanej choroby albo błędnej diagnozy? Takiej dokładnej statystyki nikt nie prowadzi.
Mamy wielu dobrych, wysokiej klasy onkologów, uznawanych za granicą. Dziś poziom i skuteczność terapii prowadzonej przez naszych lekarzy nie odbiega od standardów obowiązujących w najlepszych ośrodkach zagranicznych. Tyle że w krajach bogatszych ratuje się chorych już we wczesnym stadium choroby.
Niestety, u nas na diagnostykę i przyjęcie do szpitala czekają wiele miesięcy, co zmniejsza ich szansę na powrót do zdrowia i odbiera nadzieję na dalsze życie. Dlatego zdarza się, że protestują, piszą skargi, a nawet szukają sprawiedliwości w sądach, oskarżając lekarzy o złą opiekę albo nieskuteczną i spóźnioną terapię. Medycy bronią się i ujawniają niedostatki lecznictwa, mówią o braku pieniędzy na nowoczesny sprzęt i leki najnowszej generacji, a także o źle funkcjonującym systemie pozostawionym bez nadzoru, co też potwierdziła ostatnio Najwyższa Izba Kontroli.
Coraz więcej rejestrowanych skarg na służbę zdrowia wystawia złe świadectwo nie tylko ministrowi Arłukowiczowi, ale także całemu rządowi. W tej sytuacji trudno się dziwić, że premier stracił cierpliwość do ministra Arłukowicza. Fakt, że w przeszłości zmienił on partyjne barwy, porzucił SLD i przeszedł do Platformy Obywatelskiej, już nie jest wystarczającą kartą przetargową, która ochroni Arłukowicza przed dymisją i pozwoli nadal zajmować ministerialny stołek.