Zygota

Czy zygota jest człowiekiem?

Publikacja: 22.08.2014 12:36

Stanisław Remuszko

Stanisław Remuszko

Foto: rp.pl

Red

Wokół tej kwestii – co do istoty właśnie tej, nie innej! – rozgrywają się na świecie tysiące, jeśli nie miliony dramatów matek i lekarzy, gdy dochodzi do przerwania ciąży. W Polsce niedawno śledziliśmy z napięciem sprawę prof. Chazana. O konieczności nowych unormowań tzw. klauzuli sumienia rzeczowo i klarownie wypowiedział się w świeżym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej. A jak na to pytanie odpowiada nauka?

Otóż, wbrew dość powszechnemu mniemaniu, nauka, jako taka, o człowieczeństwie ludzkiej zygoty nie mówi nic.

Nauka (tu i dalej mam na myśli tylko dyscypliny przyrodnicze) operuje zbiorem twierdzeń (różnej mocy), uznawanych za prawdziwe przez absolutnie wszystkich naukowców na całym świecie, niezależnie od ich płci, rasy wieku, wykształcenia, przekonań światopoglądowych, narodowości etc. Oto przykłady takich twierdzeń, zrozumiałe nawet dla laika: „2 + 2 = 4" (matematyka); „najwyższą możliwą w Kosmosie prędkością jest prędkość światła" (fizyka); „cząsteczka wody składa się z jednego atomu tlenu i dwóch atomów wodoru" (chemia); „reguły dziedziczenia są takie same dla wszystkich organizmów żywych" (biologia).

Całkiem inaczej przedstawia się sprawa z naukowcami. Ci bowiem kształtują swe poglądy nie tylko na podstawie łączącej ich wspólnej wiedzy (patrz wyżej), lecz również wyznawanych indywidualnie religii, zróżnicowanych przekonań etycznych, własnych (prywatnych) przemyśleń i doświadczeń etc. To właśnie te czynniki przesądzają o cudownie urozmaiconym bogactwie ludzkich osobowości i postaw.

Obie sfery – jeden spójny świat nauki i milionowe światy uczonych – współistnieją ze sobą bezkonfliktowo właśnie dzięki temu, że naukowcy doskonale rozumieją zasadniczą odmienność (nie mylić z antagonizmem) nauki i wiary.

Niestety, w tej materii zachodzi na ogół straszliwe pomieszanie pojęć, branych wymiennie z trzech całkiem różnych beczek: światopoglądowej (filozoficznej, religijnej) – człowiek jako kategoria bytu; naukowej (przyrodniczej) – człowiek jako istota biologiczna; wreszcie jurystycznej – człowiek jako podmiot prawa.

Nauka oczywiście wypowiada się na temat początku życia człowieka, ale nie jako kategorii religijnej, tylko przyrodniczej. Dla wszystkich ścisłych dyscyplin naukowych początkiem „człowieka biologicznego" jest moment połączenia plemnika z jajem i przeobrażenia ich w jedną komórkę. Od tej chwili (pomijam niuanse) rozpoczyna się proces ciągły, w którym nie ma żadnej cezury, i w którego wyniku dotychczas urodziło się na Ziemi, dorosło, postarzało i zmarło wiele miliardów ludzi.

Inaczej jednak z „człowiekiem filozoficznym". Ci uczeni (ci ludzie), którzy wierzą, iż w momencie poczęcia Bóg przydaje zygocie duszę nieśmiertelną, konsekwentnie powinni uznawać zygotę za człowieka tożsamego – co do swej istoty – np. z dzieckiem, aborcję zaś za klasyczne zabójstwo z premedytacją, za które grozi najwyższa kara. Są wszakże uczeni (są ludzie), którzy w ów dar Boży nie wierzą, będąc przekonani, że zygota, potem embrion, później zaś płód ludzki, z wolna człowieczeństwa nabywa, powoli człowiekiem się staje; w ich ujęciu zatem „człowiek filozoficzny" nie ma wyraźnie określonego początku.

Nie wiem, czy zwolenników pierwszego poglądu jest na świecie więcej niż wyznawców drugiego, czy na odwrót. Nie próbuję tu również sugerować, którzy z nich mają rację. Idzie mi wyłącznie o opis: taki po prostu jest stan rzeczy, dokładniej zaś – stan co światlejszych umysłów, ponieważ większość ludzi, domniemywam, nigdy się nad tymi problemami aż tak głęboko nie zastanawiała.

I tak oto dochodzimy do sprawy dopuszczalności bądź zakazu aborcji, a więc do „człowieka prawnego". O tym, kiedy człowiek zaczyna się de iure – czyli m. in. od kiedy i jakiej ochronie prawnej podlega – nie decydują przyrodnicy ani filozofowie, tylko politycy-ustawodawcy. Ustawodawcy wprawdzie, jak to czynią przy innych okazjach, chętnie skorzystaliby z opinii nauki, lecz ona – akurat na temat człowieczeństwa ludzkiej zygoty – milczy jak zaklęta. Dlatego wszyscy posłowie i senatorowie przed ostatecznym głosowaniem nad prawną modyfikacją klauzuli sumienia powinni sobie dobrze uzmysłowić, że w tej doniosłej sprawie mogą kierować się wyłącznie osobistymi przekonaniami natury światopoglądowej (filozoficznej, religijnej), własną wiedzą i eksperiencją społeczną oraz własnym prywatnym niewidzialnym sumieniem – niczym więcej.

Wokół tej kwestii – co do istoty właśnie tej, nie innej! – rozgrywają się na świecie tysiące, jeśli nie miliony dramatów matek i lekarzy, gdy dochodzi do przerwania ciąży. W Polsce niedawno śledziliśmy z napięciem sprawę prof. Chazana. O konieczności nowych unormowań tzw. klauzuli sumienia rzeczowo i klarownie wypowiedział się w świeżym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" sekretarz Naczelnej Izby Lekarskiej. A jak na to pytanie odpowiada nauka?

Otóż, wbrew dość powszechnemu mniemaniu, nauka, jako taka, o człowieczeństwie ludzkiej zygoty nie mówi nic.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?