Patrząc na to, co zaczyna się dziać wokół epidemii wirusa Ebola, trudno oprzeć się wrażeniu, że jego dar to naprawdę nie najgłupiej wydane pieniądze – przynajmniej ludzie napiją się czystej, butelkowanej wody (o ile, rzecz jasna, „prorok", święcąc, nie odkręcał). Jak zwykle w przypadkach nagłaśnianych epidemii (wcześniej m.in. SARS czy ptasiej grypy), działaniom rozsądnym towarzyszy histeria, a ta pożera sto razy więcej środków, niż kosztowałoby stłumienie zagrożenia.
Owo da się bowiem teraz powstrzymać tylko w jeden sposób: logistyką. Izolacją chorych i higieną (przetestowano to w czasie epidemii eboli przed ?40 laty). Nie ma co czekać na cudowne leki i szczepionki. Cały wysiłek trzeba włożyć w zapewnienie potrzebującym krajom wystarczającej ilości środków zabezpieczających, dezynfekujących, szpitalnej infrastruktury i ochrony, która nie dopuści do ucieczek chorych, kradzieży etc.
Na ebolę zmarło już prawie 1,5 tys. osób, to straszne. Na „zwykłą" grypę każdego roku umiera jednak w USA 35 tys. ludzi. W Afryce niespełna 20 tys. ginie każdego roku z powodu zapalenia mózgu. Wirusolodzy podkreślają, że ebola nie jest najbardziej zakaźnym i zjadliwym wirusem znanym ludzkości. Ryzyko przywleczenia jej do nas nie jest wielkie. Na panice w bogatej (i zdrowej) części świata ktoś zrobi jednak biznes, zasysając z rynku zasoby, które mogłyby zostać wykorzystane na realne wsparcie chorujących biednych.
Komu zależy na pompowaniu strachu przed ebolą? Tym, którzy rzucili teraz siły, by szykować szczepionki, które nie będą przecież masowo rozprowadzane w Afryce (bo tam ludzi nie będzie na nie stać), ale za to kupi je wielu przerażonych egzotycznym wirusem Europejczyków. Dlaczego przez 40 lat taka szczepionka nie powstała? Bo nie opłaca się tworzyć leków na choroby biednych ludzi. Koncerny farmaceutyczne jak lwy walczyły o to, by leki na HIV objęte były patentami i by były horrendalnie drogie (odblokować tę sytuację i wyprodukować tanie generyki, dziś w wielu krajach Afryki refundowane przez państwo, udało się kilkanaście lat temu). To dlatego nie wynaleziono dotąd szczepionki na malarię (zabija rocznie ponad milion ludzi). Koncerny wolą inwestować w leki na potencję czy łysienie, bo to się po prostu sprzeda.
Kilka dni temu na lotnisku w Johannesburgu widziałem instalowane pospiesznie kamery termowizyjne, sprzedawcy w sklepach noszą maski. Rozkręcające się teraz w naszych mediach apokaliptyczne odliczanie: „Jest pierwszy pacjent z ebolą. Nie, to grypa jelitowa. Czekamy, może przyleci drugi", to odmiana tego samego absurdu. Ktoś zarobi na naszym strachu, wciskając zbędny sprzęt lub lek za 5 dych, a ludzie będą umierać, bo nie mają rękawic i czystej wody za 5 złotych. To dziwne uczucie żyć w świecie, w którym TB Joshua walczy z epidemią mądrzej niż media, prezydenci, biznesmeni.