Reklama

Hall: Lewicowi lustratorzy na manowcach

Prezydent współczesnej Rzeczypospolitej postępuje właściwie, gdy w dniu Święta Niepodległości oddaje hołd wszystkim twórcom państwa odrodzonego w 1918 roku – twierdzi publicysta Aleksander Hall.

Publikacja: 17.11.2014 01:00

Hall: Lewicowi lustratorzy na manowcach

Foto: Fotorzepa/Piotr Wittman

Z tekstu opublikowanego przez Pawła Wrońskiego w „Gazecie Wyborczej" w przeddzień święta 11 listopada dowiedziałem się, że grono osób – przeważnie o zdecydowanie lewicowych poglądach – zwróciło się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z apelem, aby podczas marszu Razem dla Niepodległej nie składał kwiatów pod pomnikiem Romana Dmowskiego. Głównym argumentem sygnatariuszy listu jest antysemityzm Dmowskiego, ale wśród innych można znaleźć także takie: wrogość Dmowskiego wobec rewolucji 1905 roku, oddawanie czci Dmowskiemu przez uczestników chuligańskich zamieszek w Warszawie, a nawet to, że prezydentowi Komorowskiemu pod pomnikiem założyciela Narodowej Demokracji towarzyszy Roman Giertych, którego dziadek – rzekomo – miał popierać politykę Hitlera. Redaktor Wroński w zasadzie w swym tekście podzielił poglądy autorów listu.

Mam nadzieję, że zacietrzewieni sekciarze nie zdominują polskich debat historycznych

Nikt nie wymaga od ludzi lewicy, aby odczuwali sympatię do Dmowskiego. Dobrze byłoby jednak, aby wykazywali się elementarną wiedzą o faktach, o których piszą, i chociaż minimalną delikatnością.

Niesmaczne zarzuty

Wyjątkowo niesmacznie brzmi insynuacja dotycząca rodziny Giertychów. Czyżby Roman Giertych nie był godny towarzyszyć prezydentowi Komorowskiemu pod pomnikiem Dmowskiego ze względu na poglądy swego dziadka? Czyżbyśmy już zapomnieli, jak w marcu 1968 roku partyjna propaganda i aparat represji próbowały dyskredytować przywódców i uczestników marcowego wolnościowego zrywu, wypominając im życiorysy rodziców? Romana Giertycha należy oceniać tylko i wyłącznie w świetle jego własnych poglądów i czynów. Można krytycznie oceniać poglądy historiozoficzne i polityczne jego dziadka Jędrzeja Giertycha (ja sam je tak oceniam), ale zarzucanie mu sympatii do polityki Hitlera jest oszczerstwem. Przed II wojną światową reprezentował on konsekwentną antyniemiecką orientację i zdecydowanie przeciwstawił się udziałowi Polski w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku. W tej sprawie szedł pod prąd większości polskiej opinii publicznej, która z aprobatą przyjęła przyłączenie Zaolzia.

Spór o stosunek do rewolucji 1905 roku w Królestwie nie tylko dzielił endecję i lewicę, ale doprowadził też do rozłamu w PPS. Bez wątpienia linia Dmowskiego wobec tamtej rewolucji i dzisiaj znajdzie wielu obrońców wśród poważnych historyków.

Reklama
Reklama

Argument, że nie należy czcić pamięci Dmowskiego, gdyż stał się on emblematyczną postacią dla środowisk skrajnych i kibolskich, ma mniej więcej taką wartość jak pogląd, że powinniśmy przestać lubić piłkę nożną ze względu na chuligańskie wybryki na stadionach.

Naprawdę z zarzutów stawianych Dmowskiemu przez sygnatariuszy listu do prezydenta Komorowskiego pozostaje jeden i jest on poważny: antysemityzm. Tak, to prawda, Dmowski uważał Żydów za przeciwników. Nie zamierzam usprawiedliwiać tej postawy przywódcy Narodowej Demokracji.

Ale przecież nie z tego powodu oddajemy mu hołd w dniu święta narodowego. Czynimy to ze względu na jego wielkie i niekwestionowane zasługi dla sprawy narodowej i niepodległości Polski, w szczególności roli odegranej na konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 roku.

Piłsudski pod sąd

Powtarzam pogląd, który wyraziłem już kiedyś na łamach „Rzeczpospolitej": tendencja, aby oceniać postacie historyczne przede wszystkim w świetle standardów obowiązujących w naszej epoce, przestrzegając w dodatku wymogów aktualnej poprawności politycznej, musi prowadzić na manowce. Niewielu twórców polskiej niepodległości wyszłoby obronną ręką z procesu przed trybunałem oceniającym ich czyny wyłącznie na podstawie takich kryteriów.

Nie sprostałby im także Józef Piłsudski, który w maju 1926 roku dokonał zamachu stanu, w którym zginęło kilkaset osób, i ustanowił w Polsce system rządów autorytarnych, po drodze wysyłając do więzienia przywódców opozycji parlamentarnej.

Zakładam, że sygnatariuszom listu do prezydenta Komorowskiego z twórców niepodległości najbliżsi ideowo są przywódcy PPS. Powinni jednak pamiętać, że udzielili oni zdecydowanego poparcia zamachowi stanu z maja 1926 roku, który w konsekwencji pogrzebał demokrację parlamentarną. Znaleźli się w opozycji, gdy było za późno, by ją uratować. Współcześni Katoni nie powinni stosować w stosunku do nich taryfy ulgowej!

Reklama
Reklama

Bezcenne dobro

Oczywiście nie są to moje poglądy. II Rzeczpospolita miała swe dramaty i ciemne karty. Jej twórcy mieli wielkie zasługi, ale popełniali też błędy. Liczy się jednak bilans. Państwo polskie odrodzone w 1918 roku było dobrem bezcennym, ukształtowało wspaniałe pokolenie, które zostało poddane najcięższej próbie w czasie II wojny światowej i w latach powojennych. Było wspólnym dziełem patriotycznych nurtów politycznych ukształtowanych na przełomie XIX i XX wieku. Te nurty bywały w ostrych sporach i konfliktach, chociaż potrafiły ze sobą także współpracować. Przykładem takiej współpracy były zwłaszcza przełomowe miesiące 1918 i 1919 roku.

Jestem głęboko przekonany, że prezydent współczesnej Rzeczypospolitej postępuje właściwie, gdy w dniu Święta Niepodległości oddaje hołd wszystkim twórcom państwa odrodzonego w 1918 roku. Jego zadaniem jest wskazywanie wartości narodowej i państwowej syntezy, a nie wywyższanie, a zwłaszcza poniżanie którejś z wielkich tradycji, które kiedyś tworzyły Polskę. Spór o ich zasługi i błędy powinni toczyć naukowcy i pasjonaci historii. Oby tych drugich było jak najwięcej! Mam także nadzieję, że zacietrzewieni sekciarze nie zdominują polskich debat historycznych.

Autor jest historykiem i politykiem. W czasach PRL lider opozycyjnego konserwatywnego Ruchu Młodej Polski, w III RP polityk kilku partii centrowych i centroprawicowych, m.in. Unii Demokratycznej, Partii Konserwatywnej i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego

Z tekstu opublikowanego przez Pawła Wrońskiego w „Gazecie Wyborczej" w przeddzień święta 11 listopada dowiedziałem się, że grono osób – przeważnie o zdecydowanie lewicowych poglądach – zwróciło się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z apelem, aby podczas marszu Razem dla Niepodległej nie składał kwiatów pod pomnikiem Romana Dmowskiego. Głównym argumentem sygnatariuszy listu jest antysemityzm Dmowskiego, ale wśród innych można znaleźć także takie: wrogość Dmowskiego wobec rewolucji 1905 roku, oddawanie czci Dmowskiemu przez uczestników chuligańskich zamieszek w Warszawie, a nawet to, że prezydentowi Komorowskiemu pod pomnikiem założyciela Narodowej Demokracji towarzyszy Roman Giertych, którego dziadek – rzekomo – miał popierać politykę Hitlera. Redaktor Wroński w zasadzie w swym tekście podzielił poglądy autorów listu.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Po co nam poprawność językowa, jak wygrywają inteligenci z siłowni
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Rekonstrukcja połowicznym sukcesem, ale Szymon Hołownia uprawia dywersję
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Reklama
Reklama