Juncker: Tam, gdzie zwycięża strach, przegrywa Europa

Aby rozwiązać problem imigracji, Europa potrzebuje odwagi. Zamiast tego jest męcząca gra wzajemnych oskarżeń, być może dająca niektórym popularność, lecz nierozwiązująca problemów – pisze przewodniczący Komisji Europejskiej.

Publikacja: 24.08.2015 22:00

Jean-Claude Juncker

Jean-Claude Juncker

Foto: Bloomberg

Europa jest i zawsze była dla mnie wspólnotą wartości. To niewątpliwy powód do dumy, o czym często zapominamy. Mamy najwyższe na świecie standardy polityki azylowej – nigdy nie odeślemy z powrotem osób, które przybywają do nas, by się schronić. To nasze zasady, zapisane w prawie i traktatach, ale obawiam się, że coraz rzadziej obecne w naszych sercach.

Mówiąc o imigracji, mówimy o ludziach. Ludziach takich jak ty i ja, choć niezupełnie takich samych, gdyż nie mieli oni aż tyle szczęścia – nie urodzili się w jednym z najbogatszych i najbardziej stabilnych regionów świata. Mówimy o ludziach, którzy musieli uciekać przed wojną w Syrii, terrorem Państwa Islamskiego w Libii czy dyktaturą w Erytrei.

Piekarz, który rozdaje głodnym chleb

Najbardziej mnie niepokoją niechęć, odrzucenie i lęk okazywane wobec tych osób przez niektóre grupy w naszych społeczeństwach. Podpalanie obozów dla uchodźców, odpychanie łodzi z nabrzeża, przemoc fizyczna wobec osób ubiegających się o azyl lub ignorowanie biednych i bezradnych – to wszystko to nie jest Europa.

Mój niepokój budzą również politycy od lewej do prawej, którzy głoszą populistyczne hasła niosące z sobą tylko niezadowolenie, a nieproponujące żadnych rozwiązań. Nawoływanie do nienawiści i potok lekkomyślności zagrażają jednemu z naszych największych osiągnięć – strefie Schengen pozbawionej granic wewnętrznych. I to także nie jest Europa.

Europa to emeryci w Calais, którzy ładują telefony imigrantów chcących zadzwonić do domu i grają im na instrumentach. Europa to studenci w Siegen, którzy udostępnili swój kampus azylantom pozbawionym dachu nad głową. Europa to piekarz na Kos, który rozdaje chleb głodnym i wyczerpanym. W takiej Europie chcę żyć.

Oczywiście nie istnieje prosta i jedyna odpowiedź na wyzwania związane z migracją. I oczywiście nierealne jest, abyśmy po prostu otworzyli granice dla wszystkich naszych sąsiadów, tak jak nierealne jest otoczenie się szczelnym kordonem, który ochroni nas przed cierpieniem, strachem i biedą. Jedna rzecz jest jednak pewna – nie da się tego problemu rozwiązać w poszczególnych krajach. Żadne państwo członkowskie UE nie jest w stanie skutecznie rozwiązać problemu imigracji. Potrzebujemy silnego, wspólnego europejskiego podejścia. I potrzebujemy go natychmiast.

Dlatego też w maju Komisja Europejska pod moim przewodnictwem przedstawiła szczegółowe propozycje w zakresie wspólnej polityki dotyczącej azylu i uchodźców. Nasililiśmy działania w rejonie Morza Śródziemnego, pomagamy tam ratować ludzkie życie i przechwytujemy tych, którzy zajmują się przemytem nielegalnych imigrantów do Europy.

Niesiemy pomoc państwom członkowskim, których problem imigrantów najbardziej dotyczy, wysyłając zespoły ludzi z unijnej agencji ds. granic (Frontex), Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu (EASO) oraz Europejskiej Sieci Policji (Europol). Niesiemy pomoc krajowym instytucjom, często przeciążonym pracą przy rejestracji i identyfikacji daktyloskopijnej przybywających migrantów. Wspomagamy szybsze rozpatrywanie wniosków o azyl oraz koordynujemy powrót nielegalnych migrantów.

Nie potrzebujemy następnego szczytu

Podejmujemy walkę z sieciami przemytników i staramy się je likwidować. Wykazujemy solidarność z sąsiadami Unii Europejskiej, takimi jak Turcja, Jordania i Liban, przyjmując 20 tys. uchodźców spoza naszego kontynentu. Współpracujemy z państwami pochodzenia i tranzytu imigrantów, aby stworzyć legalne kanały migracji oraz zawrzeć umowy o readmisji, które ułatwią powrót do ojczyzny osobom niemającym prawa pobytu w Europie.

Skupiamy się także na przestrzeganiu przepisów prawa unijnego dotyczących azylu, które niedawno weszły w życie. Pilnujemy, aby imigrantów przyjmowano na ustalonych przez nas warunkach, zgodnie z naszymi procedurami azylowymi, aby egzekwowano obowiązek pobierania odcisków palców.

W maju zaproponowaliśmy stworzenie mechanizmu relokacji. Chodzi o przesiedlenie niewielkiej choć części imigrantów przybywających do Włoch i Grecji – tych, którzy rzeczywiście potrzebują ochrony międzynarodowej. Komisja zaproponowała przesiedlenie 40 tys. osób do innych państw członkowskich UE, rządy krajowe zaś były gotowe przyjąć nieco ponad 32 tys. osób.

Chcemy pójść znacznie dalej, ustanawiając w sprawie imigracji mechanizm działania, który mógłby być automatycznie uruchamiany w sytuacjach nadzwyczajnych – stosownie do potrzeb państw członkowskich UE. Mając wspólne granice zewnętrzne, nie możemy pozostawić samym sobie państw członkowskich stojących na pierwszej linii frontu. Musimy wykazać się solidarnością w naszej polityce migracyjnej.

Niektóre z proponowanych przez Komisję środków zyskały już poparcie. Wszystkie pozostałe muszą być obecnie pilnie przyjęte przez 28 państw członkowskich UE – także przez te kraje, które do tej pory były bardzo niechętne tym rozwiązaniom. Dramatyczne wydarzenia, które miały miejsce tego lata, pokazały, że musimy jak najszybciej wprowadzić w życie wspólną europejską politykę dotyczącą azylu i uchodźców.

Nie potrzebujemy kolejnego nadzwyczajnego szczytu szefów państw i rządów. Odbyliśmy wiele spotkań na szczycie, spotkamy się ponownie w listopadzie na Malcie. W tej chwili konieczne jest przyjęcie przez wszystkie państwa członkowskie UE planu działania i jego realizacja.

Już dziewięć lat temu Komisja zaproponowała stworzenie wspólnego unijnego wykazu „bezpiecznych krajów pochodzenia" umożliwiającego przyspieszenie procedur azylowych dla obywateli określonych państw. Wtedy państwa członkowskie odrzuciły pomysł, wskazując, iż byłaby to ingerencja w prerogatywy władz poszczególnych krajów.

Nie ma sensu, by państwa członkowskie nadały krajom z Bałkanów Zachodnich status krajów kandydujących do przystąpienia do UE, a równocześnie obywatele tych krajów ubiegali się o azyl w Unii. W związku z tym we wrześniu Komisja przedstawi państwom członkowskim wspólną listę bezpiecznych krajów pochodzenia.

Niestety wciąż brakuje nam zbiorowej odwagi, by realizować nasze zobowiązania, nawet, gdy nie są one łatwe. Nawet, jeżeli są niepopularne.

Zamiast tego widzę tylko męczącą grę wzajemnych oskarżeń, być może dającą niektórym popularność, być może przysparzającą komuś nawet głosów w wyborach, lecz w żaden sposób nierozwiązującą problemów.

Europa przegrywa tam, gdzie zwycięża strach. Europa przegrywa, gdy górę bierze egoizm. Europa odniesie sukces, jeżeli będziemy działać wspólnie, pragmatycznie i skutecznie.

Kontynent odporny na przeciwności

Mam nadzieję, że razem z państwami członkowskimi, instytucjami, agencjami, organizacjami międzynarodowymi oraz innymi państwami możemy udowodnić, że wyzwanie, które stoi przed nami, dotyczy wszystkich nas w jednakowym stopniu. Jestem przekonany, że tak właśnie jest.

Historia Europy dowodzi, że jesteśmy kontynentem odpornym na przeciwności, zdolnym zjednoczyć się wobec sił, które starają się nas podzielić. To doświadczenie powinno dodać nam odwagi w nadchodzących tygodniach i miesiącach.

Powyższy tekst ukazuje się równocześnie w gazetach Die Welt (Niemcy), Le Figaro (Francja), Dagens Nyheter (Szwecja) oraz NRC (Holandia). Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji „Rzeczpospolitej"

Europa jest i zawsze była dla mnie wspólnotą wartości. To niewątpliwy powód do dumy, o czym często zapominamy. Mamy najwyższe na świecie standardy polityki azylowej – nigdy nie odeślemy z powrotem osób, które przybywają do nas, by się schronić. To nasze zasady, zapisane w prawie i traktatach, ale obawiam się, że coraz rzadziej obecne w naszych sercach.

Mówiąc o imigracji, mówimy o ludziach. Ludziach takich jak ty i ja, choć niezupełnie takich samych, gdyż nie mieli oni aż tyle szczęścia – nie urodzili się w jednym z najbogatszych i najbardziej stabilnych regionów świata. Mówimy o ludziach, którzy musieli uciekać przed wojną w Syrii, terrorem Państwa Islamskiego w Libii czy dyktaturą w Erytrei.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Dlaczego premier Donald Tusk nie lubi Brytyjczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Czy branża hodowlana jest równie groźna dla klimatu jak przemysł i transport?
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Sondaże wyborcze. PiS utrzymuje przewagę, Tusk mobilizuje wyborców
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Co wpycha nas na głęboką europejską prowincję?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura