Surdykowski: Bóg chroni cesarza?

Każde dawne mocarstwo miało hymn, w którym poddani polecali monarchę opiece boskiej.

Publikacja: 16.02.2016 19:05

Surdykowski: Bóg chroni cesarza?

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Chociaż imperator Wszechrosji władał surowo, to naród zrywał się na baczność, by z całego serca zaintonować „Boże, cara chrani!". Podobnie jak wielojęzyczne ludy łagodnie rządzone przez Franza Josepha prosiły Najwyższego: „miej w opiece cesarza i nasz tron". By nie wspomnieć o „Good save The King", co po angielsku znaczy to samo.

Z historycznej perspektywy patrząc, opatrzność niezbyt przejmowała się modłami, bo nie wywrócił się jedynie tron londyński, choć chwała i zasięg imperium odeszły w przeszłość.

Nie inaczej dzisiaj. Nadzieja zawsze umiera ostatnia i dobrze jest trwać w przekonaniu, że opieka z zaświatów towarzyszy naszym władcom, a więc po trosze i nam samym. Także i w Polsce, choć ani monarchia piastowska, ani potężna Rzeczpospolita Obojga Narodów nie miały podobnego hymnu. Może dlatego, że szlacheccy poddani sprowadzili krakowskiego, a potem warszawskiego monarchę do skromnej roli władcy konstytucyjnego, a wkrótce nawet wybieralnego prezydenta. O najwyższe wsparcie dla królewskich poczynań zabiegano więc innymi modlitwami i inne śpiewano pieśni. Na przykład przed bitwą pod Grunwaldem obie strony wznosiły pienia do Matki Bożej, wierząc, że ich właśnie weźmie w opiekę. Wynik bitwy znamy; Najświętsza Panienka najlepiej wiedziała, komu ma sprzyjać, przecież to Żydówka!

Jeszcze dzisiaj coś jest na rzeczy, choć od dawna mamy republikę, podobno demokratyczną. Przecież rządzący w latach 2007–2015 Donald Tusk i jego Platforma otrzymaną od wyborców przepustkę na drugą kadencję zawdzięczają nie sobie samym, lecz niemądrej opozycji. Podobnie jest z nerwową mamusią, niepotrafiącą zachęcić jedynaka do konsumpcji kaszki, aż wreszcie nawinie się jakiś brzydal lub dziadyga, którym można postraszyć rozwydrzonego bachora. Wtedy zje ze strachu. Wystarczyło jednak, że PiS w ostatnich wyborach schował swoje dyżurne upiory, by wreszcie odzyskać władzę. Na pewno jeszcze nieraz je ukryje, gdy zadrze z Unią albo gdy polecą mu ostro w dół słupki poparcia. Tylko ile razy damy się nabrać na to samo?

Podobnie i teraz. Żal patrzeć, jak Nowoczesna i poobijana, lecz wciąż jeszcze niezatopiona Platforma walczą o tego samego wyborcę, który wcześniej głosował na Donalda Tuska, nim ciepła woda w kranie zbrzydła nam do reszty. Albo jak współzawodniczą w eskalacji rozhuśtanych przez PiS obiecanek (tu bezkonkurencyjny jest Grzegorz Schetyna).

A może by tak zaproponować coś ludziom, którzy świadomie głosowali na PiS i nadal wierzą w tę partię. Potraktować ich jak obywateli zatroskanych o państwo.

Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Rafał Trzaskowski zapracował sobie na brak zaufania wyborców
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Polacy nie chcą fejk prawicy, skoro mogą mieć oryginał
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Zandberg jak Maryla Rodowicz polityki. Czy dojrzeje jak Mentzen?
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Młodość zdmuchnie duopol już za dwa lata
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Mentzen nie daje PiS nowej nadziei