Polskę i Francję łączą zarówno wielowiekowe, tradycyjnie bliskie relacje, szacunek dla tych samych, uniwersalnych wartości, jak i podobna wrażliwość obu społeczeństw. Nasza współpraca wielokrotnie dowiodła już w historii swojego znaczenia i efektywności.
Wyzwania, przed którymi stoi dziś Europa – terroryzm, kryzys migracyjny, niesatysfakcjonujący wzrost gospodarczy, Brexit – wymagają podjęcia wspólnych, konsekwentnych działań, powrotu do wspomnianej polsko-francuskiej współpracy. By wspólnie budować przyszłość nie tylko relacji dwustronnych, ale również przyszłość silnej Unii, powinniśmy częściej rozmawiać z naszymi francuskimi przyjaciółmi, o czym wielokrotnie przypominałem przy okazji dwu- i wielostronnych spotkań na forach międzynarodowych.
Kłopoty „starej" Unii
Proponowałem również ożywienie Trójkąta Weimarskiego – propozycje intensyfikacji współpracy na tym forum przedstawiłem w zeszłym, jubileuszowym roku. Są konkretne pomysły na to, jak wspólnie z Paryżem i Berlinem niwelować różnice, a wzmacniać wspólnotę interesów. Zwłaszcza w formacie Trójkąta Weimarskiego widzę duży potencjał w poszukiwaniu wspólnych rozwiązań. Liczę, że nowy prezydent Francji podzieli ten punkt widzenia i wesprze ważne działania na rzecz ożywienia tego formatu, który przez lata stanowił ważne forum współpracy służące rozszerzonej Unii Europejskiej.
Budowa silnej Unii jest naszym wspólnym celem, choć niejednokrotnie różnimy się w doborze środków potrzebnych do realizacji tej wizji. W Polsce uważamy, że tylko spójna Unia „jednej prędkości", obejmująca wszystkie państwa członkowskie i uwzględniająca interesy całej Wspólnoty, może być odpowiedzią na współczesne wyzwania oraz sprostać oczekiwaniom naszych obywateli. Dzielenie Unii na kluby bardziej i mniej uprzywilejowanych państw nie stanowi sposobu na budowę silnej Unii – pogłębi ono tylko podziały i rywalizację między nami, zawracając nas do epoki sprzed 2004 r. Coraz częściej można odnieść wrażenie, że państwa „starej" Unii próbują obarczyć „nowych" członków odpowiedzialnością za własne kłopoty. Sprzeciwiamy się takiej narracji, uważamy, że zarówno „stare" państwa członkowskie, jak i państwa, które przystąpiły do Unii 13 lat temu, są beneficjentami procesów integracyjnych – w wymiarze gospodarczym, geostrategicznym i społecznym.
W interesie Polski i Francji jest, by Unia Europejska stawała się coraz silniejszym podmiotem stosunków międzynarodowych, aby Unia i jej państwa członkowskie były silne militarnie, zdolne do reagowania na wyzwania niestabilnego sąsiedztwa – zarówno tego wschodniego, jak południowego. Stąd nasza gotowość do udziału w inicjatywach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (WPBiO). W minionych latach nieraz udowodniliśmy, że w imię europejskiej solidarności angażujemy się militarnie również w tych regionach, w których Polska nie ma bezpośrednich interesów. Dlatego polscy żołnierze uczestniczyli w misjach w Republice Środkowoafrykańskiej czy Mali, gdzie wspieraliśmy siły działające pod trójkolorową flagą. Chcemy nadal współpracować z Francją, nie tylko w ramach unijnych, ale również pokojowych operacji i misji stabilizacyjnych ONZ. Pozostajemy jednak także realistami – wiemy, że unijne zdolności wojskowe nie powinny dublować działań NATO, czy wręcz konkurować z potencjałem Sojuszu, ale go uzupełniać. NATO jest dziś jedyną organizacją zdolną do skutecznej obrony swoich członków, zwłaszcza członków wschodniej flanki, narażonych na realne, militarne, „twarde" zagrożenie z zewnątrz. Chcemy silniejszej i bezpiecznej Europy ze wzmocnioną i skuteczniejszą WPBiO, ale tam, gdzie Sojusz Północnoatlantycki jest lepiej predestynowany do obrony swoich członków, tak jak to jest na Wschodzie, powinien odgrywać pierwszoplanową rolę; tam, gdzie to właśnie zdolności unijne mogą lepiej służyć wzmacnianiu bezpieczeństwa obywateli, winniśmy inwestować w rozwój WPBiO.