Ukraina czeka na zagranicznych inwestorów

Wartość inwestycji w różnych sektorach rynku energii może sięgnąć 80 mld euro. Napływ zagranicznego kapitału pomoże nam spełnić standardy UE – mówi prezes DTEK, największej prywatnej grupy energetycznej na Ukrainie Maksim Timczenko.

Publikacja: 05.11.2018 20:00

Ukraina czeka na zagranicznych inwestorów

Foto: materiały prasowe

Rz: Od kwietnia 2017 r. na Ukrainie obowiązuje ustawa o rynku energii, która ma być podstawą przejścia do konkurencyjnego modelu zgodnie ze standardami europejskimi. Jakie to daje szanse inwestorom?

Obecny rząd i narodowy regulator poważnie traktują kwestię reformy rynku energii elektrycznej. Do połowy przyszłego roku oczekujemy nowych reguł dla sektora energetycznego m.in. możliwości giełdowego handlu energią i zawierania kontraktów bilateralnych. To da potencjalnym inwestorom większą pewność lokowania kapitału na Ukrainie i porównywalne warunki do panujących w ich krajach. Dziś ukraiński sektor energetyczny jest jednym z najmniej rozwiniętych, ale też najbardziej obiecującym.

Jakie są potrzeby?

Zgodnie z naszymi kalkulacjami, stworzonymi na bazie strategii energetycznej kraju, wartość inwestycji w różnych sektorach tego rynku może sięgnąć 80 mld euro. Napływ zagranicznego kapitału na Ukrainę pomoże nam w dorównaniu do standardów panujących w UE.

Które sektory są obiecujące?

Takich sektorów jest kilka. Dla DTEK najbardziej obiecujący wydaje się rynek gazu. To sektor strategiczny także ze względu na bezpieczeństwo energetyczne kraju, który w ciągu pięciu lat mgłaby pokryć swoje zapotrzebowanie z własnej produkcji albo nawet stać się eksporterem.

Dziś Ukraina jest importerem błękitnego paliwa. Oczekuje się, że w tym roku sprowadzi łącznie ponad 11 mld metrów sześciennych gazu z krajów UE. Już od ponad dwóch lat Ukraina nie kupuje gazu z Rosji.

Z drugiej strony, mamy jedne z największych zasobów gazu w Europie – drugie pod względem wielkości, zaraz po Norwegii. DTEK ma plany rozwoju w tym segmencie (do 3 mld m sześć. rocznego wydobycia w 2020 r. – red.). W ciągu ostatnich czterech lat zwiększyliśmy wydobycie gazu trzykrotnie, do 1,7 mld m sześć. To dało nam pozycję jednego z największych prywatnych graczy w tym sektorze.

Liczymy na to, że wkrótce będą organizowane przetargi na nowe złoża. To stworzy szanse dla takich firm jak nasza, ale też zagranicznych inwestorów.

Macie też plany rozwijania odnawialnych źródeł energii.

Ukraina ma bardzo dobre naturalne warunki do rozwijania mocy z wiatru i słońca, jak też korzystne ramy prawne dla ich rozwijania. Obowiązują stałe stawki za produkcję (feed-in-tariff) gwarantowane przez państwo i ustalone w euro.

Ze względu na to, szansy rozwoju szuka tu wielu inwestorów. Zwłaszcza, że strategia energetyczna Ukrainy mówi o osiągnięciu 11-proc. udziału zielonej energii w bilansie paliw pierwotnych do 2020 r., a w 2035 r. – 25 proc. Dziś energetyka odnawialna stanowi tylko 2% całej ukraińskiej generacji energii elektrycznej.

Naszą ambicją jako przedsiębiorstwa jest posiadanie 1 GW w 2020 r. Oznacza to inwestycje na ponad 1 mld euro w farmy wiatrowe i słoneczne, z czego ok. 400 mln euro będzie pochodziło z naszych źródeł, a reszta od zagranicznych partnerów.

W tej chwili budujemy elektrownię słoneczną na ponad 200 MW, która będzie jedną z największych w Europie. Tu współpracujemy z chińskim CMEC, który jest częścią Sinomach, jednego z największych wykonawców projektów energetycznych na świecie. Potem planujemy kolejny podobny projekt na 240 MW.

Jeśli chodzi o farmy wiatrowe, to tu naszym partnerem jest General Electric i Vestas.

Ukraina jest jednym z najbardziej energochłonnych krajów. Jak chcecie pracować nad poprawą efektywności energetycznej?


Mamy olbrzymi potencjał do poprawiania efektywności energetycznej . Jako DTEK bierzemy udział w wykorzystaniu tego potencjału. Działamy w trzech kierunkach. Pierwszym jest świadczenie usług dla przemysłu, gdzie nasza siostrzana spółka już zrealizowała ponad 20 projektów w formule EPC (ang. Energy Performance Contract). Kolejnym kierunkiem są miasta na całej Ukrainie, którym oferujemy współpracę i współfinansowanie inwestycji komunalnych.


Są też odbiorcy detaliczni, dla których stworzyliśmy pakiet rozwiązań typu smart, w ramach którego zapewniamy wymianę liczników oświetlenia na rozwiązania LED, a także inne produkty.

Czy na Ukrainie już czuć napływ kapitału, czy to dopiero kwestia przyszłości?

W tej kwestii jestem ostrożnym optymistą. Na razie jesteśmy przed wyborami prezydenckimi (w marcu 2019 r.) i parlamentarnymi (w październiku 2019 r.). Inwestorzy czekają na ich wyniki. Po ustabilizowaniu się sytuacji politycznej nowy rząd powinien podjąć kroki zmierzające do wejścia do europejskich struktur. To powinno przełożyć się na gremialny napływ zagranicznego kapitału już od 2020 r.

Czy DTEK widzi szanse na polskim rynku?

Obecnie największe możliwości daje nam handel energią. Zwłaszcza po wzrostach cen w Polsce. Staramy więc produkować jak najwięcej w elektrowni, znajdującej się w pobliżu granicy i sprzedawać na rynek polski. Rocznie to ok. 1 TWh.

Jesteśmy jednak ograniczeni mocami przesyłowymi. Dziś to jedna linia o mocy 200 MW dedykowana eksportowi. W przyszłości moce przesyłowe mogłyby wzrosnąć dziesięciokrotnie, do ponad 2 tys. MW w obu kierunkach.

Plan zakłada połączenie z systemem ogólnoeuropejskim. Do 2022. narodowy operator sieci (Ukrenergo) ma zrealizować inwestycje warte 300 mln euro, by przygotować grunt do pełnej integracji.

W przeszłości kupowaliśmy w Polsce węgiel. Mieliśmy kontrakt z Bogdanką na dostawy 250 tys. ton w sezonie zimowym 2016/2017.

Na przyszłość interesuje nas też wejście w polski sektor odnawialnych źródeł energii, np. w zakresie modernizacji istniejących mocy wiatrowych.

 

Należące do DTEK kopalnie antracytu w Donbasie zostały po stronie kontrolowanej przez separatystów. Ze śledztwa „DGP" wynika, że część tego węgla trafia do Polski. Jaka jest skala nielegalnego procederu?

Cały antracyt wydobywany w 11 kopalniach, z których w 2017 r. zostaliśmy wywłaszczeni, trafia dziś przez Rosję do różnych krajów Unii Europejskiej. Z naszych informacji wynika, że z okupowanego terytorium Donbasu łącznie trafiło do nich nawet 2 mln ton antracytu. Polskie przedsiębiorstwa zakupiły ok. 300 tys. ton. Kiedy to odkryliśmy, zgłosiliśmy sprawę na policję. Trwa w tej sprawie śledztwo. Dla nas jest to szara strefa. Korzystamy z każdej okazji, by przedstawiać nasze stanowisko ambasadom krajów, do których trafia antracyt z Donbasu, i niektórym władzom unijnym. W odpowiedzi słyszymy, że to wyłączna odpowiedzialność krajów importujących, które same powinny stworzyć system kontroli pochodzenia węgla. Oczekiwalibyśmy silniejszej reakcji ze strony UE i państw, do których antracyt trafia.

Rozpoczęliśmy też dyskusje z polską ambasadą na Ukrainie. Ukraina też kupuje antracyt z Rosji. Jaką macie pewność, że nie pochodzi on z którejś z kopalń w Donbasie?

Są takie obawy. Dlatego cały antracyt przyjeżdżający do nas z Rosji jest badany na granicy pod względem chemicznym. Na tej podstawie można ustalić jego pochodzenie. Sprawdzamy również, by węgiel był wysłany bezpośrednio ze stacji kolejowych, które znajdują w pobliżu działających kopalń. Jeśli węgiel jest wysyłany ze stacji, w pobliżu których nie ma wydobycia węgla, jest duże prawdopodobieństwo, że jest to węgiel z Donbasu. Odmawiamy takich dostaw.

Macie ambicję stać się eksporterem gazu, a tymczasem Polska też rozbudowuje infrastrukturę do dywersyfikacji kierunków dostaw m.in. ma terminal LNG, planuje rurociąg Baltic Pipe czy połączenie z Litwą – GIPL.

Takie projekty, jak Baltic Pipe czy GIPL, są ważne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i regionu, a więc także Ukrainy. W pełni je popieramy. Na pewno też przez kolejne pięć lat będziemy kupować gaz w Europie. W przyszłości – dzięki Baltic Pipe – będziemy też mogli rozszerzyć nasze możliwości zaopatrywania się w błękitne paliwo w samej Polsce. Ten projekt – podobnie jak terminal LNG – wpłynie na nasz rynek gazu. Im więcej źródeł dostaw, tym niższe będą ceny tego paliwa także na Ukrainie.

Jest też kontrowersyjny projekt Nord Stream 2, który może zmniejszyć rolę Ukrainy jako kraju tranzytowego.

To projekt bardziej polityczny niż ekonomiczny. Kraje europejskie powinny wziąć lekcję z naszych negatywnych doświadczeń z Rosją i zgodzić się, że realizacja drugiej nitki gazociągu Nord Stream nie jest zgodna z polityką UE. Dla Ukrainy będzie on miał zdecydowanie negatywne konsekwencje. Jednak także my musimy odrobić swoją lekcję, jeśli chodzi o poprawę jakości systemu transportu gazu. Potrzebne są inwestycje w tym sektorze.

Ukrainę czeka wielka prywatyzacja. Czy to szansa dla zagranicznych graczy?

Majątek państwowych przedsiębiorstw energetycznych jest wyeksploatowany. Musimy pozyskać firmy, które zainwestują olbrzymie pieniądze w system transportu gazu, tak byśmy mogli być konkurencyjni jako kraj tranzytowy. Mocno niedoinwestowany jest też sektor przesyłu energii elektrycznej i jej dystrybucji. Z szacunkowych 80 mld euro koniecznych nakładów inwestycyjnych, 40 proc. potrzebne jest na modernizację sieci, m.in. wysokich napięć.

To potężne pieniądze. Czy będą zachęty, np. podatkowe?

By zachęcić inwestorów do lokowania kapitału na Ukrainie, najpierw trzeba im stworzyć wstępne warunki. Jednym z nich jest otoczenie regulacyjne dla wytwórców, czyli stworzenie otwartego i konkurencyjnego rynku, dającego producentom prawo sprzedaży energii bezpośrednio klientom. Sektor dystrybucji czeka zaś na nowy mechanizm zachęt. Inwestorzy potrzebują mechanizmu, który da im jasność co do zwrotu z kapitału. W przypadku OZE klimat inwestycyjny już jest dobry. Tu jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że powinniśmy w przyszłości podążać za europejskimi standardami, czyli po pewnym czasie wdrożyć system aukcyjny. Z kolei sektor gazowy ożywi się dopiero, kiedy zostaną uruchomione przetargi na nowe odwierty. Przede wszystkim jednak inwestorzy muszą czuć, że ich prawa są chronione.

CV

Maksim Timczenko jest prezesem DTEK od lipca 2005 r. Wcześniej był starszym menedżerem w firmie System Capital Management. Karierę rozpoczynał jako konsultant w PwC w 1998 r. Absolwent Państwowej Akademii Zarządzania w Doniecku i Uniwersytetu w Manchesterze.

Rz: Od kwietnia 2017 r. na Ukrainie obowiązuje ustawa o rynku energii, która ma być podstawą przejścia do konkurencyjnego modelu zgodnie ze standardami europejskimi. Jakie to daje szanse inwestorom?

Obecny rząd i narodowy regulator poważnie traktują kwestię reformy rynku energii elektrycznej. Do połowy przyszłego roku oczekujemy nowych reguł dla sektora energetycznego m.in. możliwości giełdowego handlu energią i zawierania kontraktów bilateralnych. To da potencjalnym inwestorom większą pewność lokowania kapitału na Ukrainie i porównywalne warunki do panujących w ich krajach. Dziś ukraiński sektor energetyczny jest jednym z najmniej rozwiniętych, ale też najbardziej obiecującym.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO