Reklama
Rozwiń

Kuriozalny raport o zakazie handlu

Czytając raport uzasadniający utrzymanie, a nawet zaostrzenie zakazu niedzielnych zakupów, oczy przecierałem ze zdumienia.

Aktualizacja: 03.04.2019 12:52 Publikacja: 03.04.2019 12:46

Kuriozalny raport o zakazie handlu

Foto: 123RF

Przed wyborami rząd nie chce zadzierać z Solidarnością. Dlatego nie wycofa się z planu przykręcenia śruby sklepom. W przyszłym roku wszystkie niedziele będą bez zakupów. Obowiązek wykonania intelektualnego salta mortale i znalezienia uzasadnienia dla podjętej we wtorek decyzji przypadł w udziale Ministerstwu Przedsiębiorczości i Technologii. Lektura opublikowanego w środę raportu tegoż resortu pokazuje, jak w celach politycznych można sprzeniewierzyć się misji zapisanej w nazwie ministerstwa. Bo przecież biurokratyczne bariery budowane w imię ideologii nie mają nic wspólnego ze wspieraniem wolnej przedsiębiorczości.

Ministerstwo publikuje w raporcie dane pokazujące, że w ubiegłym roku, gdy zakaz wprowadzono (wypadła połowa handlowych niedziel), ubyło aż 6,2 proc. małych sklepów. Właśnie tych, którym miał w myśl zamierzeń pomysłodawców pomóc. Jednocześnie przybyło 3,6 proc. supermarketów i 4,1 proc. dyskontów, ponad dwa razy więcej niż w ostatnim roku bez zakazu. A przecież w myśl zapewnień pomysłodawców miał on ekspansję handlu wielkopowierzchniowego powstrzymać.

I oto z takiego zestawu danych Ministerstwo Przedsiębiorczości wyciąga wniosek przeciwny do tego, jaki podsuwałaby logika. Proponuje więcej tego samego, a wiec niezmieniane przepisów przewidujących całkowitą eliminacje niedzielnego handlu już w przyszłym roku.

Czytaj także:  Szeroki front przeciwników zakazu handlu 

Co ciekawe, dodaje, że „niezbędne jest przeprowadzenie pogłębionego badania i obserwacji handlu detalicznego oraz oddziaływania ograniczenia niedzielnego na placówki małego formatu”. A przecież to właśnie ten raport miał zawierać wnioski z pogłębionej obserwacji handlu i badań wpływu zakazu na małe sklepy.

Zdaniem resortu ocena skutków ograniczeń jest przedwczesna, bo „upłynął zbyt krótki czas obowiązywania nowych przepisów, a rok 2018 był niezwykle korzystny pod względem wartości sprzedaży także z powodu bardzo sprzyjających warunków pogodowych”. Oczy przecieram ze zdumienia: rządzący nie umieją ocenić skutków swoich działań, bo w ubiegłym roku było słonecznie i deszcz nie padał?

Ministerstwo uważa też, że należy też zbadać wpływ ograniczenia handlu w niedziele na „jakość życia Polaków, satysfakcję z relacji społecznych, zadowolenie z czasu wolnego, możliwą poprawę zdrowia fizycznego i psychicznego”. Dlaczego tego teraz nie zrobiło? Takie badania zamawia się w jeden dzień. Zresztą deklarowanym celem zakazu nie była poprawa zdrowia fizycznego i psychicznego. To ostatnie zresztą proponuję ocenić w najbliższą sobotę w zatłoczonym do nieobrażanych rozmiarów dyskoncie na moim osiedlu.

Resort przedsiębiorczości sugeruje ”dopracowanie regulacji w kierunku dalszego wzmocnienia małych, polskich sklepów”. Oby nie skończyło się dla nich tak, jak zakaz handlu. Bo plajtującego kupca nie pocieszy inna z konkluzji raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, że przecież w gospodarce postępowało będzie „przesuwanie się zasobów ludzkich w kierunku prac umożliwiających generowanie wyższych dochodów”. To tak jakby Ministerstwo Rolnictwa wsparło regulacje zmierzające do zarżnięcia małych gospodarstw rolnych, bo przecież gdzie indziej można lepiej przyczynić się do powiększania PKB, a przesunięcie siły roboczej z wsi do zgłodniałego rąk do pracy miasta jest dla gospodarki korzystne. Ekonomicznie to może i logiczne, ale społecznie i politycznie – samobójcze.

Opinie Ekonomiczne
Polacy oszczędzają jak nigdy dotąd. Ale dlaczego trzymają miliardy na kontach?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Czas ucieka. UE musi znaleźć sposób na rosyjskie aktywa
Opinie Ekonomiczne
Adam Roguski: Ustawa schronowa, czyli tworzenie prawa do poprawy
Opinie Ekonomiczne
Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?
Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy