Wielkie koncerny energetyczne bronią swoich pozycji

Rozmowa z Erwinem van Lumichem, dyrektorem odpowiedzialnym za energetykę w agencji Fitch Ratings

Publikacja: 07.01.2008 01:54

Wielkie koncerny energetyczne bronią swoich pozycji

Foto: Archiwum

Komisja Europejska chce, by każdy koncern dostarczający w krajach Unii energię elektryczną lub gaz pozbył się należących do niego sieci przesyłowych. Przekonuje, że jest to najlepsza opcja dla konkurencji na rynku. Propozycja Brukseli napotkała już silny opór ze strony Niemiec i Francji. Niezadowoleni sa także Rosjanie. Gazprom straszy, że jeśli forsowane przez Komisję przepisy wejdą w życie, ceny rosyjskiego surowca dla Europy mogą wzrosnąć nawet o 50 proc.

Rz: Unia Europejska proponuje faktycznie podział zintegrowanych firm energetycznych. Domagając się, by tacy potentaci jak niemieckie E.ON, RWE czy francuskie EdF i GdF wydzielili działalność przesyłową, czyli sieci rurociągów i linii energetycznych, napotyka bardzo duży opór. Czy zasada unbundlingu ma więc szanse wejść w życie?

Erwin van Lumich: To będzie trudny proces, zwłaszcza że istotną rolę odgrywają tu politycy. Część firm może liczyć na wsparcie ze strony swoich rządów. Na przykład władze Francji i Niemiec – choć w mniejszym stopniu – nie popierają propozycji unijnych. Nie jest jasne, czy Komisja Europejska będzie mieć dość siły, by wdrożyć te przepisy. Ten proces zapewne potrwa kilka lat, liczę jednak na pewien kompromis.

Czy taki kompromis jest możliwy? Zwłaszcza w sytuacji, gdy te koncerny mają silną pozycję rynkową, a bojąc się jej osłabienia, przekonują rządy do skutecznego zablokowania propozycji Komisji Europejskiej.

Na pewno wielkie koncerny próbują przekonać rządy swoich krajów, że wydzielenie sieci nie jest dobrym pomysłem. Inna kwestia to, czy politycy wysłuchają ich racji. Trudno mi ocenić, jak dużą siłę przekonywania i oddziaływania na polityków mają te firmy. Ale nie ulega wątpliwości, że dla rządu każdego kraju priorytetem jest bezpieczeństwo dostaw surowców i energii. Jeśli zatem koncerny będą straszyć polityków, że w efekcie nowych przepisów unijnych te dostawy zostaną zagrożone i „nastaną ciemności”, to może to być istotny argument. Zwłaszcza jeśli zaczną udowadniać, że sieci w rękach nowych właścicieli, czyli po wydzieleniu z dużych koncernów, będą niedoinwestowane.

Czy wobec tak silnego sprzeciwu wielkich i wpływowych koncernów te propozycje unijne nie pozostaną tylko na papierze?

Opinie o tym, jak przeprowadzić wydzielenie sieci, są podzielone, jedni popierają pomysł całkowitego odseparowania, czyli zmiany własnościowej. Inni opowiadają się za pozostawieniem sieci w tych pionowo zintegrowanych firmach, ale pod warunkiem że zarządzać nimi i nadzorować je będzie niezależny podmiot. I to ten operator zadbałby o równy dostęp do sieci wszystkich graczy na rynku. Tak zrobiono już w Szkocji, gdzie właścicielem sieci jest Scotish Power, ale operatorem jest National Grid. Komisja Europejska ocenia takie rozwiązanie za również odpowiednie, jeśli w sprawie pełnego – własnościowego wydzielenia sieci będzie trudno osiągnąć kompromis. Na przykład w Holandii zaplanowano wydzielenie własnościowe na lata 2009 – 2010. Jeśli ten proces sprawnie przebiegnie, to może być dodatkowy argument za wprowadzeniem nowych przepisów.

Przykład Szkocji jest bardzo interesujący, ale obawiam się, że E.ON i RWE albo EdF lub GdF nie będą w stanie oddać w zarządzanie swoich sieci niezależnym firmom. Te koncerny są właścicielami wielkich, strategicznych sieci gazociągów i linii energetycznych. Czy tu jest możliwy kompromis?

Scotish Power w Szkocji ma tak samo silną pozycję jak E. On w Niemczech. Ale nie chodzi tu o ocenę siły oddziaływania poszczególnych koncernów. Dla Komisji Europejskiej istotne jest przyjęcie jednego modelu – sposobu wydzielenia sieci, bo zależy jej na stworzeniu zintegrowanego europejskiego rynku energetycznego. Nie może być tak, że w Holandii sieci będą mieć nowego właściciela, w Szkocji – operatora, a w Niemczech pozostaną w strukturach E.ON.

Co tak naprawdę stracą potentaci, jeśli Komisja Europejska przeforsuje przepisy, które faktycznie pozbawią je kontroli nad sieciami? Nie chodzi przecież tylko o przychody z tego typu usług.

Pionowo zintegrowane koncerny, które są wytwórcami energii, przesyłają ją i sprzedają, są bardzo dobrze postrzegane. Mają dużą wiarygodność inwestycyjną i wysoki poziom ratingów. Usługi sieciowe gwarantują im stałe przychody. Jeśli zostaną pozbawione sieci, spadnie ocena wiarygodności. Nie ulega wątpliwości, że rating koncernu pionowo zintegrowanego jest wyższy niż firmy tylko produkującej energię lub będącej tylko jej sprzedawcą. A to ma szczególne znaczenie choćby przy zaciąganiu kredytów na inwestycje. Stąd tak silna opozycja koncernów. Jednocześnie gdyby doszło do przekazania sieci niezależnej firmie, jej pozycja znacznie by wzrosła. Byłaby lepiej postrzegana na przykład przez banki, choćby ze względu na stałe przychody niż w przypadku, gdy pozostawałaby spółką zależną jakiegoś koncernu.

Przeciw nowym przepisom protestują nie tylko unijne firmy, ale także Rosjanie. Największy na świecie koncern gazowy Gazprom grozi, że jeśli wejdą one w życie, ceny rosyjskiego surowca dla Europy wzrosną o 50 proc. Czy to realna groźba? Gdyby się spełniła, za tysiąc metrów sześc. rosyjskiego gazu zapłacimy nawet ok. 450 dol.

Unia Europejska domaga się, by firmy, które wydobywają surowce i sprzedają je na unijny rynek, także musiały podlegać tym samym przepisom, jak firmy działające w obrębie Wspólnoty. Zatem trzeba by też podzielić Gazprom. Ale zapowiedź drastycznej podwyżki ceny gazu raczej należy traktować jako rodzaj presji na Komisję Europejską, by złagodziła swoje stanowisko. Rosjanie zdają sobie sprawę, że państwa unijne potrzebują ich gazu, tak samo jak algierskiego czy skandynawskiego. Ale oczywiście żaden z tych krajów nie może dyktować Unii, co ma robić.

Komisja Europejska chce, by każdy koncern dostarczający w krajach Unii energię elektryczną lub gaz pozbył się należących do niego sieci przesyłowych. Przekonuje, że jest to najlepsza opcja dla konkurencji na rynku. Propozycja Brukseli napotkała już silny opór ze strony Niemiec i Francji. Niezadowoleni sa także Rosjanie. Gazprom straszy, że jeśli forsowane przez Komisję przepisy wejdą w życie, ceny rosyjskiego surowca dla Europy mogą wzrosnąć nawet o 50 proc.

Rz: Unia Europejska proponuje faktycznie podział zintegrowanych firm energetycznych. Domagając się, by tacy potentaci jak niemieckie E.ON, RWE czy francuskie EdF i GdF wydzielili działalność przesyłową, czyli sieci rurociągów i linii energetycznych, napotyka bardzo duży opór. Czy zasada unbundlingu ma więc szanse wejść w życie?

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację