Wal-Mart to prawdziwy gigant – zatrudnia 1,9 mln osób, ma w USA 4 tys. sklepów, kolejne 3 tys. w 15 krajach. Dziś 39 proc. udziałów w giełdowej spółce należy do Alice, Roba i Jima Walton, dzieci twórcy firmy Sama Waltona. Kilka lat temu majątek rodziny był wyceniany na 90 mld dol. Ale zmarła w ubiegłym roku żona Waltona przekazała część ich majątku na cele charytatywne. Teraz ocenia się go na ok. 70 mld dol.
Waltonowie nie zarządzają bezpośrednio Wal-Martem, ale spotykają się trzy razy w roku w centrali i sprawdzają realizację strategii firmy z wytycznymi Sama Waltona, który stworzył potęgę sieci. Magazyn „Time” zalicza go do 100 najbardziej wpływowych osób XX wieku. Roczne obroty stworzonej przez niego firmy wynoszą ok. 350 mld dol., co daje jej od wielu lat pozycję lidera branży handlowej na świecie.
Smykałkę do handlu Sam Walton miał od urodzenia. Nie da się ukryć, że ciężkie warunki życia tylko rozwijały jego umiejętności.
Dorastał w czasie wielkiego kryzysu na farmie w Oklahomie, musiał pracować, by pomóc rodzicom. Rano przed szkołą doił krowę, mleko rozlewał do butelek i sprzedawał. Po szkole z kolei doręczał gazety. Mimo wielu obowiązków był też zapalonym sportowcem, grał w koszykówkę i futbol, ze swoją licealną drużyną zdobył mistrzostwo stanu.
Ciężka praca weszła mu w nawyk, ale była też koniecznością, gdyż nie mógł liczyć na pomoc rodziców. Gdy studiował ekonomię na Uniwersytecie Missouri, by mieć pieniądze na czesne, pracował jako ratownik na basenie. Na posiłki zarabiał, pracując jako kelner w restauracji. Już w trzy dni po skończeniu college’u zatrudnił się jako menedżer w JCPenney – miesięcznie zarabiał 75 dolarów – później kilka lat spędził w armii.