Ważniejsza jednak od biznesowego szczęścia jednej z instytucji jest zmiana kierunku myślenia nadzorcy. Komisja Nadzoru Finansowego w drugim roku od powstania zajęła się wnioskiem dotyczącym połączenia funduszy i wydała pozytywną decyzję. Dała w ten sposób jasny sygnał liberalnego podejścia. Pokazała, że nie ilość, a jakość działających OFE powinna być priorytetem. Również w interesie milionów ich klientów.

Pewnych procesów rynkowych nie da się zbyt długo blokować. A skoro część powszechnego systemu emerytalnego oddana została w ręce prywatnych instytucji, to należy oczekiwać, że będą one działać zgodnie z zasadami wolnego rynku. I w źle pojętym interesie uczestników tego systemu nie można zakazać konsolidacji. Ten negatywny trend rozpoczął pierwszy nadzorca. A dokładnie kierownictwo Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi - Cezary Mech i Paweł Pelc. Byli oni przeciwni fuzjom OFE i taki sygnał przekazali rynkowi. Choć paradoks polega na tym, że to właśnie urząd, którym kierowali, wydał najwięcej decyzji w tej kwestii. Większość z nich dotyczyła jednak maleńkich podmiotów. Później, gdy ten urząd został zlikwidowany, skutecznie blokowali dalszą konsolidację.

Wszędzie na świecie, gdzie działa podobny do naszego system, procesy takie się odbyły. I nigdzie nie następowało to ze szkodą dla klientów. Gdy konkurują podmioty podobne do siebie pod względem wielkości, możliwości, które otwierają się przed ich klientami, są ogromne. Wówczas głównym orężem w walce konkurencyjnej o klientów stają się opłaty pobierane od ich oszczędności.