Andrzej Stec: Gospodarka obudzi się latem?

Mocne tąpnięcie w konsumpcji i podaży jest pewne nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Nasze PKB może spaść. Pytanie tylko, o ile?

Publikacja: 31.03.2020 21:00

Andrzej Stec: Gospodarka obudzi się latem?

Foto: AFP

Niższy wzrost gospodarczy i konsumpcja, wyższa inflacja i bezrobocie. To prognozy na marzec dla polskiej gospodarki, zebrane wśród krajowych instytucji finansowych przez „Rzeczpospolitą" w najszerszej tego typu ankiecie prognostycznej w Polsce. Średnie prognozy nie zaskakują, ale i nie kłują w oczy, choć niektóre skrajne pozwalają wyobrazić sobie potencjalny obraz zniszczeń (np. spadek konsumpcji o 20, a nawet 30 proc.). Wszak uwzględniają już stygnącą od dwóch–trzech tygodni gospodarkę.

To jednak dopiero preludium do tego, czego niemal wszyscy Polacy i przedsiębiorcy doświadczą już w kwietniu i całym drugim kwartale, a następnie, z pewnym opóźnieniem, zobaczą w danych statystycznych. Mocne tąpnięcie w konsumpcji i w podaży jednocześnie jest pewne nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Do tego dochodzi wstrzymanie lub przynajmniej zakłócenie łańcucha dostaw. Sam premier Mateusz Morawiecki nie wyklucza już spadku polskiego PKB. Pytanie tylko, o ile.

Co czeka naszą gospodarkę w drugim półroczu i 2021 roku? Na dzisiaj jest więcej pytań niż odpowiedzi. Po pierwsze, nie wiadomo, jak będzie przebiegała epidemia: czy krzywa przyrostu zakażeń i zgonów zacznie gwałtownie się podnosić, a może zacznie się w końcu spłaszczać? Może ktoś szybciej, niż myślimy, stworzy skuteczny lek lub szczepionkę na koronawirusa, przy okazji zgarniając fortunę?

Pytanie też o stronę praktyczną, czyli o skuteczność rządowych tarcz antykryzysowych. W USA bank centralny kupuje niemal wszystko, drukując dolary na potęgę. W strefie euro – podobnie. W Polsce bank centralny pewnie mógłby więcej i odważniej włączyć się w walkę z kryzysem – chociażby skupując obligacje korporacyjne. Rząd z pewnymi problemami czasowo-legislacyjnymi proponuje pierwszą tarczę antykryzysową, a po cichu słychać już o jej kolejnej odsłonie dla biznesu. Inna sprawa, czy nadmierna akcja fiskalna nie odbiłaby się rzeczywiście na słabości naszej waluty. Przyjmując wcześniej euro, zapewne spalibyśmy teraz wszyscy spokojniej.

Scenariuszy dla krajowej gospodarki jest kilka – wciąż nie jest wykluczony jest ani ten najbardziej optymistyczny, zakładający mocne odbicie (kształt litery V), ani ten pesymistyczny, oznaczający kontynuację recesji (kształt litery L). Reakcja rynków światowych, po spektakularnej, najsilniejszej od dziesiątek lat fali spadkowej, jest światełkiem w tunelu. Od kilku, kilkunastu dni obserwujemy odbicie giełdowych indeksów (w tym warszawskiego). Przyjęło się, że giełdy wyprzedzają gospodarkę o około sześć miesięcy.

Optymizm płynie również z Chin. Marcowe nastroje i prognozy dla chińskiego przemysłu wróciły na ścieżkę wzrostu po styczniowo-lutowej zapaści. Co prawda, wiarygodność danych makroekonomicznych, zwłaszcza zbieranych przez rządową instytucję, zawsze pozostawiała wiele do życzenia, ale tym razem, wbrew wszechobecnym emocjom i pesymizmowi, warto je przytoczyć.

Niższy wzrost gospodarczy i konsumpcja, wyższa inflacja i bezrobocie. To prognozy na marzec dla polskiej gospodarki, zebrane wśród krajowych instytucji finansowych przez „Rzeczpospolitą" w najszerszej tego typu ankiecie prognostycznej w Polsce. Średnie prognozy nie zaskakują, ale i nie kłują w oczy, choć niektóre skrajne pozwalają wyobrazić sobie potencjalny obraz zniszczeń (np. spadek konsumpcji o 20, a nawet 30 proc.). Wszak uwzględniają już stygnącą od dwóch–trzech tygodni gospodarkę.

To jednak dopiero preludium do tego, czego niemal wszyscy Polacy i przedsiębiorcy doświadczą już w kwietniu i całym drugim kwartale, a następnie, z pewnym opóźnieniem, zobaczą w danych statystycznych. Mocne tąpnięcie w konsumpcji i w podaży jednocześnie jest pewne nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Do tego dochodzi wstrzymanie lub przynajmniej zakłócenie łańcucha dostaw. Sam premier Mateusz Morawiecki nie wyklucza już spadku polskiego PKB. Pytanie tylko, o ile.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację