Teraz receptą na słabe wyniki i wzmocnienie firmy w obliczu narastającego kryzysu stały się zapowiedzi fuzji i przejęć. Czy lepiej, by PKN Orlen przejął Lotos, czy jednak by Lotos zdążył się połączyć wcześniej z PGNiG? Niestety w przypadku firm, w których kontrolny udział ma Skarb Państwa, większość planów to werbalne zapowiedzi prezesów. Bo właściciel i tak się na to teraz nie zgodzi.
Celem podstawowym dla prezesów tych spółek powinien być przede wszystkim wzrost wartości przez zdobywanie rynku przy spadających kosztach. Firmy mają tu co robić. PKN ma problemy z biznesowym skonsumowaniem zakupu litewskich Możejek. Lotos musi sobie poradzić z ambitnym planem inwestycji w momencie spadku cen ropy. PGNiG musi zacząć realnie działać, by znaleźć alternatywny kierunek dostaw gazu. Połączyć się jeszcze zdążą. I kierować tym musi biznesowa logika, a nie polityczne harce czy krótkoterminowe problemy z bankami. Jedynym realnym czynnikiem, który może przyspieszyć te plany, jest zagrożenie wrogim przejęciem. Teoretycznie przy niskich kursach jedna z rosyjskich kompanii naftowych mogłaby ogłosić wezwanie na akcje PKN lub Lotosu. Teoretycznie, bo nie oszukujmy się, Rosjanom te spółki nie są kapitałowo potrzebne. I tak są uzależnione od nich pod względem dostaw.
[link=http://blog.rp.pl/kurasz/2008/12/02/ucieczka-do-przodu-czy-realny-plan/]Skomentuj na blogu[/link]