Reklama
Rozwiń

Jaki rachunek zapłacimy za energię atomową

Energia z atomu jest bezpieczna, ekologiczna, a także – nawet biorąc pod uwagę ogromne koszty związane z budową reaktorów jądrowych – tania.

Aktualizacja: 06.07.2009 08:05 Publikacja: 05.07.2009 22:05

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/07/05/jaki-rachunek-zaplacimy-za-energie-atomowa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Takie argumenty słychać z ust zwolenników energetyki jądrowej od dawna, zmienia się tylko ich nasilenie w mediach, co związane jest z koniunkturą na rynku surowców – im droższy gaz czy węgiel, tym częściej słyszymy o zaletach atomu, których nikt nie próbuje negować.

"Rzeczpospolita" dotarła jednak do wyliczeń, które stawiają pod znakiem zapytania ekonomiczne uzasadnienie budowy w Polsce elektrowni jądrowych. Ich wiarygodność jest tym większa, że zostały przeprowadzone na zlecenie państwowej spółki, która miałaby odpowiadać za atomowe inwestycje.

Okazuje się, że prąd wyprodukowany z atomu będzie co najmniej o połowę droższy od tego z tradycyjnych elektrowni, a niewykluczone, iż jego cena będzie nawet dwukrotnie wyższa. Co na to Ministerstwo Gospodarki? Twierdzi, że dysponuje analizami mówiącymi coś zupełnie innego: energia z atomu ma być od 20 do 50 proc. tańsza od tej wyprodukowanej z węgla czy gazu. Problem w tym, że resort nie chce zdradzić, co to za analizy, przez kogo i według jakich kryteriów przygotowane. Musimy więc wierzyć na słowo, że są wiarygodne. Ale czy w takim razie nieprawdziwy jest raport przygotowany na zlecenie należącego do państwa potencjalnego inwestora?

Najnowsze badania pokazują, że energetyka atomowa cieszy się wśród Polaków coraz większą popularnością. Szybko wydłuża się też kolejka samorządów, które chętnie widziałyby taką elektrownię u siebie. Rozpoczęcie jej budowy, po kilkunastu latach nieudanych prób (inwestycję w Żarnowcu wstrzymano na początku lat 90.), mogłoby być sukcesem każdego rządu. Trudno się zatem dziwić premierowi, że doprowadził do przyspieszenia prac.

W tej sprawie rząd nie może sobie jednak pozwolić na choćby najmniejsze niejasności. Nie dlatego, że przejrzystość prowadzenia w Polsce polityki wciąż pozostawia sporo do życzenia, a poprawa tych standardów wypisana była na sztandarach wyborczych partii rządzącej. Ale dlatego, że chodzi o inwestycje warte nawet 130 miliardów złotych, za które rachunek zapłacimy nie tylko my, ale również nasze dzieci.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/07/05/jaki-rachunek-zaplacimy-za-energie-atomowa/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Takie argumenty słychać z ust zwolenników energetyki jądrowej od dawna, zmienia się tylko ich nasilenie w mediach, co związane jest z koniunkturą na rynku surowców – im droższy gaz czy węgiel, tym częściej słyszymy o zaletach atomu, których nikt nie próbuje negować.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Wielki zakład Europy o Indie
Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska a Chiny: pomiędzy współpracą, konkurencją i rywalizacją
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: hutnictwo stali jest wyjątkiem od piastowskiej doktryny premiera Tuska
Opinie Ekonomiczne
Joanna Pandera: „Jezioro damy tu”, czyli energetyka w rekonstrukcji
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Big tech ma narodowość i twarz Donalda Trumpa