Reklama

Trzymanie poziomu

Ugryzła mnie dziś zajadle pretensjonalność. „Seksowne wampiry ukąsiły współczesną popkulturę” – stręczy tytuł artykułu w „Polsce”. Jeśli jest coś, co odrzuca bardziej to przebieranki

Aktualizacja: 19.08.2010 12:49 Publikacja: 19.08.2010 11:19

Po co „Polska” udaję gazetę opiniotwórczą, gdy faktycznie operuje środkami z zupełnie innej, brukowej stylistyki. W ten sposób „Polska” nie tylko ukąsiła, ale nawet bezpardonowo weszła w samo (najciemniejsze) jądro popkultury.

A można inaczej. Nawet prozą ocierającą się o wiersz.

„U mnie stres też jest,

Też mnie zjada

Ale jak nie ma stresu,

Reklama
Reklama

Nie ma adrenaliny,

Jak nie ma adrenaliny, nie ma wyniku,

A jak nie ma wyniku….

Więc też jest u mnie

Ciśnionko lekuchne”

To słowa Piotra Małachowskiego, polskiego dyskobola, z wywiadu dla „Gazety Wyborczej”. Kazimierz Przerwa-Tetmajer napisał wiersz o dyskobolu, dziś dyskobole mówią tak, jakby pisali wiersze. Herbert to nie jest, ale Małachowski nikogo nie ukąsił, nie zaklął, nie znienawidził, nie obarczył winą itd. Czyli zachował się całkowicie odmiennie niż wielu polskich sportowców. Innymi słowy – zawyżył poziom (w końcu to mistrz Europy). Niestety nie ten sam, który tytuł w „Polsce” obniżył.

Reklama
Reklama

Obniżanie poziomu jest też ogólnym wnioskiem płynącym z „Wojny o Krzyż”. Nic się co prawda w tej sprawie przełomowego wczoraj nie wydarzyło, ale stały poziom chaosu wciąż obowiązuje. Pod pałacem prezydenckim mieliśmy już anarchistów, socjalistów, liberałów, katolików, antyklerykałów, konserwatystów, moherowców, wykluczonych, policjantów, zakonnice, księży itp. Nic dziwnego, że zachodnie media absolutnie się w tej sprawie pogubiły.

Dostrzegła to „Polska”: „Protestujący przeciwko krzyżowi to narkomani i sataniści – taką opinię jednej z uczestniczek demonstracji w obronie symbolu usłyszał świat za pośrednictwem agencji informacyjnej AP. Międzynarodowe media próbują nadać sens takim właśnie emocjom, które gołym okiem widać na Krakowskim Przedmieściu, twierdząc, że to oznaka głębokich podziałów kulturowych w Polsce, bądź symbol napięć na linii państwo – Kościół”.

Ależ od miesięcy wszystkie media – łącznie z polskimi – starają się nadać sens temu, co dzieje się pod krzyżem. Tym trudniej, że z emocjami już tak jest, że często je sensownie wytłumaczyć. A jak już się zbierze taki przekrój kulturowy i światopoglądowy, jak ma to miejsce na Krakowskim Przedmieściu, to mamy emocjonalną wieżę Babel. Przynajmniej wreszcie widać jak na dłoni, jak wygląda w Polsce oddolne pojmowanie demokracji. Niewiele się po tym względem zmieniło przez 300 lat, od czasów XVIII wiecznych Sejmów. Tylko trudniej zebrać armię pod jednym sztandarem. Teraz jest za to armia sztandarów w nielicznych rękach. Jedyna pociecha, że tak jest bardziej demokratycznie. A jak kolorowo!

Opinie Ekonomiczne
Prof. Adam Noga: Ten Nobel z ekonomii był oczekiwany od dawna
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Dokąd zmierza polski system ochrony zdrowia
Opinie Ekonomiczne
Hubert Kozieł: Kreatywna destrukcja w skali międzykontynentalnej
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Kto na starość poda zupę politykom PiS?
Opinie Ekonomiczne
Aktywistki klimatyczne: Przestańmy hamować, zacznijmy inwestować w silny polski przemysł
Reklama
Reklama