Pora na reformy

Po pandemii Covid-19 Polska potrzebuje nie rosnącej ingerencji państwa w gospodarkę, ale reform, które stworzą dla firm dobre warunki do inwestowania i zatrudniania.

Publikacja: 22.06.2020 21:00

Pora na reformy

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

W Polsce wciąż jeszcze nie widać wyraźnego spadku liczby zachorowań, ale i tak mamy szansę przejść pierwszą część kryzysu relatywnie łagodnie. Nasza gospodarka, inaczej niż Europa Południowa, w małym stopniu zależy od turystyki, nie jest też nadmiernie uzależniona od motoryzacji. Polskie społeczeństwo, choć szybko się starzeje, wciąż jest relatywnie młode, co zmniejsza koszty zdrowotne pandemii.

Światowa gospodarka się zmieni. Doświadczenie zamkniętych granic sprawi, że firmy zaczną przenosić część produkcji bliżej rodzimych rynków. Możemy na tym skorzystać pod warunkiem stworzenia atrakcyjnych warunków dla inwestorów, z czym był problem. W latach 2015–2019 Polska była jednym z niewielu krajów UE, gdzie spadła stopa inwestycji prywatnych. Większych spadków doświadczyły tylko Luksemburg i Malta.

Poza zmianami w łańcuchach dostaw można spodziewać się szybkiego wzrostu wykorzystania pracy zdalnej, co zmieni sposób działania wielu firm. To z kolei wymaga dostosowania przepisów dotyczących pracy. Istotne ryzyko stwarzają przy tym sztywne umowy o pracę – osobom, które stracą zatrudnienie, trudniej będzie znaleźć nowe. Według prognoz Komisji Europejskiej w 2020 r. liczba osób pracujących w Polsce spadnie o ponad 700 tys. W niepewnej sytuacji firmy będą bardzo ostrożnie zatrudniać. Grozi to wypychaniem części pracowników na umowy cywilnoprawne i samozatrudnienie.

Pojawia się coraz więcej pomysłów na wzrost po kryzysie, ale niebezpiecznie wiele zakłada rosnącą rolę państwa w gospodarce, jakby politycy i urzędnicy najlepiej wiedzieli, które branże i firmy mają największe perspektywy rozwoju. Tymczasem nikt nie ma pewności, kto odniesie sukces. To weryfikuje rynek. Politycy nie mają tu żadnej przewagi informacyjnej nad prywatnymi przedsiębiorcami, wręcz przeciwnie. Na dodatek nie ryzykują własnych pieniędzy. Zmiany w polityce gospodarczej są potrzebne, ale celem powinno być poprawienie warunków do pracy i inwestowania, by firmy mogły konkurować na równych warunkach, a te najwydajniejsze i najbardziej innowacyjne rozwijały działalność i zatrudnienie z korzyścią dla całej gospodarki. Wymaga to innego podejścia.

Deregulujmy

Zamiast tworzyć kolejne programy wsparcia, przeprowadźmy deregulację: zapewnijmy przedsiębiorcom stabilne przepisy, małe obciążenia biurokratyczne, niezależne i sprawne sądy. Wtedy nie będą się oni bali rozwijać firm. Mało kto już pamięta, ile tysięcy aut elektrycznych, promów i dronów zdążył zapowiedzieć premier Morawiecki, by potem po cichu wycofywać się z obietnic. Jednocześnie od 2015 r. czas potrzebny przedsiębiorcom na roczne rozliczenie podatków wzrósł o niemal jedną czwartą. Polski system podatkowy jest drugim pod względem czasochłonności w UE po Bułgarii.

Zamiast tworzyć kolejne domiary podatkowe, opłaty, daniny, wyjątki i przywileje, w których lubuje się rząd PiS, stwórzmy jednolity system dla wszystkich z możliwie niskimi stawkami. I zamiast licytować się, o ile podnieść podatki najlepiej zarabiającym, oczyśćmy system z przywilejów. Są one niesprawiedliwe i wywołują konflikty między administracją a podatnikami – to, czy kopanie rowu jest dziełem czy zleceniem, musiał rozstrzygać Sąd Najwyższy.

Zamiast mnożyć wydatki socjalne, obniżmy opodatkowanie pracy dla osób o niższych dochodach, by wciągnąć je na rynek pracy. Nie musimy rezygnować ze wszystkich wydatków socjalnych, ale zadbajmy, by trafiały do potrzebujących, a z oszczędności sfinansujmy obniżkę opodatkowania pracy. Absurdem jest to, że najwięcej pieniędzy z 500+ trafia do najbogatszych.

Zamiast atakować przedsiębiorców, że nie tworzą etatów, sprawmy, żeby im się opłacało zatrudniać. Dziś płaca minimalna (1920 zł netto) jest obciążona ponad 1200 zł podatków i składek. Również pod tym względem niechlubnie się wyróżniamy. Nic dziwnego, że pracodawcy i pracownicy szukają tańszych rozwiązań w postaci umów cywilnoprawnych i samozatrudnienia. Zamiast walczyć ze śmieciówkami, zmniejszmy opodatkowanie umów o pracę i uelastycznijmy regulujące je przepisy. Umowy cywilnoprawne są potrzebne, ale niech o rodzaju umowy decyduje charakter pracy, a nie optymalizacja podatkowa.

Odbudujmy niezależne i efektywne sądy, zamiast podporządkowywać je politykom. Przewlekłość postępowań jest od lat jedną z barier rozwoju firm, które, nie będąc w stanie egzekwować kontraktów, boją się rozwijać. W ostatnich pięciu latach problem się pogłębił, a działania PiS stworzyły kolejny: rosnące wpływy polityków w sądownictwie podważające jego niezależność. To samo dotyczy prokuratury.

Zamiast zwiększać dopłaty do OZE, urealnijmy cenę energii z węgla. Dodatkowo opodatkujmy emisje, które są jednym ze źródeł smogu, i sfinansujmy za to obniżkę opodatkowania pracy – zniechęcajmy podatkami do kopcenia, a nie do pracy. A jeśli uważamy, że górnicy powinni zachować przywileje emerytalne, to niech płacą za to kopalnie, by koszt był widoczny w rachunku za węgiel, a nie po cichu przerzucany na podatnika. Będzie to bodziec do szukania ekologicznej alternatywy.

Cofnijmy nacjonalizację

Zamiast upaństwawiać banki, cofnijmy ich nacjonalizacje i zadbajmy o rozwój giełdy. Pod hasłem repolonizacji politycy PiS przejęli kontrolę nad prawie połową sektora bankowego, co zwiększa ryzyko, że o kredytach decydują nie względy merytoryczne, lecz partyjne znajomości. Ręczne sterowanie państwowymi spółkami jest jedną z przyczyn słabości giełdy, którą ominęły zwyżki po 2015 r. Od wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta wartość notowanych na giełdzie państwowych firm spadła o jedną piątą, i to jeszcze przed Covid-19.

Reformujmy usługi publiczne: administrację, edukację i służbę zdrowia. Są obszary życia, w których usługi finansowane publicznie, jeśli tylko są właściwie zorganizowane, nie tylko sprzyjają szybszemu wzrostowi gospodarczemu, ale też poszerzają dostęp do edukacji i służby zdrowia o wysokiej jakości, co ma duże znaczenie dla równości szans. Nie oznacza to, że mają je dostarczać instytucje państwowe. Często lepszym rozwiązaniem jest publiczne finansowanie usług firm prywatnych. Trudno znaleźć argumenty za zaangażowaniem państwa w sprzedaż pieczywa czy warzyw – nikt chyba nie chce, by premier Morawiecki z wicepremierem Sasinem ustalali cenę bułek albo promocje na papier toaletowy.

W ostatnich 30 latach osiągnęliśmy olbrzymi sukces gospodarczy, ale wciąż jest wiele obszarów wymagających dalszych reform. Dlatego tak ważne, by w wychodzeniu z recesji wywołanej przez Covid-19 politycy skoncentrowali aktywność na rozwiązywaniu problemów w systemie podatkowym, wymiarze sprawiedliwości, administracji i ochronie zdrowia. W FOR pracujemy nad propozycjami reform, które pozwolą na szybszy wzrost polskiej gospodarki. Ten tekst opiera się na powstającym raporcie FOR, gdzie pokazujemy, jak rozwiązać problemy, zamiast tworzyć nowe.

Autor jest głównym ekonomistą i wiceprezesem Forum Obywatelskiego Rozwoju

W Polsce wciąż jeszcze nie widać wyraźnego spadku liczby zachorowań, ale i tak mamy szansę przejść pierwszą część kryzysu relatywnie łagodnie. Nasza gospodarka, inaczej niż Europa Południowa, w małym stopniu zależy od turystyki, nie jest też nadmiernie uzależniona od motoryzacji. Polskie społeczeństwo, choć szybko się starzeje, wciąż jest relatywnie młode, co zmniejsza koszty zdrowotne pandemii.

Światowa gospodarka się zmieni. Doświadczenie zamkniętych granic sprawi, że firmy zaczną przenosić część produkcji bliżej rodzimych rynków. Możemy na tym skorzystać pod warunkiem stworzenia atrakcyjnych warunków dla inwestorów, z czym był problem. W latach 2015–2019 Polska była jednym z niewielu krajów UE, gdzie spadła stopa inwestycji prywatnych. Większych spadków doświadczyły tylko Luksemburg i Malta.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację