Szukając trendów, czasami warto popatrzeć na wydarzenia spoza głównego giełdowego nurtu, np. w kierunku funduszy private equity (PE). W drugim kwartale rekordowo duża liczba PE szukała chętnych do zainwestowania w nowe fundusze i jednocześnie znacząco spadła wartość wpłat do uruchamianych właśnie funduszy.
Z zestawienia przygotowanego przez firmę badawczą Preqin wynika, że pieniędzy na rynku szukały 1872 fundusze. Chciały w sumie zdobyć 801 mld dolarów. Finansowanie zamknęło jedynie 126 funduszy. Zdobyły w sumie 61,6 mld dolarów.
Te kilka liczb pokazuje, że spowolnienie gospodarcze i mocno niepewna sytuacja na giełdach stają się wyzwaniem dla zarządzających funduszami PE. Skoro szukają pieniędzy, to zapewne widzą szanse na atrakcyjne inwestycje. A z drugiej strony spadek skłonności do inwestowania w fundusze nieźle odzwierciedla zarówno nastroje inwestorów, jak i sytuację finansową w takich instytucjach jak banki, które są dostawcami środków do funduszy PE. Banki coraz bardziej potrzebują gotówki, a z kolei duzi inwestorzy finansowi niezbyt chętnie myślą o inwestycjach na pięć, siedem czy dziesięć lat.
Fundusze PE są istotną częścią giełdowego ekosystemu. Z jednej strony są dostawcami spółek na rynek pierwszych publicznych ofert. Z drugiej angażują się w wykupowanie w wezwaniach tych giełdowych firm, które ich zdaniem są niedoszacowane, albo odkupowanie od giełdowych firm części ich aktywów. Czasami też obejmują akcje nowych emisji spółek już notowanych, czyli dostarczają firmom kapitał.
Preqin w swych statystykach zwraca uwagę, że w drugim kwartale było w sumie 705 transakcji fuzji i przejęć – o łącznej wartości 60,4 mln dolarów – w których uczestniczyły fundusze PE. W porównaniu z pierwszym kwartałem liczba transakcji prawie się nie zmieniła – od stycznia do marca doszło do 703 transakcji – ale ich wartość wzrosła o 37 proc. To z jednej strony dobra informacja, a z drugiej zła. Dlaczego? Bo w porównaniu z drugim kwartałem 2011 roku spadła zarówno liczba, jak i wartość transakcji. Odpowiednio o 9 i 26 proc.