Dotychczasowy model ekonomiczny się wypalił

Europa potrzebuje nowego spojrzenia na ekonomię – mówi „Rz”, sekretarz generalny szwajcarskiego instytutu Observatoire de la Finance, w rozmowie z Hubertem Koziełem

Publikacja: 25.09.2012 03:12

Paul Dembinski

Paul Dembinski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Czy strefa euro zostanie uratowana? Czy obecne działania Europejskiego Banku Centralnego przyczynią się do jej ocalenia?

Paul Dembinski:

Myślę, że strefa euro będzie uratowana. To nie znaczy jednak, że zostanie uratowana w takiej formie jak obecnie. Nie mówię tutaj o zmianie jej kształtu geograficznego, ale raczej o innym kształcie instytucjonalnym.  Działania antykryzysowe EBC takie jak program skupu długu obligacji państw strefy euro są jedynie „okienkiem w przyszłość", ale nie kluczowym rozwiązaniem. Obecnie przenosi się długi z jednego bilansu na drugi, a problemy strefy euro nie są fundamentalnie rozwiązywane. Podstawowe sposoby rozwiązania problemu zadłużenia są trzy: spłacanie, zamrożenie i roztopienie za pomoca inflacji. Ani pierwsze, ani drugie nie ma teraz miejsca, jedynie inflacja wisi nad światem jak miecz Damoklesa dzieki coraz to od nowa wstrzykiwanej płynności. Rozwiązywane są obecnie problemy pochodne: dotyczące m.in. cen długu, czyli możliwości dodatkowego zadłużania. Podstawowy problem, na jaki natrafiła gospodarka światowa nawet nie został oficjalnie zdiagnozowany.

Co jest tym fundamentalnym problemem?

Trzydzieści lat do 2007 w światowej gospodarce nazywam „euforyczną trzydziestką". W tym czasie wydawało się, że rynki finansowe załatwią za nas wszystkie problemy, w tym za pomocą finansowania deficytów problemy społeczne związane z rozrostem świadczeń socjalnych. Kluczową kwestią jest to, że społeczeństwo zachonie jest chore. Oczywiście można mówić, że rządy mogły nieco inaczej rozdysponować środki budżetowe, prowadzić inną politykę, ale fundamentalny problem sprowadza się do tego, że mamy do czynienia z chorymi społeczeństwami: chore na samotność, na długowieczność i związaną z tym chorobliwość, na stresy i strachy egzystencjalne, na niewychowaną – choć wykształconą – ale i bezrobotną młodzież. Uspołecznione koszty funkcjonowania tak schorowanych społeczeństw są już astronomiczne i ciągle rosną. Prowadzi to do jasnej konkluzji: model finansowania sie skończył a wraz z nim pewien schemat rozwoju gospodarczego się wypalił.

Co więc trzeba zrobić, by temu zaradzić? Rozumiem, że zmiana mentalności społeczeństwa może zająć dekady...

W takich dynamikach sa dwie zmienne: kierunek i tempo. Najwazniejszy jest kierunek – chodzi o to aby zmiana nastawienia szła w dobrym kierunku. Tego nie jestem jeszcze  pewny (śmiech). Ale trzeba nad tym zacząć pracować choć nie ma złotych środków. Pierwszym niezbędnym elementem jest średnioterminowa dyscyplina budżetowa. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ważne jest również auktywnianie gospodarcze gospodarstw domowych przez przenoszenie na nie – przy odpowiednich mechanizmach fiskalnych i pomocach – pewnych obowiazkow socjalnych realizowanych dotychczas przez instytucje państwowe lub quasi-państwowe.

Czyli redukcja wydatków socjalnych?

To nie musi oznaczać redukcji. Świadczenia mogą pozostać takie same, ale może się zmienić sposób ich udzielania. Np. w Szwajcarii toczy się dyskusja na temat domów opieki dla ludzi starszych. Czy nie można tej opieki zapewnić lepiej i taniej wspomagając rodzinę finansowo, by mogła poświęcić więcej czasu opiece osoby starszej. To nie jest magiczne rozwiązanie, ale można w ten sposób zmniejszyć wydatki z budżetu na świadczenia socjalne i przy okazji myślę również zwiększyć zadowolenie społeczne. Wtedy może kiedyś europejska gospodarka stanie się znowu konkurencyjna. Dzisiaj je do tej konkurencyjności trochę daleko... Drugą ścieżką reform, którą można badać jest zwiększanie elastyczności na rynku pracy. Odnowienie spojrzenia na pracę jest konieczne z punktu widzenia  podatkowego, społecznego i prawnego. Nie widać jednak w Europie systemowego podejścia do tego problemu. Mamy jedynie różne punkty zapalne, do których rządy podchodzą doraźnie. Trzecim ważnym problemem do rozwiązania jest regulacja sektora finansowego. Jest z nią podobnie jak konkurencją w innych rynkach: wszyscy się na to zgadzają ze takiej regulacji potrzeba, ale nie ma odpowiedniego poziomu do działania ani instrumentarium. Unia bankowa w Europe może być piętrem w tej konstrukcji, ale na pewno nie samą konstrukcją.

Czy podatek od transakcji finansowych może być częścią tej nowej konstrukcji?

Teoretycznie tak. Powinien jednak być wprowadzony na dużo większej przestrzeni niż np. Francja. Powinien też obejmować całość transakcji, a nie tylko te widoczne na regulowanych rynkach. Dzisiaj problemy aplikacyjne związane z tym podatkiem są na tyle duże, że nie wydaje mi się on pierwszorzędnym wyjściem. Dobrą drogą może być natomiast, to co zaczęto robić w USA, czyli odseparowanie funkcji i działów banków – detalicznych oraz inwestycyjnych.

Czy drogą wyjścia z kryzysu w strefie euro jest więc zwiększenie integracji? Czy kryzys doprowadzi do tego, że będziemy mieli bardziej zintegrowany euroland?

To chwilę trwało, ale przez ostatnie dwa lata politycy doszli jednak do wniosku, że droga naprzód jest bardziej bezpieczna niż całkowite lub częściowe wycofywanie się z europejskiego projektu. Myślę, że strefa euro będzie wzmocniona, czy to poprzez regulacje finansowe, czy też poprzez możność ograniczonego finansowania długu publicznego przez EBC. Problemem pozostaną jednak bilanse handlowe. To, czy strefa euro może sobie pozwolić na wewnętrzne nadwyżki i deficyty handlowe.

Niektórzy wskazują, że rozwiązaniem tego problemu byłyby transfery fiskalne z krajów bogatszych do biedniejszych. Na to jednak nie zgodzą się Niemcy...

Nikt się na to nie zgodzi. To jest jednak jeden z podstawowych problemów. Jak temu można zaradzić? Być może wprowadzając jakiś „złoty euro", co jednak byłoby powrotem do systemu walutowego z XIX w., swoistego bimetalizmu, co jest na razie jednak całkowitą fikcją. Równoważenie bilansów handlowych wewnątrz strefy euro będzie więc dosyć trudno do osiagniecia bez wewnętrznych zmian strukturalnych. Można by pomyśleć o wprowadzaniu „kar" zarowno za nadwyzki jak i za deficyty.

Część ekonomistów uważa, że rozwiązaniem tego problemu byłoby wyjście słabszych państw ze strefy euro.

To jest tylko rozwiązanie techniczne, o którym można dyskutować. Argumentem za wychodzeniem państw ze strefy euro może być choćby to, że Polska jest doskonałym przykładem na to jak brak obecności w eurolandzie pomógł przejść przez kryzys. Argumentem przeciw jest to, że ani Grecy, ani Włosi, ani Hiszpanie nie mają ochoty na opuszczanie strefy euro. Ponadto jeżeli się zacznie wyrzucać państwa ze strefy euro, będzie to oznaczało koniec europejskiej solidarności. Ta kwestia może przestać być problemem strefy euro, a stać się problemem całej Europy. Prucie euro jest zbyt niebezpieczne – bo nitek do sprucia jest bardzo dużo. Może to trochę apokaliptyczna wizja, ale mogłoby to się skończyć zmianami granic w Europie. Wcale nie jest pewne, czy od Hiszpanii nie odłączyłaby się Katalonia z Krajem Basków a Północ Włoch nie odcięłaby się od Południa nie chcą już na nie płacić. To jest apokaliptyczne, ale nie całkiem nierealne.

Problem globalnej nierównowagi handlowej ma skalę światową. Ekonomiczny noblista Paul Krugman twierdzi nawet, że Chiny masakrują zachodnie gospodarki za pomocą nieuczciwej konkurencji handlowej.

Merkantylizm stosowany przez Chiny w jakiś sposób zyskał nieświadome  przyzwolenie kiedy kraje zachodnie, które wpuściły je w 2001 roku do WTO. Jak raz chiński sposób wyznaczania kursu juana został przyklepany, to odwrót od stanu jest już bardzo trudny, ale może okazać się konieczny. Nie trzeba tłumaczyć Polakom czym jest gospodarka centralnie sterowana. Chiński „rynkowy komunizm" tak wypacza konkurencję, że widać już pewne sygnały powrotu do działań protekcjonistycznych, czy to handlowych czy tez presji monetarnych. To co zrobiła Szwajcaria ograniczając kurs franka miało właśnie wymiar proeksportowy. To pomaganie eksporterom kursem. Statystyki WTO wyraźnie pokazują, że liczba posunięć protekcjonistycznych na świecie rośnie.

Jak wyglądają perspektywy gospodarcze dla USA?

Deficyt handlowy USA się nie zmniejsza. Nie widzę również radykalnego spadku deficytu budżetowego. Co więc zostaje z potęgi gospodarczej USA: potęga sektora finansowego i dolar od którego uzależniona jest gospodarka światowa. Dzięki problemom strefy euro nikt nie wytyka palcem problemów gospodarczych Stanów Zjednoczonych. Gospodarka świata jest uzależniona od dolara i to jest siła, dzięki której Stany Zjednoczone mogą jeszcze funkcjonować bez działalności naprawczej w kwestii deficytu fiskalnego i handlowego. Jakoś trudno sobie wyobrazic aby MFW w Waszyngtonie. Waszyngton to nie ani Ateny ani Madryt..

Nie widzimy jej również w Tokio...

Japonia to inny przypadek: ponad 200 proc. PKB długu publicznego i deficyt rzedu 10% proc. PKB. Od ponad 10 lat Japonia jest w stagnacji – choc Japonczyczy dalej przedewszystkim wewnetrznie finansują dług publiczny. Gdy rozmawiam z Japończykami, oni nie bardzo różowo widzą przyszłość ale utożsamiają się z krajem i jego siłą technologiczną. Japonia pokazuje ze można żyć bez wzrostu.

Paul Dembinski – ekonomista urodzony w Polsce, ale od około 40 lat mieszkający w Szwajcarii. Sekretarz generalny think-tanku Observatoire de la Finance w Genewie, think – tanku utworzonego w 1996 r. Wykładał na Uniwersytecie w Genewie, a następnie został profesorem na Wydziale Ekonomii i Nauk Społecznych na Uniwersytecie we Fryburgu

Europejskie forum Nowych Idei

EFNI organizuje po raz drugi PKPP Lewiatan. Henryka Bochniarz, prezydent konfederacji, tłumaczy, że Europa, by wyjść z kryzysu, musi „wymyślić się" na nowo, zbalansować swoje ambicje, kompetencje i możliwości. O tym mają rozmawiać przedsiębiorcy i naukowcy w Sopocie od 26 do 28 września. Tematami debat są: europejskie interesy i obowiązki wobec reszty świata, rola państwa w gospodarce i społeczeństwie, czy kwoty i parytety mają sens, jak powinien wyglądać nowy ład finansowy i czy energetyczna rewolucja uratuje świat. Uczestnicy będą się też zastanawiać nad tym, jak ukierunkować systemy edukacyjne pod potrzeby przyszłości.

CV

Paul Dembinski – ekonomista urodzony w Polsce, ale od około 40 lat mieszkający w Szwajcarii. Sekretarz generalny think tanku Observatoire de la Finance w Genewie, utworzonego w 1996 r. Wykładał na Uniwersytecie w Genewie, a następnie został profesorem na Wydziale Ekonomii i Nauk Społecznych na Uniwersytecie we Fryburgu.

Rz: Czy strefa euro zostanie uratowana? Czy obecne działania Europejskiego Banku Centralnego przyczynią się do jej ocalenia?

Paul Dembinski:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację