Rykoszet

Rozpatrywana przez Sejm ustawa o prawach konsumenta ma na celu przeprowadzenie implementacji dyrektywy 2011/83/UE. Polska zobowiązana jest zagwarantować obowiązywanie przewidzianych przez dyrektywę rozwiązań najpóźniej od 13 czerwca. Zapisy nowego prawa mają sprawić, że konsument będzie się czuł w internecie bezpieczniej. Wtedy będzie śmiało korzystał z usług online i – wiedząc, za co płaci, i mogąc w razie wątpliwości zwrócić towar w ciągu 14 dni – chętniej zamawiał towary.

Publikacja: 23.04.2014 08:37

Red

Co do zasady zamiar jest dobry, a proponowane rozwiązania, takie jak szczegółowe uregulowanie zasad zwrotu płatności za dostawę towaru, mogą poprawić relacje między kupującymi a sprzedającymi. Jednak niektóre restrykcyjne przepisy mogą spowodować, że prowadzenie działalności online będzie utrudnione nawet dla tych, którzy działają w dobrej wierze. Przyjrzyjmy się poszczególnym rozwiązaniom mogącym wywołać ból głowy u działających w e-handlu.

„Trwały nośnik", czyli co?

Przedsiębiorcy sprzedający przez internet będą zobowiązani potwierdzić zawarcie umowy na trwałym nośniku. Od razu powstaje pytanie, czy treść e-maila lub plik PDF spełnia takie wymogi. Tymczasem bolączką ustawy jest sposób sformułowania definicji „trwałego nośnika". Odwołuje się ona bowiem do „materiału lub urządzenia", które umożliwia konsumentowi dostęp do określonych informacji.

Taki zapis w potocznym odbiorze jest niejasny i trudno na jego podstawie jednoznacznie ocenić, czy wiadomość elektroniczna jest „materiałem" (bo urządzeniem nie jest na pewno). Oczywiście, można przeprowadzić analizę odwołującą się do założeń dyrektywy, gdzie wskazane jest wprost, że tą definicją powinna być objęta poczta elektroniczna. Czyż jednak nie powinno być zasadą stanowienie takiego prawa, które będzie jednoznaczne i czytelne również dla nieprawników? Wydaje się, że definicje powinny zostać poprawione, aby ułatwić zrozumienie i wdrożenie tych rozwiązań.

Ukryte koszty

Wielu konsumentów zżyma się na ukryte płatności, które są doliczane do ceny. Mogą to być na przykład opłaty za dostawę w określonych godzinach, za skorzystanie z określonej formy płatności czy też dodatkowe świadczenia automatycznie dorzucane do koszyka (środek czyszczący w przypadku zakupu zmywarki do naczyń). Tutaj również musi nastąpić pewna korekta.

Wszelkie takie dodatkowe koszty powinny być wyraźnie uzgodnione z klientem – poprzez aktywne działanie konsumenta. Nie można więc liczyć na to, że nieuważny konsument nie „wyrzuci" z koszyka zaproponowanej mu dodatkowej usługi lub rzeczy. Nie oznacza to jednak, że kupna takich „bonusów" nie można proponować – jest to dozwolone, ale za wyraźną zgodą. Dodatkowo do kodeksu cywilnego dopisano przepis, który uniemożliwia zarabianie przez przedsiębiorców na wybranej przez konsumenta metodzie płatności. Owszem, można pobierać opłatę za formę płatności, jednak tylko w wysokości faktycznie poniesionej przez sprzedawcę. Pamiętać też należy o obowiązku podania informacji o akceptowanych metodach płatności już na początku składania zamówienia, a nie pod koniec, gdy konsument podjął już decyzję o kupnie.

Nowe reguły gry

Wydaje się, że niektóre z proponowanych rozwiązań uderzą nie tylko w nieuczciwych sprzedawców, ale mogą też utrudnić biznes tym, którzy nie mają zamiaru wykorzystywać nieświadomości konsumentów. Niewątpliwie część komentowanych zapisów można jeszcze skorygować na dalszym etapie drogi legislacyjnej. Część jednak, będąc obowiązkami wynikającymi wprost z dyrektywy, musi po prostu zostać wzięta pod uwagę przez e-branżę w planowaniu dalszej działalności.

Autorka jest ekspertem ?Grupy Prawnej Związku Pracodawców Branży Internetowej ?IAB Polska

Co do zasady zamiar jest dobry, a proponowane rozwiązania, takie jak szczegółowe uregulowanie zasad zwrotu płatności za dostawę towaru, mogą poprawić relacje między kupującymi a sprzedającymi. Jednak niektóre restrykcyjne przepisy mogą spowodować, że prowadzenie działalności online będzie utrudnione nawet dla tych, którzy działają w dobrej wierze. Przyjrzyjmy się poszczególnym rozwiązaniom mogącym wywołać ból głowy u działających w e-handlu.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację