Włodzimierz Kiciński o abenomice

Kolejne zastrzyki pieniądza realizowane przez banki centralne oraz pakiety stymulacyjne wydatków rządowych nie są remedium dla chorych gospodarek – pisze ekspert.

Aktualizacja: 12.12.2014 07:24 Publikacja: 12.12.2014 05:13

Włodzimierz Kiciński

Włodzimierz Kiciński

Foto: Fotorzepa

Światowe zmagania z recesją mają różne oblicza. Kiedy w Stanach Zjednoczonych niekonwencjonalna polityka pieniężna przyniosła ożywienie gospodarcze, inne kraje wciąż dręczy stagnacja bądź rachityczny wzrost z jego stale obniżanymi prognozami.

Japonia bez przełomu

Kolejne zastrzyki pieniądza realizowane przez banki centralne oraz pakiety stymulacyjne wydatków rządowych nie są remedium dla chorych gospodarek. Doświadczenia Japonii są tego dobrym przykładem.

Japońska gospodarka nadal zmaga się z recesją. Zainicjowana przed dwoma laty polityka abenomiki, choć dała nowe impulsy i lekko ożywiła gospodarkę, nie dokonała decydującego przełomu, tak potrzebnego Krajowi Kwitnącej Wiśni.

Dwa ostatnie kwartały nie przyniosły wzrostu. Rząd uważa, że jego polityka potrzebuje więcej czasu, aby dała efekty. W grudniu odbędą się przedterminowe wybory, które mają wydłużyć szanse gabinetu i abenomiki.

Trzy strzały premiera

Kiedy Shinzo Abe w 2012 roku wygrał wybory i ogłosił, że wprowadza Japonię po 20 latach stagnacji i recesji na ścieżkę wzrostu, obudził w swym kraju i w świecie nowe nadzieje. Jego pakiet działań obejmował trzy obszary: ekspansywną politykę pieniężną, wewnętrzną politykę pobudzania wydatkami i konsumpcją oraz znaczące zmiany strukturalne – m.in. aktywizację zawodową kobiet, uelastycznienie rynku pracy, rozwój sfery usług. Te trzy strzały wzrostu tworzyły abenomikę.

Zadanie wystrzelenia pierwszej strzały przypadło bankowi centralnemu. Ten rozpoczął działania nakierowane na dwukrotne zwiększenie ilości pieniądza w obiegu w okresie około trzech lat. Idąc w ślady amerykańskiej Rezerwy Federalnej, bank skupował kilkakrotnie obligacje rządowe począwszy od końca 2012 roku. Miało to zwiększyć akcję kredytową banków komercyjnych, pobudzić konsumpcję wewnętrzną oraz przyspieszyć inflację, której poziom powinien osiągnąć 2 proc. rocznie.

W tym i kolejnym roku w Japonii ilość pieniądza w obiegu powinna się zwiększać o 60–70 bilionów jenów, czyli o około 440–500 mld euro

Choć kolejne zastrzyki pieniężne były znaczące, inflacja w tym roku przyspieszy do 1,3 proc. Cel inflacyjny nie zostanie więc zrealizowany, ale Heruhiko Kuroda, szef Bank of Japan, nie traci optymizmu i zamierza kontynuować ekspansję pieniężną.

W tym i w kolejnym roku ilość pieniądza w obiegu powinna się zwiększać o 60–70 bilionów jenów, czyli o ok. 440–500 mld euro. Ma to zażegnać niebezpieczeństwo powrotu deflacji i winno sprzyjać przezwyciężeniu słabości wzrostu w gospodarce.

Potężne emisje pieniądza sprzyjały oczywiście osłabieniu kursu japońskiej waluty. Niski kurs jena poprawił szybko konkurencyjność japońskich wyrobów i sprzyjał począwszy od 2013 r. zwiększaniu eksportu. Od jesieni 2012 r. jen stracił w stosunku do dolara niemal 40 proc., a jego kurs oscyluje obecnie wokół 120 jenów za dol. Jest to najniższy poziom od ponad siedmiu lat.

Zakładane w abenomice osłabienie jena doprowadziło do wzrostu przychodów eksportowych japońskich przedsiębiorstw, zwiększania ich inwestycji produkcyjnych, a także sprzyjało lokowaniu nowych inwestycji za granicę. Ułatwiło odzyskanie niektórych tradycyjnych rynków przez japońskie maszyny i urządzenia, stabilizując i następnie zwiększając zamówienia, a w ślad za nimi zatrudnienie w firmach oraz wzrost płac pracowników.

Eksport tradycyjnie stanowił koło napędowe gospodarki. Słaby jen wypełnił swoje zadanie, gdyż wcześniej zakładano, że powinien się deprecjonować w stosunku do amerykańskiego dolara o ok. 20 proc. rocznie. Gubernator Kuroda podkreślił to, występując w parlamencie. „Słaby jen miał pozytywny wpływ na eksport, jak również na inwestycje, które wynikały z rosnących przychodów działających za granicą naszych przedsiębiorstw".

Gdy jen jest słaby, rosną notowania japońskich firm. Inwestorzy obserwowali od 2013 roku szybki wzrost kursów akcji, a w oczekiwaniu na dalsze eksportowe zyski widzą dalszy potencjał wzrostu. Fundusze inwestycyjne rozbudowują swoje pozycje i starają się je odpowiednio doważyć. Z ostrożnym optymizmem oceniają perspektywy rynku.

Mark Burgess – strateg inwestycyjny brytyjskiego funduszu Threadneedle – uważa obecnie za właściwe przeważenie aktywów funduszy japońskimi akcjami. Podobnie myśli szef strategii inwestycyjnej funduszu BlackRock, wskazując na możliwe korekty w górę akcji czołowych eksporterów i dobre perspektywy papierów wartościowych notowanych na giełdzie w Tokio.

Zachodni analitycy doceniają też możliwości inwestycyjne japońskich funduszy państwowych, które swymi zakupami wzmacniają zainteresowanie giełdą, korzystając przy tym z polityki niskich stóp procentowych i taniego pieniądza Bank of Japan.

O ile najwięksi eksporterzy, tacy jak Toyota, Honda czy Mitsubishi mogą cieszyć się ze wzrostu przychodów eksportowych i słabego jena, o tyle inni producenci, nawet tak potężni jak Sony, montujące swe produkty w Japonii z wykorzystaniem importowanych komponentów i półwyrobów, muszą być ostrożni.

Podobnie dzieje się z małymi firmami, które nie mogą bezpośrednio korzystać z eksportowego boomu. Ilość bankructw w tej grupie jest dwuipółkrotnie większa niż przed rokiem.

Dług Japonii – trzeciej gospodarki świata – jest wyceniany jak dług Czech czy Izraela

Agencje rządowe odpowiedzialne za restrukturyzację otrzymały co prawda możliwość zakupów papierów wartościowych przedsiębiorstw działających krócej niż dziesięć lat, lecz nie jest to w stanie rozwiązać problemów wynikających z nierównych podziałów przychodów wynikających z deprecjacji waluty krajowej.

W swych planach przemysł samochodowy przewiduje dalsze inwestycje za granicą, a więc tam, gdzie siła robocza jest tańsza niż w Japonii oraz gdzie istnieją szybko rosnące rynki zbytu. Inni wytwórcy, zwłaszcza technicznie zaawansowanych wyrobów, wskazują na inwestycje w kraju, które pozwolą im na wzrost produkcji przy zachowanej dyscyplinie kosztowej, a także na rozszerzenie eksportu. Ministerstwo Gospodarki oraz Bank of Japan w swym raporcie dostrzegają „kontynuację poprawy sytuacji przy słabościach, szczególnie występujących w sferze produkcji".

Krótkie ożywienie

Nie jest też obecnie jasna reakcja strony popytu. Początkowo ożywiona zastrzykami pieniądza konsumpcja krajowa w ostatnich kwartałach przeżywa kolejny kryzys. Shinzo Abe, obejmując rządy, zapowiedział pobudzenie gospodarki nowym pieniądzem, który miał uruchomić zakupy gospodarstw domowych i stworzyć nowy popyt dla producentów.

Również nowe wydatki rządowe i inwestycje w modernizację i rozbudowę infrastruktury miałyby pobudzać aktywność firm oraz sprzyjać zatrudnieniu i zwiększyć późniejsze wydatki pracowników. Oczekiwane przez rządowych ekspertów ożywienie rynku konsumpcyjnego trwało jednak krótko. Kiedy w kwietniu br. po raz pierwszy od 17 lat podwyższony został o 3 punkty procentowe podatek konsumpcyjny, zakupy natychmiast malały.

Szybko osłabiający się jen i rosnące ceny towarów ograniczyły popyt. Gospodarstwa domowe stały się ponownie pasywne, co już wiele lat wcześniej było prawdziwą zmorą japońskiej gospodarki.

Japończycy są zamożni. Posiadają ogromne oszczędności, lecz ich bieżąca konsumpcja mogłaby być wyższa, stwarzając tym samym dodatkowy czynnik prowzrostowy.

Wyraźny spadek popytu wewnętrznego jest istotnym problemem gospodarczym i stanowi ostrzeżenie dla rządu. Stymulujący wpływ nowego pieniądza musi być przecież równoważony polityką fiskalną.

Abenomika zakłada, iż po okresie ożywienia, nadmiar pieniądza będzie ściągany z rynku wyższymi podatkami za towary, a w ponownie rozpędzonej gospodarce nastąpi obniżenie podatków od przedsiębiorstw. Tymczasem spadający kurs jena i lekka inflacja wywołują presję na dochody realne ludności, przyczyniając się do ostrożnego postępowania konsumentów na rynku.

Premier Abe zawiesił zatem realizację kolejnego kroku w swym planie, którym miało być dalsze zwiększanie podatku konsumpcyjnego w 2015 roku. Sądzi, że taki krok powinien nastąpić o 18 miesięcy później. Tuż po szczycie G-20 w Brisbane zdecydował, że odbędą się przedterminowe wybory do parlamentu. W ten sposób chce postawić kwestię odroczenia nowych podatków do decyzji wyborców. Jednocześnie chciałby wydłużyć okres swych rządów i oddziaływanie abenomiki na kolejne cztery lata. Rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna liczy, że mające się odbyć 14 grudnia wybory, ze względu na krótki okres przygotowania opozycji, dadzą jej zwycięstwo.

Komentatorzy sądzą, że rozczłonkowana opozycja nie zdoła właściwie przygotować się do wyborów. Plan premiera Abe wydaje się jednak dość ryzykowny. Wstrzymanie reform i odroczenie zmian fiskalnych w obliczu trudności mogą naruszyć kapitał polityczny premiera, a także obudzić wątpliwości do dalszego kursu abenomiki.

Jej dotychczasowe połowiczne sukcesy wymagają podjęcia dalszych zmian strukturalnych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy sceptycznie odnoszący się do wdrażanej w Japonii polityki gospodarczej wskazuje na potrzebę deregulacji rolnictwa, konieczność uelastycznienia rynków pracy i liberalizacji sektora usług.

Nadal wymaga wzmocnienia kwestia szerokiego dostępu kobiet do pracy, co przecież obejmowała tzw. trzecia strzała reform. Według twórców polityki gospodarczej ich aktywizacja zawodowa mogłaby przynieść aż 14 proc. wzrostu PKB w średnim okresie. Japońskim sukcesem jest natomiast rozwój turystyki. Kraj odwiedza coraz więcej gości z zagranicy, co może owocować nowymi miejscami pracy, w tym dla coraz bardziej aktywnych zawodowo kobiet.

Wyborcza ucieczka do przodu

Japonia jest najbardziej zadłużonym wewnętrznie krajem spośród wszystkich państw wysoko rozwiniętych. Dług jest blisko dwuipółkrotnie wyższy od PKB. Szacowany wzrost gospodarczy będzie w tym roku niższy od wcześniej zapowiadanego i osiągnie około 0,9 proc.

Ponadto budżet państwa jest w 40 proc. finansowany zakupami rządowych papierów wartościowych przez bank centralny. Gubernator Kuroda zadeklarował dalsze działania poluzowania polityki pieniężnej, by zapewnić wzrost gospodarczy i utrzymać kierunek słabego jena.

Uważa przy tym, że „jest ważne, by utrzymać zaufanie do japońskich finansów. Ja nadal oczekuję, że rząd wprowadzi środki, by spłacić swoje zadłużenie". Czy współpraca rządu z bankiem centralnym wystarczy? W ostatnich dniach agencja Moody's obniżyła rating kraju z Aa3 do A1, dostrzegając narastające trudności ograniczania deficytu fiskalnego. Dług Japonii – trzeciej gospodarki świata – jest wyceniany jak dług Czech czy Izraela.

Dla japońskiej gospodarki ważne jest utrzymanie zaufania rynków, a przede wszystkim własnych obywateli. Przyspieszone wybory dadzą odpowiedź na pytanie o przyszłość abenomiki.

Niektóre ze strzał premiera Abe zostały już wystrzelone. Liczyć się będzie jednak to, czy wszystkie z odpowiednią precyzją dotrą do celu.

—Autor jest doradcą finansowym, był prezesem Nordea Bank Polska oraz I wiceprezesem KGHM

Światowe zmagania z recesją mają różne oblicza. Kiedy w Stanach Zjednoczonych niekonwencjonalna polityka pieniężna przyniosła ożywienie gospodarcze, inne kraje wciąż dręczy stagnacja bądź rachityczny wzrost z jego stale obniżanymi prognozami.

Japonia bez przełomu

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację