Najbardziej niebezpieczne dla świata, a przede wszystkim dla Ameryki jest to, że polityka celna administracji Donalda Trumpa jest tak bardzo zideologizowana. W tym sensie tzw. dzień wyzwolenia w mniejszym stopniu odwołuje się do twardych reguł ekonomii niż do osobistego oraz niestety obsesyjnego przekonania D.J. Trumpa, że protekcjonizm będzie zbawczy dla gospodarki Stanów Zjednoczonych Ameryki. O tym, jak głęboka jest to emocja, pomijając dość żałosną pompatyczność samego hasła o „dniu wyzwolenia”, świadczą takie choćby słowa z profilu Trumpa na Truth Social: „Przez dekady byliśmy oszukiwani i wykorzystywani i przez wszystkie narody na świecie (…) Nadszedł wreszcie czas, aby dobre stare USA odzyskały część tych pieniędzy i szacunku. Niech Bóg błogosławi USA”. Dość to typowe dla liderów o ograniczonym krytycyzmie; lubią się wspierać autorytetem Najwyższego. Nie zawsze za jego wiedzą i zgodą.